Koronawirus zaraził sentyment rynkowy. Indeksy zaliczają ogromne spadki

Epidemia koronawirusa, która wybuchła w Chinach, a następnie rozprzestrzeniła się na cały świat spowodowała zmianę sentymentu wśród inwestorów. Skrajnie optymistyczny nastrój, czy wręcz euforia jaka panowała na Wall Street, gwałtownie wyparował, a jego miejsce zajął strach. Tymczasem przymierzamy się do pierwszych publikacji, które pokażą wpływ epidemii na dane makroekonomiczne, natomiast indeksy giełdowe zaliczają ogromne spadki. Przy tym wszystkim jest względnie spokojnie na rynku walutowym, choć nawet na polskim złotym oraz na polskiej giełdzie można odczuć wpływ koronawirusa.

W takich warunkach rozpoczynała się wczorajsza sesja europejska, czego efektem było tąpnięcie indeksów na Starym Kontynencie oraz znacząca przecena kontraktów terminowych na nowojorskie indeksy. Po tej fali panicznej wyprzedaży, nastąpiło odbicie, które zyskiwało na sile wraz ze zbliżającym się otwarciem amerykańskiego rynku. Niemiecki DAX, wyszedł nawet na plus, odrabiając ponad -3% stratę, zaś kontrakty terminowe na nowojorskie indeksy wskazywały na pozytyw ny początek notowań.

Popyt rozpoczął sesję nowojorską z impetem i w pierwszych kwadransach handlu wypracował 2% wzrosty. Jednakże, po tym dynamicznym początku, do głosu doszła podaż, która systematycznie spychała indeksy niżej. Ostatecznie DJI i S&P 500 oddały całe, wcześniejsze wzrosty i zamknęły sesję z około -0,50% stratą. Jedynie indeksy technologiczne - Nasdaq Composite i Nasdaq 100, zachowały część wypracowanych zysków, a sektor technologiczny był najsilniejszą branżą, podczas wczorajszych notowań.  

Reklama

Resztki pozytywnego nastroju wyparowały na dobre podczas sesji azjatyckiej, ze względu na dalsze rozprzestrzenianie się wirusa. Koronawirusa na dobre już rozwinął się w Korei Południowej, Włoszech i Iranie (choć ten ostatni kraj zdecydowanie zaniża swoje statystyki) oraz zaczął się rozprzestrzeniać na całą Europę. Pierwsze przypadki zachorowań (powiązane z Włochami) stwierdzono we: Francji, Chorwacji, Niemczech, Austrii i Hiszpanii.

Kilkanaście godzin później, wirus pojawił się w: Danii, Norwegii, Szwecji, Gruzji, Rumunii oraz Macedonii. Na chwilę obecną wirus rozprzestrzenił się w Azji, Europie, na Półwyspie Arabskim, a wkrótce rozmnoży się również w obu Amerykach. Przedwczoraj potwierdzono pierwszy przypadek w Brazylii, który jest zarazem pierwszym przypadkiem w Ameryce Południowej. Przykra niespodzianka napłynęła również z USA i to kilka godzin po pokrzepiającym przemówieniu Donalda Trumpa, który stwierdził, że ryzyko epidemii jest niewielki, a media i Demokraci robią wszystko, żeby sytuacja wyglądała jak najgorzej. W Kalifornii odnotowano pierwszy przypadek zarażenia koronawirusem, które źródło nie jest znane (nie jest powiązane, ani z Chinami, ani z Włochami). Ta wiadomość przelała czarę goryczy, czego skutkiem była wszechobecna czerwień. Obecnie, kontrakty terminowe na główne, nowojorskie indeksy przeceniają się o około -1%.  

Marcin Działek Analityk Techniczny Doradca inwestycyjny (nr licencji 402) Santander Biuro Maklerskie

............................................

Na rynkach finansowych liczy się w zasadzie jeden temat - koronawirus

Cała sytuacja trwa już ponad 2 miesiące, choć mediana stała się około miesiąc temu. Jeszcze wtedy spekulowano, że sytuację uda się opanować dosyć szybko. Rynki finansowe dosyć szybko otrząsnęły się po początkowych spadkach. Tymczasem przymierzamy się do pierwszych publikacji, które pokażą wpływ epidemii na dane makroekonomiczne, natomiast indeksy giełdowe zaliczają ogromne spadki. Przy tym wszystkim jest względnie spokojnie na rynku walutowym, choć nawet na polskim złotym oraz na polskiej giełdzie można odczuć wpływ koronawirusa. Amerykański rynek akcji od historycznych szczytów zanotowanych jeszcze niedawno temu znajduje się ok. 10% niżej.

Wskazane spadki to efekt wyprzedaży z ostatnich kilku dni, co jest powiązane ze wzrostem obaw o wpływ epidemii koronawirusa na globalną gospodarkę. Podczas gdy według oficjalnych danych z Chin, wirus jest w coraz większym stopniu opanowywany, to poza granicami tego państwa mamy znaczną eskalację epidemii. Podczas ostatniej nocy zanotowano przypadki koronawirusa w 27 państwach poza Chinami, a liczba nowych przypadków przekroczyła te notowane w samych Chinach. Wczoraj w Stanach Zjednoczonych Donald Trump próbował uspokajać sytuację i wskazywał, że giełdy amerykańskie są dobrze przygotowane na obawy związane z epidemią.

Z drugiej strony podczas tej konferencji pojawiły się informacje o kolejnym przypadku koronawirusa w USA niewiadomego pochodzenia. To spowodowało kolejną falę wyprzedaży na rynkach. Sytuacja wydaje się być daleka od opanowania, choć bazując na oficjalnych danych z Chin, mamy do czynienia z coraz większą ilością wyleczonych osób, w stosunku do nowych przypadków. Znacząco spada również odsetek śmiertelności. Z drugiej jednak strony warto zauważyć, że Chiny wprowadziły bardzo rygorystyczne sposoby ograniczenia rozprzestrzenienia się epidemii. Zamknięcia obszarów, zamknięcie ok. 50% produkcji w Chinach, co będzie miało ogromny wpływ na wzrost gospodarczy na całym świecie. Chiny jednak powinny poradzić sobie dosyć szybko z tym problemem dzięki zewnętrznemu popytowi.

Wobec tego głównym pytaniem jest to, czy podobne sposoby ograniczenia epidemii będą wprowadzone w innych krajach. W takim przypadku recepta na recesję gospodarczą w tym roku jest gotowa. Przy tym wszystkim dolar amerykański jest obecnie jedną z silniejszych walut na rynku. Zyskuje on przede wszystkim w stosunku do walut uważanych za mniej bezpieczne. Zdecydowanie najlepiej na rynku zachowuje się frank szwajcarski i w nieco gorszym stopniu jen. Euro, pomimo rosnącej ilości przypadków w Europie trzyma się całkiem nieźle. Bardzo słabo z kolei zachowuje się polski złoty, który traci ze względu na negatywny stosunek do walut EM, siłę dolara, który stanowi alternatywę dla polskiego złotego oraz ze względu na ogromny spadek oczekiwań dotyczący ewentualnych podwyżek stóp procentowych w Polsce. O poranku za euro musieliśmy płacić 4,3102 zł, za dolara 3,9398 zł, za franka 4,0541 zł, za funta 5,0992 zł.

Michał Stajniak Starszy Analityk Rynków Finansowych XTB



PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »