ITI chce wejść na GPW w tym roku
Związana z giełdowym debiutem epopeja ITI, ciągnąca się już od dwóch lat, może potrwać dłużej. Spółka chce wejść na GPW w 2002 r., jednak zarówno czas jak i wielkość emisji uzależnia od poprawy sytuacji na rynku.
Grupa opracowuje koncepcję współpracy z Bertelsmannem, do końca marca zrestrukturyzuje Onet, uruchomi program TVN7 i agresywniej zainwestuje w produkcję filmową.
Inwestorzy oczekujący na debiut grupy medialnej ITI na warszawskiej GPW muszą uzbroić się w cierpliwość. Zapowiadane już od dwóch lat upublicznienie spółki w Polsce może dalej się przeciągać - jeśli w ogóle do niego dojdzie.
- Chcemy przeprowadzić emisję publiczną i zadebiutować na GPW do końca 2002 r., jednak jest to uzależnione od sytuacji na rynku. Analitycy twierdzą, że może ona poprawić się bardziej trwale w III, a może nawet w IV kwartale - mówi Jan Wejchert, prezes ITI.
Wcześniej ITI chciało uzyskać z emisji około 200 mln USD (ponad 800 mln zł), a akcje miały być zaproponowane inwestorom nie tylko w Warszawie, ale też w Londynie w formie GDR-ów. Teraz wielkość emisji jest trudna do określenia, a ITI czeka na zgodę KPWiG na dopuszczenie akcji do obrotu publicznego.
Najważniejsza stolica
- Dostosujemy wielkość emisji do naszych potrzeb i planów finansowych związanych z konkretnymi projektami. Najpierw zaproponujemy akcje inwestorom w Warszawie, a później - choć nie na pewno - także GDR-y na rynkach zagranicznych. KPWiG otrzymała od nas odpowiedzi na wszystkie wątpliwości i zapytania. Przewidujemy, że wkrótce powinniśmy dostać jej decyzję w sprawie wprowadzenia akcji do obrotu - tłumaczy Jan Wejchert.
Podkreśla, że przedłużanie prac w KPWiG związane jest też z tym, że spółka zamierza uzupełnić przekazane komisji dane finansowe o zaudytowane wyniki z trzech pierwszych kwartałów 2001 r.
- Dzięki temu ważność prospektu ITI upłynie dopiero 30 września 2002 r. z możliwością przedłużenia o trzy miesiące. To stawia nas w bardziej komfortowej sytuacji przy wyborze terminu oferty publicznej - dodaje prezes ITI.
Trudno powiedzieć, jaka będzie wycena spółki. W umowie sprzedaży ITI portalu Onet przez BRE Bank, którą medialna spółka opłaciła obligacjami zamiennymi na około 120 mln USD, strony ustaliły, że konwersja obligacji na akcje może nastąpić tylko przy wycenie grupy ITI na co najmniej 1 mld USD.
- Obligacje są trzyletnie. Jeżeli nie uzyskamy określonej wyceny, po prostu je wykupimy. W ciągu najbliższych miesięcy banki przygotowujące naszą emisję - BRE Bank i JP Morgan - powinny oszacować wartość ITI. Czy wyniesie ona 1 mld USD? Trzeba pamiętać, że na rynkach wiele się zmieniło, jednak ITI na pewno jest bardzo atrakcyjną spółką dla inwestorów - uważa Jan Wejchert.
Prezes ITI zapowiada też zakończenie do końca marca restrukturyzacji portalu Onet i opracowanie jego nowej strategii biznesowej. W celu zmniejszenia kosztów portal zwolnił już 80 z 260 osób. Dalszych redukcji nie będzie. Analizę możliwych kierunków rozwoju serwisów internetowych i ich synergii z grupą ITI przeprowadził McKinsey.
Koniec dobroczynności
- Mamy najpopularniejszy portal w Polsce. Nie może być tak, że z jego usług korzystają wszyscy za darmo, a zarabiają na nich podmioty, które żadnej wartości do Onetu nie wnoszą. To musi się zmienić - przekonuje Jan Wejchert.
A to oznacza, że Onet będzie wprowadzać opłaty za korzystanie z niektórych serwisów. Których - nie wiadomo.
Powstaje natomiast pytanie, czy jeśli ITI nie wejdzie na GPW, to wykorzysta obecność na parkiecie Onetu do wprowadzenia na giełdę określonych aktywów, np. telewizji.
- Możliwe są różne scenariusze i żadnego z nich w tej chwili nie wykluczam - odpowiada szef ITI.
Inwestycją telewizyjną, której efekty będą widoczne najszybciej, jest TVN7. Jan Wejchert zapowiada, że zbudowana w oparciu o transpondery RTL7, kupione od CTL-UFA, stacja ruszy w marcu. Będzie dostępna - podobnie jak RTL7 - w kablówkach i przez satelitę, a oprócz filmów nadawać będzie programy rozrywkowe.
- TVN7 zostanie wykorzystany do sprawdzenia preferencji widzów pod kątem inwestycji w nowe kanały tematyczne - mówi Jan Wejchert.
Pierwszy ruszy w końcu tego roku, a jego ramówkę wypełnią programy o zdrowiu i urodzie. W ciągu trzech lat będa jeszcze dwa inne kanały - "Twój Samochód" i biuro podróży TVN, czyli kanał turystyczny. Idzie o możliwość wyboru i załatwienia wszelkich formalności przez Onet i "TVN Travel".
- Uruchomienie TVN24 kosztowało około 20 mln USD (80 mln zł). Planowane kanały będą znacznie tańsze. Możemy je finansować z własnych środków - uważa szef ITI.
Problemem cały czas pozostaje TVN24. Jego utrzymanie kosztuje około 1 mln USD miesięcznie, a ITI ciągle nie może się porozumieć z największymi kablówkami w sprawie ceny programu. Na razie TVN24 jest dostępny na platformach cyfrowych, w znaczączej sieci kablowej Multimedia oraz w ofercie około stu mniejszych operatorów.
- Nie obniżymy ceny, bo produkcja TVN24 jest droga. Widzowie chcą ten program oglądać, a operatorom bardziej opłacałoby się, gdyby zrezygnowali na rzecz TVN24 z kilku innych płatnych ale mniej oglądanych programów - uważa Jan Wejchert.
Ale kino!
Prezes ITI zapowiada zwiększenie nakładów na produkcje filmowe. W ramach wewnętrznej reorganizacji ITI połączone zostaną spółki ITI Cinema i ITI Film Studio.
- Brakowało nam spółki do profesjonalnej obsługi przedsięwzięć filmowych. ITI nie uczestniczyła w produkcji głośnych ekranizacji. Nowy podmiot ma tę lukę wypełnić - mówi Jan Wejchert.
Transakcja z CTL - UFA powiązanego z koncernem Bertelsmanna ma zaowocować podjęciem bliższej współpracy między holdingami. ITI nie precyzuje, na czym będzie polegać współpraca. Wiadomo jedynie, że chodzi o wykorzystanie synergii między obecnymi w Polsce spółkami Bertelsmanna i podmiotami ITI.
- Możliwości jest mnóstwo. Kooperacja może polegać np. na wspólnej produkcji programów telewizyjnych lub na wspólnych projektach wydawniczych - mówi Jan Wejchert.