Ostatni skok na kasę?
Zmiany w zarządzie PKN Orlen naruszyłyby interesy wielu ludzi - uważa Marek Belka. Premier nie ujawnia jednak, czyje. Utrzymuje, że zmiany w największej spółce paliwowej są niezbędne. Pytanie tylko, dlaczego do tych zmian ma dojść właśnie teraz.
Marek Belka uważa, że zmiany w zarządzie PKN Orlen są niezbędne i mogą naruszyć interesy wielu ludzi. Kogo premier ma na myśli? Tego już wprost nie mówi:
Zdaniem prasy Belka chce przekonać opinię publiczną, że zrywa z SLD-owskimi układami polityczno-gospodarczymi. Mówi się też, że Marek Belka pokazuje w ten sposób swoją niezależność wobec prezydenta, który jak wiadomo przyjaźni się z obecnym prezesem płockiego koncernu paliwowego. Są jednak też inne teorie...
Nie jest tajemnicą, że Belka wstrzymał decyzję o fuzji Orlenu z węgierskim MOL-em, który - jak się mówi - miał być koniem trojańskim, wprowadzającym na polski rynek Rosjan. Pojawiły się informacje, że są jeszcze inni chętni - Amerykanie. Jako nowego prezesa Orlenu wymienia się kolegę Belki, doradcę amerykańskiego banku JP Morgan, dla którego dziwnym zbiegiem okoliczności pracował także obecny premier.
Te informacje nie dziwią Krzysztofa Janika, szefa SLD: Bardzo możliwe. Z tego, co wiem, rząd szuka inwestora dla tej firmy. Inną sprawą jest układ, do którego musiało dojść pomiędzy prezydentem, premierem i Janem Kulczykiem, od którego de facto zależy, czy punkt "odwołanie prezesa" znajdzie się w porządku obrad rady nadzorczej Orlenu.
Takie porozumienie sugeruje prof. Zyta Gilowska z Platformy Obywatelskiej. Wygląda na to, że drogą gabinetowych ustaleń Skarba Państwa dogadał się z przedstawicielami innych akcjonariuszy. Można więc zatem przypuszczać, że chodzi tu o ostatni "skok na kasę" tego rządu. Gdy nie wiadomo, o co chodzi, zawsze chodzi o pieniądze. Ale jest jeszcze jedna teoria. Posłuchaj relacji reportera RMF, Tomasza Skorego: