Mniejsi inwestorzy przyglądają się rozwojowi wypadków
W nowy giełdowy tydzień wchodzimy ze świadomością, że ostatnie dni nie zatarły pozytywnego obrazu naszego parkietu, jaki powstał na przełomie stycznia i lutego. Co prawda wydarzenia wciąż rozgrywają się w ramach trendu bocznego, ale rozwój wypadków daje większe szanse na ruch w górę niż w dół.
Takie założenie oznaczałoby, że w mocnym zachowaniu GPW na tle innych rynków wschodzących, z jakim mamy do czynienia w ostatnich tygodniach, upatrywalibyśmy siły naszego parkietu, a nie potencjału do jego spadku.
W najbliższych dniach koniunkturę na rynkach finansowych w znacznie większym stopniu niż w minionych dniach kształtować będą doniesienia gospodarcze. U nas najważniejsze będą podawana jutro inflacja, publikowane w środę zatrudnienie i płace oraz przekazywana w piątek produkcja przemysłowa. Inwestorzy przyzwyczaili się do dobrych wiadomości. Tak było choćby z podanym w piątek indeksem nastrojów amerykańskich konsumentów Uniwersytetu Michigan. Te dane to przykład na to, jak poprawiają się dane dotyczące obszarów, z którymi wiązały się największe obawy. Oprócz kondycji konsumentów widać też poprawę na rynku pracy w USA.
W minionym tygodniu za blisko 81 proc. obrotów walorami z WIG20 odpowiadali najwięksi inwestorzy. Tak duży udział w obrotach ostatnio mieli 10 tygodni wcześniej. Wtedy zbiegło się to z wyraźnym ruchem w górę, a kolejny tydzień też stał pod znakiem zwyżki. Teraz rynek odnotował niewielki spadek. Duży udział największych zleceń w obrotach pokazuje, że mniejsi inwestorzy przyjęli wyczekującą postawę. Do aktywniejszych działań mogłoby skłonić wyjście WIG ponad 48 tys. pkt. Brakuje do tego poziomu niecałe 300 pkt.
W tym tygodniu dane gospodarcze będą znacznie bardziej niż w poprzednich dniach kształtować koniunkturę na rynkach finansowych
Miniony tydzień podtrzymał na giełdzie pozytywne sygnały, choć rynek wciąż nie wyłamał się z trendu bocznego
Kolejną instytucją zapowiadającą spadek cen nieruchomości w Wielkiej Brytanii w tym roku jest Centre for Economics and Business Research. Zapowiada ona zniżkę cen domów o 1,7 proc., do średnio 175,4 tys. funtów. W listopadzie prognoza mówiła o wzroście o 2,2 proc.. Szacunki wzrostu do 2014 r. zostały zmniejszone z 16 proc. do 9,1 proc.. Do bardziej pesymistycznego spoglądania na brytyjski rynek nieruchomości skłaniają rozczarowujące dane z ostatniego okresu. Kolejną słabą wiadomością jest regres o 28 proc. w skali roku wartości prac budowlanych rozpoczętych w okresie listopad 2010 r. - styczeń 2011 r. W dużym stopniu przyczyniło się do tego osłabienie w budownictwie mieszkaniowym. Negatywny wpływ na aktywność budowlaną miała sroga zima.
W grudniu o 2,1 proc. w skali miesiąc zwiększyła się liczba przyznanych kredytów hipotecznych w Australii. Miesiąc wcześniej wzrost wyniósł 2,5 proc.. Grudniowy wynik był wyraźnie lepszy niż spodziewali się ekonomiści.
Zespół Analiz Home Broker