Koelner: dajemy 30 zł za akcję
Akcje Śrubeksu drożały wczoraj nawet ponad 20%. To reakcja na zapowiedzi Koelnera, który myśli o przejęciu producenta śrub z Łańcuta. Radosław Koelner studzi zapędy inwestorów: jeśli kurs zostanie spekulacyjnie wywindowany, po prostu wycofamy się.
Koelner, wrocławski producent i dystrybutor systemów mocowań dla budownictwa i przemysłu oraz narzędzi i elektronarzędzi, nabył prawie 10% akcji Śrubeksu, producenta śrub i wkrętów z Łańcuta. Papiery kupował od trzech NFI ze stajni Supernova Capital (Drugi, Kwiatkowski i Progress). Zapłacił prawie 5,4 mln zł, czyli 30 zł za akcję. W ciągu roku odkupi pozostałe akcje należące do tych funduszy, zwiększając swoje zaangażowanie do 20%. Tym razem zapłaci 30,23 zł za walor (premia za wzrost wartości pieniądza w czasie).
Chcą nawet 100 procent
Koelner zapowiedział, że jest zainteresowany dalszym zwiększaniem zaangażowania w Śrubeksie i integracją jego działalności w ramach grupy kapitałowej.
- Jesteśmy bardzo poważnie zainteresowani przejęciem Śrubeksu. Docelowo chcielibyśmy kupić wszystkie akcje lub zdecydowaną większość - zapowiada Radoslaw Koelner, prezes i współudziałowiec wrocławskiego przedsiębiorstwa.
Dodaje, że prowadził już niezobowiązujące rozmowy z innymi akcjonariuszami Śrubeksu (poza wspomnianymi funduszami około 27% akcji kontrolują inne instytucje finansowe):
- Sądzę, że byliby skłonni odsprzedać nam papiery Śrubeksu - twierdzi R. Koelner.
Jak nas poinformował, zakup akcji spółka sfinansowałaby ze środków własnych, posiłkując się kredytami.
Wezwanie - czy i kiedy?
Zapowiedź planów Koelnera wobec Śrubeksu przełożyła się na istotną zwyżkę notowań obydwu firm. Akcje pierwszej podrożały o 11,7%, do 35,3 zł, drugiej o 12,7%, do 36,3 zł (w czasie sesji płacono za nie nawet 40 zł).
- Wzrosty zarówno w przypadku Śrubeksu, jak i naszej spółki nie mają racjonalnego uzasadnienia. Mamy konkretne plany wobec łańcuckiej firmy, ale ich pozytywne efekty nie będą widoczne w ciągu sześciu miesięcy czy roku. W tej spółce jest bardzo dużo do zrobienia - uważa prezes przedsiębiorstwa z Wrocławia.
Zwyżkę notowań Śrubeksu tłumaczy spekulacyjnym "podciąganiem" kursu pod ewentualne wezwanie. A na jego ogłoszenie na razie się nie zanosi.
- Jest to inwestycja długoterminowa. Teraz trochę odczekamy. Najpierw będziemy chcieli zwołać NWZA i wprowadzić do rady nadzorczej swoich przedstawicieli. Wówczas być może rozpoczniemy wspólne projekty inwestycyjne - tłumaczy R. Koelner.
Nie dadzą więcej
Wprowadzenie do nadzoru Śrubeksu własnych ludzi ma również dać odpowiedź na pytanie, co zmieniło się w tej firmie w ubiegłym roku. Koelner przymierzał się do zakupu Śrubeksu w połowie 2004 roku i przeprowadził wówczas jego badanie. Dlaczego nie wziął udziału w publicznej ofercie akcji łańcuckiej spółki na początku 2005 roku?
- Akcje sprzedawano za drogo (cena emisyjna wynosiła 50 zł - przyp. red.) - odpowiada Radoslaw Koelner.
Wchodząc w lutym ubiegłego roku na giełdę Śrubex obiecywał inwestorom wypracowanie w 2005 roku 11,5-12,5 mln zysku netto. W lipcu drastycznie obniżył szacunki do 5,2 mln zł. Na początku tego roku przyznał, że nawet tego nie uda mu się wypełnić.
- Płacenie 40 czy 50 zł za akcję Śrubeksu nam się nie opłaca. Wówczas atrakcyjniejsze byłoby postawienie własnej fabryki od podstaw. 30 zł - tyle gotowi jesteśmy zapłacić - mówi otwarcie Radosław Koelner. - Jeżeli spekulacja na akcjach Śrubeksu się utrzyma i uniemożliwi nam ogłoszenie wezwania mniej więcej po takiej cenie, po prostu wycofamy się z tych planów - dodaje.
W wyniku wczorajszych wzrostów kapitalizacja Koelnera przekroczyła miliard złotych. Wartość rynkowa Śrubeksu wzrosła do 65,3 mln zł.
Krzysztof Woch