Paged: Moska narzeka na Mzyka

Rozmowy w sprawie Pagedu utknęły w martwym punkcie. Jestem rozczarowany - nie kryje Krzysztof Moska. Był pewny, że dokupi akcji Pagedu, a tymczasem główni akcjonariusze nie bardzo chcą się ich pozbywać.

Rozmowy w sprawie Pagedu utknęły w martwym punkcie. Jestem rozczarowany - nie kryje Krzysztof Moska. Był pewny, że dokupi akcji Pagedu, a tymczasem główni akcjonariusze nie bardzo chcą się ich pozbywać.

Ciągle nie ma rozstrzygnięcia w sprawie zmian własnościowych w Pagedzie. Krzysztof Moska, znany inwestor kojarzony z Lentexem, Novitą, Hygieniką, Sanwilem i Ergiem, przyznaje, że chciałby zwiększyć swoje zaangażowanie w grupie drzewno-meblowej.

Niespełna dwa tygodnie temu na walnym zgromadzeniu Pagedu zarejestrował posiadane 350 tys. akcji, dające mu 3,7-procentowy udział w kapitale spółki.

Po walnym Krzysztof Moska ściskał rękę z Edmundem Mzykiem, który pośrednio i bezpośrednio kontroluje około 28 proc. grupy.
- Myślałem że doszliśmy do porozumienia i pan Mzyk sprzeda mi część akcji. Tak odczytałem jego intencje. Teraz jestem rozczarowany. Nie wiem, co się dzieje, czas mija, a główni akcjonariusze Pagedu jakby się wykręcali - mówi Krzysztof Moska.

Reklama

Oferty w próżnię

Moska mówi, że złożył już dwie oferty kupna akcji. Oferował za nie po 50-60 zł (dla porównania: wczoraj kurs wyniósł XX zł), ale nie dostał odpowiedzi.
- Pan Mzyk twierdzi teraz, że nie może sprzedać papierów, bo przenosi je do tworzonego dla niego funduszu w TFI Opera. Opera odpowiada mi, że teraz nie może sfinalizować transakcji ze względów formalnych. Nic z tego nie rozumiem - mówi Krzystzof Moska.

Z Edmundem Mzykiem nie udało nam się wczoraj skontaktować. Rzeczywiście transferuje akcje do Opery, bo odsuwa się od zarządzania spółką. Ma tam trafić około 20 proc. kapitału Pagedu.

Krzysztof Moska twirdzi, że podjął próbę odkupienia akcji spółki od instytucji państwowej. Prawdopodobnie chodzi o Dyrekcję Generalną Lasów Państwowych, które kontrolują 13,52 proc. kapitału.
- Po walnym złożyłem ofertę odkupienia akcji, ale została odrzucona. W tym przypadku nie mam pretensji, bo instytucja ta nie deklarowała wcześniej chęci wyjścia ze spółki - komentuje Krzysztof Moska.

Bez pośpiechu

Twierdzi, że nie musi kupować Pagedu za wszelką cenę. Ma co robić w swoich spółkach, które liczą na spore kontrakty. Ale z drzewnej grupy nie rezygnuje.

Podobno otoczenie Mzyka sygnalizuje, że do rozmów mogłoby dojść 7 czy 9 lipca, co może mieć związek z dniem ustalenia praw do dywidendy. Pojawiły sie jednak pogłoski, że Moska w staraniach o Paged może mieć konkurenta.

Co stanie się, jeśli nie dogada się z akcjonariuszami grupy?
- Przyglądam się. Mogę dalej trzymać te akcje i mam nadzieję na nich zarobić - mówi inwestor.

I zapewnia, że w ostatnich dniach nie sprzedawał ani nie kupował na giełdzie papierów Pagedu.
- Cały czas mam pakiet bardzo mocno zbliżony do tego, który zarejestrowałem na walnym - zapewnia Krzysztof Moska.

Gdyby jednak udało mu się zwiększyć zaangażowanie w Pagedzie, chciałby wpasować go do grupy swoich firm. Mógłby np. przy wytwarzaniu mebli tapicerowanych wykorzystywać włókniny techniczne produkowane przez Lentex lub sztuczne skóry, specjalnośc Sanwilu.

Zbigniew Kazimierczak

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: mzyk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »