Indeksy z krajów wchodzących do Unii biją rekordy

Trwa spekulacyjna gra pod wejście krajów naszego regionu do UE. Ich giełdy będą zachowywały się lepiej od rynków światowych. Wzrosty skończą się euforią, a potem płaczem drobnych inwestorów.

Trwa spekulacyjna gra pod wejście krajów naszego regionu do UE. Ich giełdy będą zachowywały się lepiej od rynków światowych. Wzrosty skończą się euforią, a potem płaczem drobnych inwestorów.

W Ameryce

Od dwóch tygodni na rynkach amerykańskich trwa niezbyt bolesna korekta. Nie oznacza to, że byki już zrezygnowały z walki, jednak korekta powinna się przedłużyć. Wygląd indeksów nadal nie zachęca do kupna akcji - istnieje poważne zagrożenie powstania formacji podwójnego szczytu. Na razie jednak zmiany indeksów były niewielkie (szczególnie na NYSE).

W zeszłym tygodniu gwiazdą rynków finansowych był Alan Greenspan, szef Fed. Jego wypowiedzi były omawiane na tyle sposobów, że skupię się tylko na dwóch aspektach. Szef Fed wezwał do zacieśnienia polityki fiskalnej i ograniczenia deficytu, co było zapowiadane od dawna. Zaskoczeniem jednak było to, że w roku wyborczym chce szukać oszczędności w wydatkach socjalnych i w przedłużeniu wieku emerytalnego. I to w czasie, kiedy prowadzi się bezsensowne wojny pochłaniające kolosalne sumy i tnie podatki, na czym najbardziej zyskują najbogatsi. Największy przeciwnik prezydenta Busha nie mógłby zaproponować czegoś gorszego. Prezydent jednak nie protestuje, a to daje punkty Demokratom. Tymczasem indeks zaufania konsumentów we wszystkich swoich składowych (sytuacja obecna i oczekiwania, sytuacja na rynku pracy) spada najbardziej od czasu sprzed wojny w Iraku. Co na to Alan Greenspan? Twierdzi, że spadek zaufania jest umiarkowany i nie wpłynie na postawę Fed. A mnie się wydawało, ze tak niezwykłe pobudzenie gospodarki miało dać nie umiarkowany spadek zaufania, ale duży jego wzrost...

Reklama

Wcześniej Alan Greenspan pochwalił konsumentów amerykańskich za to, że potrafią zarządzać swoimi długami. Mówił również, że hossa na rynku nieruchomości pozwala zwiększać zadłużenie w oparciu o nisko oprocentowane kredyty hipoteczne. A przecież ceny domów nie będą ciągle rosnąć, zresztą widać już przesilenie na rynku. Szef Fed wydaje się nie brać pod uwagę tego, że w nieskończoność nie da się utrzymywać stóp procentowych na tak niskim poziomie, jak w USA. Zgadzam się z Stephenem Rochem, analitykiem Morgan Stanley, który mówi, że zagrożony bezrobociem amerykański konsument zmuszony jest korzystać z ăzatrutych" źródeł finansowania: cięć podatków, redukcji oszczędności, zwiększonego zadłużenia i złudnego poczucie siły finansowej wynikającego z przewartościowania domów i akcji. To wszystko załamie się, kiedy Fed zacznie podnosić stopy. Szef Fed chce odebrać Amerykanom część świadczeń socjalnych, czyli zmniejszyć ich przychody, a zachęca do zadłużania się, jednocześnie potępiając zadłużanie się państwa. Mam wrażenie, że mają rację wrogowie głównego bankiera Ameryki, od dawna powtarzający ăGreenspan musi odejść".

Oprócz Alana Greenspana w minionym tygodniu wypowiadało się wielu członków Fed, ale najbardziej oryginalne poglądy zaprezentował szef banku z Dallas. Robert McTeer bronił szefa doradców ekonomicznych Białego Domu, który dwa tygodnie temu powiedział, że przenoszenie miejsc pracy jest korzystne dla gospodarki USA. Jednocześnie McTeer stwierdził, że uważa za realne niezwykle optymistyczne prognozy Białego Domu dotyczące rynku pracy (wyśmieli je ekonomiści, wycofał się z nich nawet prezydent Bush). Nie należy jednak kpić z wypowiedzi szefa Fed w Dallas, który może coś wiedzieć o niezwykle ważnych danych z rynku pracy, które staną się ukoronowaniem tygodnia (piątek). Oczekiwania ekonomistów nie są zbyt optymistyczne, więc możemy mieć miłą niespodziankę.

Właśnie dane makro zadecydują o kierunku indeksów. Rynek nie wygląda dobrze: pieniądze co prawda nadal wpływały do funduszy, ale w ostatnich dwóch dniach zeszłego tygodnia zaczęły z nich wypływać. Amerykanie do 15 kwietnia muszą zapłacić podatki, więc w marcu zaczną sprzedawać akcje, by mieć gotówkę. Wywoła to odpływ z funduszy, co z kolei przyspieszy korektę, która jeszcze mocniej zachęci Amerykanów do realizacji zysków. Optymizm na rynku nadal jest nadzwyczaj silny. Nie należy jednak mamić się olbrzymią rzeszą byków, bo to zawsze się bardzo źle kończy. Oczekuję w tym tygodniu przełamania poziomu 1125 pkt na S&P 500 (i formacji podwójnego szczytu), albo przynajmniej testu tego poziomu. Nadzieje na hossę nie umarły, więc nie można wykluczyć, że indeks odbije się od wsparcia i zacznie rysować prawe ramię formacji RGR, która też zapowiada spadki, tyle że nieco późniejsze.

W kraju

Kolejny raz nasz rynek pokazał, że potrafi zmieniać się, jak kameleon. Bardzo zły początek tygodnia zapowiadał większą korektę. Tymczasem sesja piątkowa wystarczyła, by tydzień zakończył się bez zmiany indeksów. I jak tu nie wierzyć w kontrariańską interpretację wskazań Wigometru, który tydzień temu pokazywał zdecydowaną przewagę niedźwiedzi? W tym tygodniu nam ona nie pomoże, bo siły są, mimo przewagi byków, nazbyt równe.

Nadal rosły indeksy w Czechach i na Węgrzech. Te rynki zachowują się obecnie chyba najlepiej w Europie. To nie przypadek - trwa spekulacyjna gra pod wejście naszych krajów do Unii Europejskiej. Spekulacyjna, bo nie uzasadnia jej konwergencja (spółki są dużo droższe od tych z Eurolandu). Wzrosty zakończą się euforią, a potem wielkim płaczem drobnych inwestorów. Nasz rynek był w gorszej sytuacji ze względu na zawirowania polityczne, ale w tym tygodniu wszystko już w polityce stanie się jasne i dołączymy do całego regionu.

W zeszłym tygodniu wydarzeniem była decyzja nowej Rady Polityki Pieniężnej, by użyć nowego oręża: nastawienia w polityce monetarnej. Celem Rady było urobienie opinii ekonomistów i mediów. I rzeczywiście, po komunikacie o możliwej w marcu zmianie nastawienia z neutralnego na restrykcyjne RPP zebrała dużo pochwał. Teraz ciężko będzie zmienić o niej zdanie, nawet gdyby wykonywała posunięcia niezgodne z ăjastrzębim" wizerunkiem. Wydając komunikat, RPP pogroziła palcem spekulantom walutowym. Złoty się wzmocnił i o to chodziło. Co prawda wzmocnił się na chwilę głównie z powodu osłabienia euro, ale w świat poszło, że Rada ma zamiar bronić narodowej waluty.

Na rynku walutowym jest nadal bardzo ciekawie. Jedno się Alanowi Greenspanowi udało, choć raczej niechcący: znacznie wzmocnił dolara. Wydatnie przyczynili się do tego także kanclerz Niemiec oraz premier Francji. Obaj dopominali się o cięcia stóp ECB. Pomogły również pogłoski, że ECB i Bank Japonii rozważają wspólną interwencję w celu wzmocnienia dolara. Bardzo ciekawe więc, co zrobi w czwartek ECB. Stara się być niezależny od polityków, ale inflacja jest nadal mała, sytuacja na rynku walutowym sprzyja sensownemu ruchowi, więc nie można wykluczyć, że bank stopy obniży i dodatkowo osłabi euro. Najprawdopodobniej przed decyzją ECB euro będzie już słabe, więc ruch banku może paradoksalnie zakończyć okres jego słabości. Wzmocnienie dolara byłoby bardzo niekorzystne dla USA, ale bardzo dobre dla Eurolandu. Może się zacząć konkurencyjna dewaluacja - jeden z etapów drogi ku deflacji.

U nas spekulanci robią ze złotym co chcą, wykorzystując niepokój przed decyzjami w sprawie planu Hausnera. Na wykresie widać jednak nadzieję: jest duże prawdopodobieństwo powstania formacji podwójnego szczytu, albo (co bardziej prawdopodobne) formacji głowy z ramionami. Obie zapowiadałyby wzmocnienie złotego. Potrzeba do tego drobnostki - zejścia poniżej 4,82 zl/EUR. Gdybym podejmował decyzje w NBP lub Ministerstwie Finansów, zrobiłbym wszystko, by taka formacja powstała. Trzeba pamiętać, że rynek walutowy jest niezwykle ătechniczny", a nasz na dodatek jest wąski. Dysponując więc nie tak dużym kapitałem, można wyrysować na wykresach wszystko, co się chce. Gracze uciekaliby, jak szczury z tonącego okrętu, znacznie złotówkę wzmacniając.

Nadchodzący tydzień będzie przełomowy, bo zakończy spekulacje wokół przyjęcia, bądź nie, planu Hausnera. Dzisiaj możliwe jest niemiłe zaskoczenie dotyczące stanowiska PO. Prof. Zyta Gilowska w wywiadzie dla ăPulsu Biznesu" mówiła, że jeśli ăpoparcie dla SLD będzie malało w tak szybkim tempie, to nie ma sensu przyjmować oferty, ponieważ wkrótce będą wybory" i, że ănie widzi przeszkód dla uchwalenia stosownych ustaw jesienią w nowym układzie politycznym". Na pytanie, czy nas na to stać, pada odpowiedź: ăależ to nie ma znaczenia. Tak czy owak, zmiany wchodziłyby w życie z początkiem 2005 r.". Jeśli tak rozumują w PO, to jest gorzej niż myślałem. Załóżmy, że rząd upada i mamy nowe wybory w czerwcu. We wrześniu można będzie mówić o dyskusjach nad nowym planem ratowania finansów. Do tego czasu złotówka stoczy się do 6 zł/EUR i nic już nie uratuje nas przed przekroczeniem konstytucyjnych ograniczeń zadłużenia. Poza tym wynik wyborów wzmocni ugrupowania populistyczne i nic podobnego do planu Hausnera po prostu nie da się w Sejmie uchwalić. Źle, jeśli politycy nie widzą całego obrazu sytuacji, a tylko jego fragmenty.

Daty mogą się zmieniać, ale wydaje się, że najważniejszy w tym tygodniu będzie piątek - w Sejmie powinno odbyć się głosowanie nad skierowaniem trzech projektów ustaw z panu Hausnera do prac w komisjach. Będzie to test na szanse przyjęcia całego planu. Uważam, że bez względu na stanowisko PO plan zostanie przyjęty. A skoro tak, to możemy oczekiwać wyprzedającego wzrostu indeksów. Podtrzymuję jednak to, co pisałem tydzień temu: zapomnimy o tym pozytywnym scenariuszu, jeśli indeksy w USA wykreują podwójny szczyt. Jednak nawet wtedy hossa nie powinna się skończyć. Miałaby tylko przystanek, bo po prostu brakuje jeszcze paru fal Elliotta do jej końca.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: wzrosty | rekordy | Fed | greenspan | wejście | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »