Narastający pesymizm
Potwierdzają się pesymistyczne przewidywania dotyczące rozwoju wypadków na rynkach akcji. Dziś trudno mieć wątpliwości co do wiarygodności sygnałów sprzedaży, jakie pojawiły się na parkietach giełdowych w ostatnich dwóch tygodniach.
Przypomnijmy, chodzi o sforsowanie przez nasz WIG bariery 22,5 tys. pkt, która jest związana ze szczytem hossy internetowej z 2000 r., a w Ameryce o spadek S&P 500 poniżej bariery 800 pkt, w Europie o zejście DJ Stoxx 600 poniżej ubiegłorocznego minimum. Oparcie oceny rynku na zachowaniu indeksów względem tych poziomów w ostatnich tygodniach prowadzi do słusznych wniosków. Nie ma więc powodów, by się ich nie trzymać. Pozwalają one spodziewać się dojścia WIG w rejon 18,5 tys. pkt, ataku DJ Stoxx 600 na dołek internetowej bessy, położony w okolicy 170 pkt oraz osiągnięcia przez S&P 500 rejonów 650 pkt.
Znów jesteśmy w takiej sytuacji, że inwestorzy po okresie nadziei, że najgorsze minęło, zdają sobie sprawę, że w praktyce żadne trudności nie zostały zażegnane. Chodzi przede wszystkim o sytuację w branży finansowej. Spółki z tego sektora nieustannie potrzebują dokapitalizowywania, czego kolejnym przykładem jest brytyjski HSBC. W poprzednim tygodniu okazało się, że potrzebują tego Citigroup i AIG, jak również Lloyd?s. Bez poprawy kondycji banków nie ma natomiast mowy o poprawie koniunktury gospodarczej. Napływające informacje z najważniejszych gospodarek są generalnie w dalszym ciągu bardzo słabe i to dodatkowo podcina skrzydła kupującym. Diagnoza jest więc w obecnej sytuacji dość oczywista. Pojawia się natomiast pytanie, do jakich poziomów muszą spaść indeksy, by inwestorzy uznali, że taka diagnoza znalazła odbicie w cenach akcji.
Największym zmartwieniem dotyczącym branży finansowej jest prawdopodobieństwo stopniowej nacjonalizacji. Władze ostatnio odżegnywały się od tych pomysłów i deklarowały, że celem jest pozostawianie mniejszościowych pakietów w rękach prywatnych inwestorów. Jednak efekt końcowy jest taki sam ? gwałtowny spadek cen akcji, co rzutuje na kondycję całej giełdy. Nieustająco martwi inwestorów też sektor nieruchomości, który nie wykazuje oznak poprawy i tym samym pozostaje źródłem kolejnych problemów. W piątek pojawiły się informacje, że do końca tego roku aż 5 mln Brytyjczyków może mieć zobowiązania hipoteczne wyższe niż wartość ich domów. To aż 40 teraz wszystkich.
Nasz rynek w piątek, jak również dziś wykazuje oznaki siły na tle rynków światowych, ale taki stan rzeczy niejednokrotnie w czasie tej bessy już przeżywaliśmy. Po okresie względnej odporności na złe wiadomości z rynków światowych zaczynaliśmy się zachowywać tak, jak inni.
Najważniejsze wydarzenia z 27 lutego 2009 r.:
Styczniowe bezrobocie w Japonii obniżyło się do 4,1 teraz
Styczniowe wydatki gospodarstw domowych w Japonii spadły o 5,9 teraz r/r
Styczniowa inflacja CPI w Japonii wyniosła 0 teraz
Styczniowa produkcja przemysłowa w Japonii spadła o 30,8 teraz, a sprzedaż detaliczna o 2,4 teraz r/r
Styczniowa inflacja CPI w strefie euro wyniosła 1,1 teraz
Styczniowa stopa bezrobocia w strefie euro podniosła się do 8,2 teraz
Amerykański PKB w IV kwartale 2008 r. spadł o 6,2 teraz (dane annualizowane)
Lutowy Chicago PMI w USA, indeks aktywności przemysłu w rejonie Chicago, podniósł się do 34,2 pkt
Lutowy wskaźnik nastrojów konsumentów Uniwersytetu Michigan wyniósł 56.3 pkt.
Dziś na rynkach 2 marca 2009 r.:
W lutym sprzedaż aut w Japonii spadła o 32,4 teraz r/r wobec 27,9 teraz miesiąc wcześniej
Ostateczne dane o lutowym PMI dla niemieckiego przemysłu wykazały spadek do 32,1 pkt, w strefie euro spadł do 33,5 pkt
PKB w Polsce w IV kwartale 2008 r. wzrósł o 2,9 teraz
Styczniowa liczba kredytów hipotecznych i konsumpcyjnych w Wielkiej Brytanii
Styczniowa podaż pieniądza w Wielkiej Brytanii
Szacunki lutowej inflacji CPI w strefie euro
Kanadyjski PKB w IV kwartale 2008 r.
Dochody i wydatki osobiste Amerykanów w styczniu
Niewypłacalność Amerykanów z tytułu kredytów hipotecznych w IV kwartale 2008 r.
Lutowy indeks ISM dla przemysłu w USA
Styczniowe wydatki budowlane w USA.
Katarzyna Siwek