Grupa Azoty pod presją drożejących surowców
Drożejące surowce, jak węgiel czy gaz, coraz bardziej szkodzą polskiej gospodarce. Pod tą presją znalazła się w I półroczu Grupa Azoty, która zużywa prawie 12 proc. gazu spalanego rocznie w Polsce. Jej zyski spadły i dlatego niewykluczone, że będzie musiała w tym roku ograniczyć program inwestycyjny.
- Mamy za sobą okres niespotykanej w historii grupy Azoty zmienności otoczenia rynkowego, która w sposób zauważalny zachwiała stabilnością wyników segmentu nawozowego - powiedział na konferencji prasowej poświęconej prezentacji wyników grupy jej prezes Wojciech Wardacki.
Azoty utrzymały w I półroczu przychody na poziomie z ubiegłego roku, czyli 4,8 mld zł. Jednak wzrost cen węgla i gazu średnio o ponad 30 proc. oraz praw do emisji dwutlenku węgla spowodował, że mocno skurczyły się marże osiągane na nawozach. A te mają 48-procentowy udział w przychodach całej grupy. W ten sposób zysk netto spadł do 124 mln zł z 378 mln zł w I półroczu zeszłego roku, czyli o 67 proc.
II kwartał tego roku był szczególnie zły, bo grupa odnotowała wówczas stratę w wysokości 64 mln zł, choć przychody wzrosły w porównaniu z tym samym okresem zeszłego roku o 9 proc. do 2,38 mld zł.
Na szalejące ceny surowców nałożył się też drugi powód. Były nim ataki mrozów w marcu, kiedy już trwają prace polowe. Z powodu mrozów rolnicy w tym roku praktycznie "ominęli" jeden marcowy cykl nawożenia, a produkcja nawozów zamiast na rynek trafiała do magazynów. Popyt zamarł, więc nie można było podnosić cen na tyle, żeby pokryły wzrost kosztów związanych z zakupem surowców. A gaz jest podstawowym składnikiem produkcji nawozów. W przypadku amoniaku cena gazu odpowiada za prawie 80 proc. całkowitych kosztów wytworzenia.
- Jedynym wyjściem było ulokowanie tych produktów poza Polską, a nawet poza Europą, co wygenerowało niższe marże - powiedział wiceprezes grupy Paweł Łapiński.
Przedstawiciele grupy mówią, że dopiero późniejszą wiosną producenci nawozów - zresztą w całej Polsce i w Europie - zaczęli stopniowo podnosić ceny nawozów, a w czerwcu podwyżki cen były już śmielsze. Trudno jednak prognozować, co będzie dalej, gdyż rolników dotknęła susza i nie sposób przewidzieć czy i ile będą mieli środków na zakup nawozów. Prognozy mówią, że z powodu suszy produkcja zbóż w Polsce może być o prawie 15 proc. niższa niż w zeszłym roku, a w całej Unii będzie mniejsza od zeszłorocznej aż o 7,5 mln ton.
- Już widzimy, że ceny nawozów rosną i dostosowują się do kosztów gazu, ale nie jesteśmy w stanie przewidzieć cen w zimie - powiedział Paweł Łapiński.
Trudno też prognozować jakie będą ceny gazu w najbliższych miesiącach, choć analitycy mówią, ze długoterminowo powinny one zacząć spadać. Jednak wbrew sezonowym zmianom na razie utrzymują się na bardzo wysokim poziomie.
- Co roku sezonowość polegała na tym, że w zimie ceny gazu były wyższe, a w lecie spadały. W tym roku w lecie były wyższe i jeszcze w sposób trwały wzrosły do poziomu między 22 a 25 euro (za przeliczeniową megawatogodzinę) - powiedział Paweł Łapiński.
W segmencie nawozowym w I połowie roku przychody grupy wyniosły więc nieco ponad 2,3 mld zł i były o 13 proc. niższe niż przed rokiem, a EBITDA (zysk operacyjny przed potrąceniem kosztów finansowych, podatków oraz amortyzacji) 98 mln zł, przy czym w II kwartale grupa zanotowała stratę. Starała się natomiast wykorzystać okres dekoniunktury na prace modernizacyjne.
- Wykorzystując dekoniunkturę w nawozach mogliśmy wyłączać instalacje i dokonać wielu prac utrzymaniowych i odtworzeniowych - powiedział prezes Wojciech Wariacki dodając, że niektóre ze skomplikowanych instalacji od dawna domagały się już remontów.
Azoty twierdzą - choć nie podają tu bliższych szczegółów - że wygrały bitwę o zatrzymanie importu nawozów ze Wschodu. Przypomnijmy, ze rosyjscy producenci korzystają ze znacznie niższych cen gazu, niż producenci nawozów w Europie sprowadzający gaz z Rosji. A to jest powodem niższej ceny. W dodatku importowane z Rosji nawozy niejednokrotnie nie miały odpowiednich certyfikatów, co oznaczało wyższą szkodliwość dla zdrowia i środowiska.
- Działania całego aparatu państwowego były jak trzeba - mówił Wojciech Wardacki.
- Nasi konkurenci przygotowywali duża ofensywę na rynek polski. Chcieli zdobyć dystrybutorów Grupy Azoty, planowali rynek przykryć swoimi produktami. Nasi wielcy dystrybutorzy byli już wymieniani jako dystrybutorzy tamtych firm. Szczera rozmowa z nimi skutkowała zmianą podejścia. Samodzielnie podjęli decyzje - dodał.
Prezes przyznał jednak, że polityka cenowa Azotów stała się bardziej elastyczna i może się przekładać na wyższe lub też niższe marże. To z kolei ma zniechęcać dystrybutorów do ryzyka związanego z posiadaniem w swoich magazynach nawozów rosyjskich.
Azoty zakończyły także w I półroczu konsolidację działu handlowego wszystkich spółek grupy, co zresztą pomogło w negocjacjach z polskimi dystrybutorami i zahamowaniem importu z Rosji. Wcześniej poszczególni producenci nawozów w grupie zawierali samodzielnie takie umowy często konkurując ze sobą nawzajem. Od początku października nowy departament handlu będzie już oficjalnie działał w Puławach.
- To musiało przełożyć się na wyniki i na marże, ale udało nam się nie dopuścić do wzrostu importu nawozów po cenach, które nie są konkurencyjne - przyznaje prezes.
O ile segment nawozowy miał słabe wyniki, w skali całej grupy wyraźnie poprawił je segment chemiczny. Przychody z chemii w I półroczu wyniosły ponad 1,5 mld zł, czyli 31 proc. przychodów całej grupy. EBITDA wzrosła do 214 mln zł, a marża EBIDTA do 14,1 proc. Poprawia się rentowność produkcji melaminy, alkoholi OXO, a hitem była biel tytanowa, ale to z powodu kłopotów jednego z jej producentów w Finlandii.
- Tylko segment nawozowy wpłynął niekorzystnie na wyniki I półrocza, pozostałe segmenty dołożyły się do wyniku, szczególnie chemia - powiedział Paweł Łapiński.
Stabilna natomiast jest rentowność produkcji tworzyw sztucznych, ale Azoty zapowiadają tu trwałą poprawę. Nowa instalacja do produkcji poliamidów w Tarnowie działa na 80-90 proc. mocy produkcyjnych. Grupa podpisała wieloletnie umowy przewidujące stopniowy wzrost cen za dostawy produktów. Na razie przychody z tworzyw sztucznych wzrosły, a marża się nie zmieniła, lecz w następnych latach ma rosnąć.
- Działania w tworzywach mają przygotować solidny wzrost w przyszłości - powiedział Paweł Łapiński.
- Chcemy, żeby udział sektora nawozowego był poniżej 50 proc., chcemy uzupełniać naszą ofertę o nawozy specjalistyczne i oferować nowe nawozy. Chcemy to osiągnąć zwiększając moce produkcyjne innych segmentów ale zachowując nasza pozycje na rynku w segmencie nawozowym - podsumował prace nad zapowiadaną w strategii dywersyfikacją przychodów prezes Azotów.
Mniejszy zysk i EBITDA spowodowały, że w spółce jest mniej gotówki niż w poprzednich latach, a to kładzie się cieniem na wydatki inwestycyjne. Azoty zapowiedziały na ten rok nakłady kapitałowe w wysokości 1,6 mld zł, ale już przedstawiciele spółki nie zapewniają, że zostanie to dotrzymane, choć na razie nie zmieniają prognoz w tym zakresie. Inwestycje kapitałowe w I półroczu wyniosły 445 mln zł.
- Będziemy dokonywali obiektywnej analizy gdzie jest konieczne ograniczenie - powiedział Wojciech Wardacki.
- Liczymy się z koniecznością, że być może będziemy musieli weryfikować inwestycje w związku z sytuacją na rynku nawozów i ubytkiem EBITDA. Musimy przeanalizować wszystkie projekty. Słabsze, te o niższej rentowności, musza być zawieszone (...) Mamy ograniczoną wartość gotówki. Musimy w taki sposób działać, żeby firma była stabilna finansowo i bardzo bezpieczna - dodał Paweł Łapiński.
Natomiast budowa centrum badawczo-rozwojowego w Tarnowie jest niezagrożona i przebiega bez zakłóceń. Ma ono zostać już niedługo otwarte.
Grupa podpisała w II kwartale tego roku umowy z instytucjami finansowymi o wydłużeniu dostępnego finansowania na w sumie blisko 5 mld zł do 2026 roku. Na razie z finansowania zewnętrznego korzysta bardzo umiarkowanie, a wskaźnik długu netto do EBITDA wynosi 0,58 raza. Ma on jednak wzrosnąć w latach 2020-23, kiedy nastąpi szczyt inwestycyjny, do 3,5 raza.
Jacek Ramotowski