Kandydaci i bankruci GPW

Komisja Papierów Wartościowych i Giełd usunęła z publicznego obrotu sześć firm. Żadna nie była od dłuższego czasu notowana na giełdzie. Wszystkie są bankrutami. Eliminacja czeka kolejne spółki.

KPWiG wykluczyła Polisę, Pażura, Łukbut, GK Inwest, PIA Piaseckiego i STGroup. Każda z usuniętych firm nie była już notowana na giełdzie. GPW usunęła papiery z obrotu zaraz po uprawomocnieniu się wyroku sądu o upadłości, a tak było w przypadku wymienionych sześciu spółek. Po opuszczeniu notowań nadzorcy sądowi nie dbali o obowiązki informacyjne, stąd Komisja skreśliła przedsiębiorstwa z listy firm publicznych. KPWiG nie wyklucza jednak, że za podobne przewinienia czystka może dotknąć też spółek notowanych na parkiecie. - Jest jeszcze około 10 podobnych firm - mówi Łukasz Dajnowicz, rzecznik prasowy KPWiG. - Dla większości to dobra informacja. Syndycy sami chcą wycofać je z publicznego obrotu, ale nie mają na to pieniędzy. Taka decyzja wymaga uchwały walnego zgromadzenia, a jego organizacja to często zbyt wysoki koszt. Ł. Dajnowicz nie ujawnił, które firmy będą następne.

Reklama

Do grona potencjalnych kandydatów zaliczają się Miro-Mark, Ocean, Leta, a także ŁDA Invest oraz Howell. W gronie wykluczonych nie znajdą się natomiast te, które zgodnie z wyrokiem sądu mają orzeczoną upadłość z możliwością zawarcia układu. Tak jest m.in. w przypadku Elkopu. Spółka działa dalej, ma zarządcę i dopełnia obowiązków informacyjnych. W takiej samej sytuacji są Mostostal Zabrze i Instal Lublin. O postawienie w stan upadłości z możliwością zawarcia układu ubiega się Pekabex.

Ulubieńcy prokuratora

Polisa była pierwszą spółką, która zniknęła z notowań, bo zbankrutowała (2000 rok). Podstawową przyczyną problemów finansowych firmy był brak środków własnych na pokrycie marginesu wypłacalności. Gdy przestała spłacać długi, utraciła licencję na prowadzenie działalności ubezpieczeniowej. Ogłaszając upadłość, sąd stwierdził, że majątek Polisy nie wystarczy na zaspokojenie wierzycieli. Zadłużenie spółki szacowano na 120-150 mln zł. Szefowie firmy do końca liczyli na pojawienie się zagranicznego inwestora. Przejęciem Polisy, w jej ponad 11-letniej historii, interesowało się w sumie kilkanaście towarzystw ubezpieczeniowych. Polisą, a raczej członkami zarządu zainteresowała się prokuratura. Postawiła im zarzut nierzetelnego prowadzenia ksiąg rachunkowych, w wyniku czego w latach 1995-1997 wynik finansowy spółki został zawyżony. Z innego powodu prokuratura zainteresowała się Pażurem i Łukbutem. Chodziło o manipulacje kursem. Sztucznie podwyższano kurs Pażura od początku jego giełdowej kariery, czyli od listopada 1999 r. Manipulacja trwała prawie rok. W tym czasie pięć osób fizycznych, wykorzystując wiele rachunków inwestycyjnych, doprowadziło do wzrostu ceny akcji z 8,45 zł do 42,90 zł. W procederze brał udział były członek rady nadzorczej spółki i pełnomocnik irlandzkiego funduszu Queensway Development Corporation. Pażur, który zajmował się hurtowym handlem papierosami, opuścił GPW w 2003 r.

Problemy Łukbutu zaczęły się, kiedy z firmy wycofał się wiodący akcjonariusz - Jupiter NFI, a pojawiła się w nim grupa osób fizycznych, w tym Jarosław Wnuk, Zygmunt Karczewski i Mariola Yada, która przejęła kontrolę nad firmą. W tym czasie notowania spółki gwałtownie się zmieniały - często o maksymalny dozwolony przedział. Sprawą zajęła się prokuratura. Łukbut był też jedną z ofiar internetowej hossy. O tym, że firma jest przygotowana do działalności w nowej branży, zapewniał jej ówczesny zarząd, wskazując na reorganizację i przeniesienie podstawowej działalności (produkcja butów) do firm zależnych. Spółka planowała zbudować silną sieć sprzedaży, wykorzystującą internet oraz internetowy serwis branży skórzanej. Plany się nie powiodły.

Firmy zależne - produkcyjne - upadły. Spółka matka również nie zdołała się wygrzebać z tarapatów. W 2002 r. GPW zawiesiła jej notowania. Zabrakło pieniędzy W lutym 2003 r. z notowań zniknęły akcje Grupy Kapitałowej Inwest. O upadłość spółki wnioskowali zarówno wierzyciele, jak i zarząd. Negocjacje z bielskim przedsiębiorstwem, które miało pomóc GK Invest - nie przyniosły efektów. Pod koniec 2001 r. giełdę opuściły akcje firmy informatycznej STGroup. Wcześniej urząd skarbowy we Wrocławiu zajął konta skarbowe, wierzytelności, ruchomości oraz inny majątek z tytułu zaległych zobowiązań podatkowych. Kolejne banki wypowiadały spółce kredyty. Bieżąca ocena sytuacji zmusiła STGroup do utworzenia rezerwy na ponad 40 mln zł. Segment rynku IT, w którym się specjalizowała firma, borykał się z poważnymi problemami. STGroup miał także na koncie nieudane fuzje i przejęcia.

Firma na bazie internetowej hossy postanowiła także zaangażować się w portal internetowy. Następstwem tego był zakup udziałów Internet Idea, właściciela portalu YoYo.pl. PIA Piasecki opuścił notowania w 2003 r. Jeszcze w 2001 r. kielecka spółka była postrzegana przez analityków jako perspektywiczna. W komentarzu do decyzji o złożeniu wniosku o upadłość zarząd napisał, że w parze w dobrą akwizycją kontraktów nie szło jednak ich prawidłowe budżetowanie i rozliczanie. W połowie 2002 r. spółka trwale utraciła płynność finansową. Nieudana emisja obligacji zamiennych i brak porozumienia z bankami w sprawie dalszego wsparcia finansowego przepełniły czarę goryczy. Zleceniodawcy wypowiedzieli Piaseckiemu większość umów, a banki zażądały natychmiastowej spłaty kredytów. Spółka próbowała odzyskać na drodze sądowej pieniądze za realizację wypowiedzianych kontraktów (łącznie domagała się 130 mln zł, m.in. od Telekomunikacji Polskiej i Telewizji Polskiej).

Jarosław Dominiak, prezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych Wiosenne porządki Komisji to pozytywna informacja dla rynku. W końcu wykluczone spółki łamią prawo, ignorując obowiązki informacyjne. Mamy gwarancje, że nie natną już żadnego inwestora. Pytam jednak, dlaczego trzeba czekać kilka lat na wyrzucenie takiej firmy. I drugie zastrzeżenie. Skoro Komisja decyduje się na wykluczenia, powinna z odpowiednim wyprzedzeniem szeroko o tym informować inwestorów. Fakt, że spółka jest jeszcze publiczna, daje większe szanse drobnym akcjonariuszom na dochodzenie swoich praw. Kiedy całkowicie zniknie z "życia publicznego", już przez nikogo nie są chronieni.

Łukasz Wójcik

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: notowania | firma | upadłość | firmy | GPW | kandydaci
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »