Hossa na metalach szlachetnych. Czy utrzyma się?
Na rynku surowców uwagę przykuwała kontynuacja wzrostu ceny złota (+6 proc. od początku tygodnia), która w trakcie sesji po raz pierwszy od 2011 r. przekroczyła 1900 dol. za uncję, blisko rekordu z września 2011 r. 1921,17 dol. Z kolei ceny srebra na rynku spot wzrosły w tym tygodniu już o ok. 18 proc., najwięcej od 1980 r.
Kontrakty terminowe na metale szlachetne sukcesywnie rosną. Cena złota jest najwyższa od prawie dziewięciu lat, a uncja srebra pierwszy raz od czterech lat przebiła poziom 20 dol. Przez cztery miesiące biały kruszec zdrożał o blisko 77 proc. Ciekawie kształtują się też notowania rzadkich metali szlachetnych, takich jak platyna czy rod. Co to oznacza dla inwestorów? Czy zwyżki będą się utrzymywać?
Złoto i srebro w 2020 roku korzystają na awersji inwestorów do ryzyka, łagodnej polityce banków centralnych oraz niepewności co do tempa wzrostu gospodarczego na świecie. Cena spot złota osiągnęła w środę w nocy 1865 dol. za uncję i tym samym dotknęła szczytu z września 2011 roku. Cena spot ustabilizowała się na poziomie około 1858 dol. Wzrostowi cen zdecydowanie pomógł słabszy dolar, który zbliżył się do 4-miesięcznych dołków. Inwestorzy przychylnie spoglądają na złoto w obawie przed inflacją, jaką może spowodować wszechobecna stymulacja fiskalna.
Apetyt na cenny kruszec podnoszą rządy i banki centralne, które sygnalizują, że wsparcie będzie tak hojne, jak będą tego wymagać gospodarki. Dodatkowym czynnikiem wzrostów cen złota są niezmiennie obawy o nawrót epidemii. Zaniepokojenie rynków wzmógł prezydent Donald Trump, który ostrzegł, że zanim USA uporają się z pandemią, sytuacja epidemiczna może się pogorszyć. Mało optymistycznych danych dostarczyło również Amerykańskie Centrum Kontroli Chorób, które w swoim raporcie zastrzega, że liczba aktywnych przypadków COVID-19 jest w niektórych stanach wyższa niż oficjalnie potwierdzona. Powodem tego mają być błędy w testowaniu osób z podejrzeniem choroby oraz uchybienia w przechowywaniu danych.
Wszystkie te czynniki łączą się z odświeżeniem konfliktu USA - Chiny, który uderza w rynki. Suma tych spraw powoduje, że popyt na złoto i inne metale szlachetne wciąż jest niezaspokojony.
- Inwestorzy szukają bezpiecznej przystani, a złoto od lat doskonale spełnia taką rolę. Takie środowisko daje cenie złota przestrzeń do dalszych wzrostów i zdobywania kolejnych szczytów - ocenia Bartosz Sawicki, kierownik Departamentu Analiz TMS Brokers.
Notowania złota od dłuższego czasu poruszają się w niezaprzeczalnym trendzie wzrostowym. Dynamika wzrostów cen królewskiego metalu to efekt realnie ujemnych stóp procentowych oraz zaawansowanej fazy cyklu koniunkturalnego, która budziła obawy inwestorów o nadejście recesji.
- Za dalszymi wzrostami metalu z pewnością stoi luźna polityka monetarna Rezerwy Federalnej oraz pomoc fiskalna rządu. To wszystko spowodowało, że deficyt budżetowy USA w tym roku może być dwukrotnie wyższy niż podczas kryzysu "subprime" w latach 2008-2009. Dodatkowo słabnący dolar powoduje aprecjację metalu, który jest z nim ujemnie skorelowany. W przypadku gdy nastąpi schłodzenie nastrojów na giełdach, a notowania indeksów giełdowych ulegną korekcie, złoto może jeszcze na tym skorzystać - tłumaczy Łukasz Zembik, ekspert rynku OTC w TMS Brokers.
Choć inwestorzy większym sentymentem darzą ostatnio złoto, które osiągało cenę najwyższą od 2011 roku, to część z nich przypomniała sobie o srebrze, kiedy bariera wejścia na rynek złota została postawiona relatywnie wysoko. Równie ciekawie wygląda sytuacja na rynku srebra. Notowania metalu osiągnęły we wtorek najwyższy od sierpnia 2016 poziom i cały czas rosną. Od dołka z marca kurs wzrósł prawie 77 proc.
- Szacuje się, że w 2020 roku podaż tego surowca może spaść o ok. 4 proc i wyniesie lekko ponad 978 miliona uncji. To w głównej mierze efekt utrudnień w działalności kopalń w czasie pandemii COVID-19. Spowolnienie globalne z pewnością odbije się również na sile popytu na ten surowiec. Zapotrzebowanie ze strony sektora fotowoltaiki będzie prawdopodobnie niższe w bieżącym roku, ale długofalowa popularność paneli słonecznych i pojazdów elektrycznych, do których wykorzystywane jest srebro powinna cały czas generować zapotrzebowanie na metal - tłumaczy Zembik.
- Na rynkach mamy do czynienia z niecodzienną sytuacją, kiedy to rekordowym cenom metali szlachetnych towarzyszą rekordowe poziomy indeksów giełdowych. Z rynku wyjawia się obraz troski o przyszłość i zabezpieczania się, przy jednoczesnym nie odpuszczaniu giełdowych okazji do zarobków - mówi Sawicki.
Sytuacja ta dotyczy również innych rzadkich metali szlachetnych, takich jak rod, czy platyna. Trend wzrostowy napędzają m.in. potrzeby rynku motoryzacyjnego, gdyż metale te wykorzystywane są m.in. do produkcji katalizatorów samochodowych. Są one wymagane przez zaostrzenie przepisów dotyczących emisji szkodliwych dla środowiska spalin.
- Rod jest teraz ponad 3-krotnie droższy od złota, a pod koniec lutego tego roku uncję tego metalu rynek wycenił na ponad 10 tys. dolarów. Marzec przyniósł silną korektę w notowaniach zarówno rodu, jak i palladu, co obrazuje jak silne jest powiązanie wyceny tych aktywów z kondycją światowego przemysłu. Od marcowego załamania notowań, rod zdołał odrobić niespełna 50 proc. Dalsze wzrosty będą silnie uzależnione od światowego popytu na samochody - spalinowe, hybrydy oraz w pełni elektryczne - ocenia Zembik.
Platyna ma jeszcze szerszy wachlarz zastosowań dzięki niskiej wrażliwości na wpływ tlenu oraz wody, dzięki czemu nie rdzewieje, a to czyni z niej idealny metal do produkcji biżuterii. Chemiczna odporność platyny i jej właściwości mechaniczne powodują, że znajduje ona zastosowanie również w innych sektorach, tj. przemysł elektroniczny, chemiczny, czy inwestycje. Na przykład za pośrednictwem kontraktów CFD, czyli kontraktów terminowych na surowiec.
Po dwóch miesiącach konsolidacji, notowania platyny znów pną się w górę. Cena surowca sięgnęła 920 dol. za uncję, co oznacza dotarcie do najwyższych poziomów od marca bieżącego roku.
- Popytowi na rynku platyny sprzyja ożywienie w sektorze motoryzacyjnym, choć optymizm inwestorów jest przytłumiony. Oznacza to, że platyna może pozostawać w cieniu złota i srebra pod kątem stóp zwrotu - ocenia Sawicki. Platynę, jak i rod, złoto czy srebro można kupić w postaci sztabek czy monet inwestycyjnych. Można też w nie inwestować za pośrednictwem kontraktów.
- Kontrakty CFD na platynę, srebro, czy złoto można reagować na wzrost albo spadek ceny poprzez wykorzystanie dźwigni finansowej. Oznacza to, że można kupić lub sprzedać surowiec, grając z trendem albo przeciw niemu i na tym zarobić, albo stracić. To magia rynków pozagiełdowych, które pozwalają kupić tzw. papierowe metale szlachetne, bez konieczności zabezpieczenia fizycznych aktywów - tłumaczy Zembik.