GPW wciąż słaba

Po wtorkowej sesji bilans trwającego kwartału na naszej giełdzie jest ujemny. Zapowiada się więc, że kolejny kwartał, czwarty z rzędu, możemy zakończyć na minusie.

Taka zła seria nie miała miejsca nigdy w historii naszej giełdy. To najlepiej potwierdza, że kondycja naszej giełdy nie tylko z perspektywy ostatnich dni jest kiepska. Ten tydzień jest jednak wyjątkowo słaby. WIG spadł wczoraj najbardziej od 4 tygodni. Skala przeceny nie była jakaś wyjątkowa, bo wyniosła 1,4%. To pokazuje, że w ostatnim czasie wiało na naszym parkiecie nudą. Wtorkowa zniżka też niewiele zmienia w obrazie rynku. W krótkim terminie przesuwa szalę na korzyść pesymistów i oddala perspektywę udanego ataku na górne ograniczenie formacji trójkąta, w średnim nadal trwamy w trendzie bocznym i czekamy na rozstrzygnięcie w którą stronę rynek z niego się wybije.

Reklama

Podobnie sytuacja wygląda po wczorajszej sesji w USA. Sam spadek zrobił pewne wrażenie, bo oznaczał odwrócenie tendencji z poprzednich dni i stanowił zaprzeczenie zaskakującej siły rynku, jaką widzieliśmy w minionym tygodniu. Jednak z perspektywy koniunktury w dłuższym terminie niewiele zmienił. S&P 500 nie przełamał żadnego wsparcia, co upoważniałoby do snucia scenariuszy zakończenia trwającej od dwóch miesięcy poprawy notowań. Nie oznacza to jednak, że nie dostaliśmy kolejnych sygnałów ostrzegających przed tym, co przyniesie przyszłość. Tym razem dotyczyły głównie inflacji. Niemile zaskoczył bazowy wskaźnik PPI. Wyniósł 3% w skali rocznej, co jest najwyższym poziomem od końca 1991 r. Na tę wiadomość nałożyła się drożejąca ropa naftowa. Negatywna reakcja na tę ostatnią okoliczność była nowym (patrząc z perspektywy ostatnich tygodni) elementem w zachowaniu amerykańskiej giełdy. Wcześniej traktowano to jako czynnik sprzyjający wzrostowi. Miał potwierdzać globalny popyt i poprawiać wyniki firm paliwowych. Może właśnie zmiana nastawienia do wydarzeń na rynku surowców była najważniejszym elementem wczorajszej sesji.

O ile więc niewiele zmieniła w obrazie rynku, to jednak zrobiła rysę na obrazie amerykańskiej giełdy, odpornej na złe informacje. Z tym większą uwagę będziemy obserwować reakcje na kolejnych sesjach. Uwagę zwracał wzrost zmienności w porównaniu z sesjami z poprzednich dni, ale w tym względzie też jeszcze trudno mówić powrocie wcześniejszej tendencji do gwałtownych zmian. Wczoraj serwisy informowały o spadku zmienności S&P 500 do najniższego poziomu od 10 miesięcy, więc tym bardziej ta sprawa zwracała uwagę. Trwa jednocześnie dyskusja na temat tego, co przyniesie druga połowa tego roku. MFW ostrzegał wczoraj przed tym, że utrzymują się zagrożenia dla systemu finansowego, ale George Soros na przykład przekonywał, że najgroźniejsza faza kryzysu jest już za nami. Donal Kohn, członek Rezerwy Federalnej wyrażił zaś przekonanie, że obniżki stóp procentowych przyczynią się do poprawy kondycji amerykańskiej gospodarki.

Dziś przed długim weekendem nie należy u nas oczekiwać dużych zmian. Warunki sprzyjają odreagowaniu dwóch ostatnich sesji. Z uwagą będą śledzone dane o produkcji przemysłowej po tym jak miesiąc wcześniej wypadła bardzo słabo. Negatywnie na koniunkturę rzutować powinny informacje o bardzo słabej sprzedaży funduszy inwestycyjnych w kwietniu (tylko 6 mld zł, najmniej od grudnia 2006 r., odkąd zbierane są takie dane).

Katarzyna Siwek

Expander.pl
Dowiedz się więcej na temat: GPW | giełdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »