ITI myśli o cyfrowych akwizycjach
Giełdowa emisja akcji TVN ma przynieść grupie nie tylko środki na spłatę długów, ale także przejęcia nowych mediów.
"Puls Biznesu": Czy emisja obligacji była rzeczywiście najtańszym sposobem pozyskania z rynku blisko 1,1 mld zł, m.in. na odkupienie 30,4 proc. udziałów w TVN od SBS?
Jan Wejchert: Była jedynym rozsądnym i możliwym do zrealizowania sposobem w tak krótkim terminie. W grę wchodziło jeszcze wzięcie kredytu, ale TVN już był zadłużony w bankach na 46 mln EUR. Poza tym chcieliśmy uniknąć kłopotów, jakie stwarzają procedury jego uzyskania. Pomijam już kwestię, że do pożyczenia 131,5 mln EUR potrzebne byłoby stworzenie konsorcjum banków. Drugim z możliwych rozwiązań było wprowadzenie TVN na giełdę, ale to wymagałoby co najmniej sześciu miesięcy. Przy obligacjach cała procedura, wraz z przygotowaniem prospektu, trwała nieco ponad trzy miesiące.
Coś za coś. Cena tej transakcji jest jednak wysoka - 9,5 proc. rocznie dla 10-letnich obligacji.
Z uwzględnieniem podatku koszt obsługi obligacji sięgnie 7 proc. w skali roku, nie będzie to więc rażąca różnica w porównaniu z kosztem kredytu. Poza tym prospekt przewiduje dwie korzystne dla nas opcje. Jeżeli upublicznimy ITI lub firmę z naszej grupy do 2006 r., możemy o 35 proc. obniżyć zadłużenie wynikające z tych obligacji. Po drugie, od 2008 r. możemy wcześniej je wykupywać, przy niewielkiej premii dla obligatariuszy.
Poza wykupieniem od SBS 30-proc. pakietu akcji TVN, na co jeszcze przeznaczyliście pieniądze z obligacji?
Spłacimy całkowicie długi TVN, co będzie kosztowało, łącznie ze spłatą zadłużenia wobec ITI, około 52 mln EUR, a TVN wyda 35 mln EUR na odkupienie TVN24 od ITI Holdings. TVN24 znajdzie się w ten sposób w grupie spółek telewizyjnych, należących do TVN.
Czy jest Pan spokojny o relacje między zadłużeniem TVN a jej przychodami? Zdaniem analityków, nadmierne zadłużenie nie będzie sprzyjało powodzeniu ewentualnej emisji akcji TVN w przyszłym roku...
Nie martwię się tym, dlatego że rynek za bezpieczny uważa stan, kiedy dług spółki nie przekracza 5,6-krotności wartości EBITDA. W tym roku wynik EBITDA TVN sięgnie 50 mln EUR. Przewidujemy, że w latach następnych wartość firmy i jej wskaźniki rentowności będą rosły o 10 proc. rocznie. W pierwszych latach odsetki od zadłużenia kosztować nas będą 21-22 mln EUR rocznie, a po 35-proc. redukcji długu - nie więcej niż 17 mln EUR.
Kiedy grupa chce upublicznić TVN?
Decyzję o tym akcjonariusze podejmą na początku przyszłego roku. Jeśli będzie pozytywna, akcje telewizyjnej spółki mogą trafić na parkiet najwcześniej w połowie 2004 r. W ofercie publicznej mogłoby być zaoferowane 20-30 proc. akcji grupy telewizyjnej, obejmującej osiem kanałów.
A co da Wam wprowadzenie aktywów telewizyjnych na GPW?
Mamy trzy zasadnicze powody, by upublicznić TVN. Nowa emisja akcji, która trafi do krajowych i zagranicznych podmiotów zapewni płynność papierów spółki. Po drugie, uzyskane pieniądze możemy przeznaczyć na redukcję zadłużenia wynikającego z obligacji. Po trzecie, możemy za uzyskane środki wykupić 10-proc. udział, jaki ma w TVN spółka powiązana z BRE Bankiem. I wreszcie, podniesienie kapitału TVN, czytaj: dodatkowe pieniądze pozwolą myśleć o nowych akwizycjach.
O jakich zakupach Pan myśli?
Od dawna mówię, że grupę interesują przede wszystkim media, które posługują się lub wkrótce będą się posługiwać techniką cyfrową, a więc kina, stacje telewizyjne, spółki internetowe, telefonia komórkowa. Chcemy być liderem rynku jako dostawca kontentu cyfrowego do tych mediów.
Po trzech kwartałach ITI miał zaskakująco dobre wyniki. Jak będzie w całym 2003 r.?
Przewidujemy, że sprzedaż wzrośnie o ponad 20 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym, EBITDA - o ponad 300 proc., a wynik operacyjny będzie dodatni. Ostateczny wynik poprawi też zysk ze sprzedaży 10 proc. udziałów w TVN.
Lokomotywą grupy jest więc TVN, a co z Multikinem i Onetem?
Obie spółki po dziewięciu miesiącach są na plusie. Zysk EBITDA Multikina wyniósł 1,18 mln USD, a Onetu 1,13 mln USD. Wzrost dochodowości sieci Multikino zależeć będzie przede wszystkim od tego, jak szybko będzie przybywało pieniędzy w kieszeniach Polaków i od repertuaru. Najlepsze wyniki mieliśmy, kiedy na ekranach dominowały polskie superprodukcje. Grupa Onet cały czas jest na krzywej rosnącej. Notuje już ponad 1 mld odsłon miesięcznie i posiada ponad 2 mln aktywnych kont e-mailowych. Pod względem liczby odsłon jest trzecim portalem w Europie.
Kiedy pieniądze zacznie przynosić TVN24?
Stacja przynosi dochód z dwóch źródeł - z obecności w sieciach kablowych oraz z reklam. TVN24 jest dostępny w 3,5 mln gospodarstw domowych i do końca roku osiągnie 90-proc. wskaźnik penetracji rynku kablowego i platform cyfrowych. Od przyszłego roku będziemy odbierani nie tylko przez "talerze" Cyfry+, ale też cyfrowego Polsatu, co da nam kolejnych 300 tys. odbiorców. W tym roku TVN24 zanotował kilkusetprocentowy wzrost sprzedaży reklam, w następnych 12 miesiącach dynamika sięgnie kilkudziesięciu procent. TVN24 może osiągać tak wysokie wzrosty sprzedaży, bo porusza się po nowym, w znacznej mierze przez siebie wykreowanym, rynku reklamowym - dobrze zarabiających, wykształconych mieszkańców dużych miast. Udział tej stacji w ogólnych naszych przychodach z reklam wynosi dziś około 4 proc.
A jak szybko rośnie wasz udział w całym rynku reklamy telewizyjnej?
W tej chwili TVN, TVN24 i TVN 7 partycypują prawie w 29 proc. Jesteśmy w takiej sytuacji, że cały możliwy czas reklamowy w TVN mamy sprzedany. W porach największej oglądalności jesteśmy blisko 12-minutowego progu emisji reklam w ciągu godziny programu. Chcemy nadawać mniej reklam, ale za większe pieniądze. Słynne, ogłoszone przez media, zawieszenie broni w wojnie cenowej między stacjami telewizyjnymi na razie nie przynosi efektów, bo w dużym stopniu realizujemy jeszcze stare umowy z reklamodawcami.
Jak będzie wyglądać struktura przychodów grupy ITI za rok-dwa?
Jeśli koniunktura gospodarcza będzie się poprawiała, to skorzystają na tym nie tylko nasze spółki telewizyjne, ale także inne. I wtedy przewiduję, że biznes telewizyjny będzie generował 60-65 proc. naszych przychodów, internet - 20 proc., a kina i pozostałe mniejsze spółki - od 10 do 15 proc.
Nie obawia się Pan, że giełdowy debiut TVN może spalić na panewce, jak w czerwcu 2002 r. ITI?
Nie. Po pierwsze, na giełdzie jest inna sytuacja. Rośnie zainteresowanie nowymi papierami. Po drugie, sukces emisji obligacji, które w całości trafiły do kieszeni zagranicznych inwestorów, daje TVN swoisty certyfikat zaufania i wiarygodności.
Rozmawiali:
Przemek Barankiewicz, Stanisław Wiśniewski