Orlen ma apetyt na Możejki

Jeszcze rok temu litewska rafineria Możejki miała ochotę przejąć część patronackich stacji benzynowych Orlenu. Dziś to Orlen poważnie przymierza się do zakupu Możejek. Koncern potwierdza również zainteresowanie firmami w Turcji i Czechach.

- Intensywnie monitorujemy rafinerię Możejki - potwierdził Dawid Piekarz, rzecznik prasowy PKN Orlen. - Gdy zostanie ogłoszona sprzedaż jej akcji, będziemy chcieli w niej uczestniczyć. Według niego, zainteresowanie Orlenu litewską rafinerią wynika z przyjętej przez koncern strategii. Przewiduje ona "wchodzenie w przedsięwzięcia o dużej stopie zwrotu".

Od Jukosu i/lub od rządu?

Ponad 53% akcji Możejek należy dziś do Jukosu, 40,6% ma rząd Litwy. Pod młotek mogłyby pójść oba pakiety. Rosyjski koncern nadal nie ma pieniędzy na spłatę zaległości podatkowych. Dlatego może się pozbyć części aktywów, m.in. właśnie Możejek. Władze w Moskwie, które obawiają się takiego scenariusza, zwróciły się ostatnio do rządu Litwy o pomoc w zablokowaniu ewentualnej transakcji. Z drugiej strony, w połowie czerwca litewski premier Algirdas Brazauskas zapowiedział wystawienie na sprzedaż państwowego pakietu akcji Możejek.

Reklama

- Interesują nas oba warianty: zarówno udział w prywatyzacji, jak i zakup akcji od prywatnego właściciela - przyznał rzecznik Orlenu. Nie chciał jednak zdradzić, czy koncern prowadzi już rozmowy na temat ewentualnego przejęcia. Stwierdził, że ma nadzieję, iż nawet gdyby został ogłoszony przetarg zamknięty, Orlen zostanie do niego zaproszony.

Zainteresowanie Możejkami wyrażały też: TNK BP, ConocoPhilips, rosyjskie Łukoil i Gazprom, a także KazMunaiGaz z Kazachstanu.

Z Turkiem po Tupras?

Płocki koncern nie wyklucza też pozyskania tureckiego partnera w procesie prywatyzacji tureckiej firmy paliwowej Tupras. Prezes Orlenu Igor Chalupec stwierdził wczoraj, że rozmowy z potencjalnym partnerem są bardzo zaawansowane. Nie chciał jednak wymienić jego nazwy. Termin składania ostatecznych ofert na Tupras upływa 2 września.

Orlen jest też zainteresowany przejęciem stacji Aral w Czechach. - To bardzo dobre stacje o sprzedaży nawet 4,5 mln litrów paliwa rocznie - powiedział I. Chalupec. Polski koncern bierze także pod uwagę zakup od syndyka niemieckich stacji Q1. Wyniki przetargu powinny być ogłoszone jeszcze w sierpniu.

Po co te rafinerie?

O planach Orlenu sceptycznie wyraża się Andrzej Szczęśniak, ekspert paliwowy z Centrum im. Adama Smitha. Przypomina, że pierwszym prywatnym akcjonariuszem Możejek była średniej wielkości amerykańska firma Williams. Po kilku latach obecności na Litwie musiała się jednak wycofać, ponieważ rosyjscy dostawcy ropy "przykręcili kurek". Według analityka, podobny los może spotkać także PKN.

- Turcja jest zaś od nas tak odległa kulturowo, także jeśli chodzi o kulturę biznesu, że inwestycja w tym kraju będzie twardym orzechem do zgryzienia dla Orlenu - dodaje A. Szczęśniak.

Według niego, głównym problemem Orlenu jest zła struktura koncernu. Firma nie ma w ogóle zasobów ropy, a jej segment detaliczny wciąż się kurczy. Ale zamiast w tych dwóch dziedzinach szukać możliwości rozwoju, PKN stara się wciąż inwestować w rafinerie.

Michał Śliwiński, Bartłomiej Mayer

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: zainteresowanie | możejki | koncern | apetyt | Orlen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »