Politycy na giełdzie. Ministrowie głośno myślą, a ceny akcji szaleją
Politycy sprawujący władzę zmieniają się, ale problem z komunikowaniem decyzji dotyczących spółek Skarbu Państwa notowanych na GPW jest ciągle ten sam. Minister przemysłu Marzena Czarnecka oświadczyła, że chce kopalnie ściśle powiązać z elektrowniami węglowymi. Tymczasem Ministerstwo Aktywów Państwowych kopalnie zamierza ostatecznie oddzielić od spółek energetycznych. W latach 2022-23 minister Jacek Sasin prowokował wstrząsy giełdowe niejasnymi deklaracjami o podatku od nadmiarowych zysków. Politycy obecnej koalicji rządowej pół miesiąca przed objęciem władzy wywołali wielki spadek ceny Orlenu zapowiedzią jednorazowego "domiaru".
- Dziś dwa ministerstwa, teoretycznie współpracujące ze sobą, inaczej wypowiadają się o planowanych relacjach biznesowych kopalni z elektrowniami
- W czasach rządów PiS giełdę przeraziła "danina Sasina". Podatek od nadmiarowych zysków, dotyczący głównie spółek paliwowych i energetycznych, został wstępnie zapowiedziany, ale kilka miesięcy później inwestorzy usłyszeli, że "raczej nie zostanie wprowadzony"
- Zagraniczni inwestorzy porzucają nadzieję, że rząd Donalda Tuska zerwie z praktyką narzucania politycznych zadań firmom Skarbu Państwa stanowiącym bardzo ważną część indeksów giełdowych WIG20 i WIG
W środę na giełdzie w Warszawie indeks WIG-Energia spadł o 4,9 proc. Notowania spółki PGE cofnęły się o 8,6 proc., a Tauron potaniał o 1,4 proc. Enea straciła na wartości 6,8 proc., ale w najbardziej krytycznym momencie spadała nawet o 13 proc.
Taki był efekt wywiadu minister przemysłu Marzeny Czarneckiej dla "Rzeczpospolitej". Przedstawicielka rządu oświadczyła, że biznesowy los kopalń węgla może zostać trwale powiązany z elektrowniami. Jak wyjaśniła, nie chodzi o połączenie kapitałowe kopalń z grupami energetycznymi. Byłoby to natomiast przypisanie kopalń elektrowniom poprzez stałe kontrakty na dostawy węgla w modelu: jeden dostawca - jeden odbiorca. Minister zapowiedziała także, że Skarb Państwa odstąpi od pomysłu odkupienia od Enei pakietu kontrolnego kopalni Bogdanka.
Premier Donald Tusk wypowiedź Marzeny Czarneckiej podsumował słowami, że ma do niej zaufanie i uznaje ją za osobę kompetentną. Jednak Ministerstwo Aktywów Państwowych (MAP) natychmiast przedstawiło osobne stanowisko. Poinformowało, że "prowadzi analizy dotyczące stopniowego, ale jednoznacznego wydzielenia aktywów węglowych ze spółek energetycznych". Szczegółowe informacje na ten temat MAP ma przedstawić po zakończeniu prac. Poza tym, prezes PGE Dariusz Marzec na konferencji prasowej stwierdził: "nie wyobrażam sobie innego scenariusza niż całkowite wydzielenie elektrowni węglowych i kopalń węgla brunatnego z koncernu".
Minister Marzena Czarnecka w spadku po rządzie Prawa i Sprawiedliwości odziedziczyła koncepcję Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE). Jest zdania, że należy zrezygnować z modelu wydzielenia aktywów do NABE.
Agencję miały tworzyć w sumie 72 bloki węglowe, które produkują około 70 proc. energii w Polsce. Celem NABE miało być zabezpieczenie dostaw energii dla polskiej gospodarki i gospodarstw domowych w okresie transformacji, czyli do czasu wprowadzenia w naszym kraju energetyki jądrowej i rozbudowy magazynów energii. Dzięki powołaniu NABE spółki energetyczne - PGE, Tauron, Enea i Energa - miały skoncentrować się na rozwoju odnawialnych źródeł energii.
W swoim niedawnym raporcie Agencja Fitch wskazywała na ryzyko pogorszenia finansów spółek energetycznych, jeśli sygnalizowane plany rezygnacji z projektu NABE stałyby się faktem. - Finansowanie będzie trudne, ponieważ wiele instytucji nie chce wykładać pieniędzy na działalność o wysokim śladzie węglowym. Jeśli przez długi czas nie zapadnie decyzja o przeniesieniu aktywów lub innym wsparciu dekarbonizacji, zakładamy, że rentowność będzie się pogarszać. To z kolei może prowadzić do spadku ocen ratingowych - oświadczył Arkadiusz Wicik, dyrektor Fitch Ratings.
Kontrowersyjnych działań i decyzji polityków wobec spółek Skarbu Państwa w ostatnich latach było wiele. Pod koniec września 2022 roku w wyniku zorganizowanej akcji PKO BP i PZU kupiły po ponad 14 milionów walorów PKN Orlen. Nie ulega wątpliwości, że za działaniem PKO BP i PZU stały motywy polityczne. Skarb Państwa pozbył się pakietu akcji firmy Daniela Obajtka, by nie przekroczyć 50 proc. udziałów w spółce po sfinalizowaniu przejęcia PGNiG przez Orlen. Gdyby doszło do przekroczenia tego poziomu, musiano by ogłosić wezwanie na pozostałe papiery.
Z przedsięwzięcia spółek kontrolowanych przez rząd nie byli zadowoleni drobni akcjonariusze. PKO BP i PZU kupując udziały w firmie rafineryjnej zmniejszyły swoje zyski. Tym samym zmalały dywidendy - także te, które wypłacano małym inwestorom.
Skarb Państwa dostał wówczas 1,5 miliarda złotych, a mógł więcej. Smaczku sprawie dodaje fakt, że Orlen taniał przez kilka dni poprzedzających transakcję. Rynek giełdowy przestraszył się bowiem tweeta wicepremiera Jacka Sasina o szykowanym 50-procentowym podatku od nadmiarowych zysków dużych firm - przede wszystkim energetycznych i paliwowych. Natychmiast zyskał on nazwę "dania Sasina". Gdyby PKO BP i PZU kupiły walory Orlenu przed deklaracją ministra, to zapłaciłyby o kilka procent więcej, a Skarb Państwa miałby wpływy o kilkadziesiąt milionów złotych wyższe.
Co ciekawe, w czerwcu 2023 roku wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin oświadczył, że podatek od nadmiarowych zysków "raczej nie zostanie wprowadzony". Zaznaczył, że nową daninę narzuca Komisja Europejska. - Częściowo w wypadku firm paliwowych i energetycznych uczyniliśmy zadość tym wymogom wprowadzając mechanizmy udziału zysków spółek w wyrównaniu kosztów zamrożenia cen energii lub gazu dla odbiorców - wyjaśniał wicepremier. Dodawał, że sektor górniczy w Polsce, zwłaszcza jeśli chodzi o wydobycie węgla kamiennego, nie jest dochodowy, więc "żadnego podatku być nie może". Po tych słowach akcje JSW w trakcie jednej sesji na GPW podrożały o 5,2 proc., a walory KGHM o 5,4 proc.
Politycy obecnej koalicji rządowej pierwsze zamieszanie na GPW wywołali już pod koniec listopada 2023 roku, czyli pół miesiąca przed objęciem władzy. Przedstawili pomysł, by obciążyć Orlen kosztami operacji utrzymania w pierwszej połowie 2024 roku maksymalnych poziomów cen energii i gazu dla gospodarstw domowych.
Szykowano się do nałożenia na Orlen "domiaru" za gaz wydobywany w kraju w latach 2021-22. Szacowano, że spółka wpłaci jednorazowo do budżetu około 14,6 miliarda złotych. Takie rozwiązanie miało być - tak jak w planach Jacka Sasina - odpowiednikiem stosowanego w wielu krajach Unii Europejskiej podatku od nadzwyczajnych zysków spółek paliwowych i węglowych (windfall tax). Krytyczna sesja giełdowa zakończyła się wówczas prawie 8-procentowym spadkiem ceny Orlenu. Jednak niespełna miesiąc później notowania spółki wróciły do poziomu sprzed kryzysu "domiarowego".
Przy okazji nowej propozycji dla Orlenu inwestorzy zagraniczni zapewne doszli do wniosku, że kolejna ekipa rządząca w Warszawie ma zamiar "łupić spółki i ich akcjonariuszy". Do tego momentu zagranicą liczono, że rząd Donalda Tuska zerwie z praktyką narzucania politycznych zadań firmom Skarbu Państwa stanowiącym bardzo ważną część indeksów giełdowych WIG20 i WIG.
Wszystko wskazuje na to, że obserwowane w ostatnich latach polityczne uwikłanie wielkich spółek będzie miało swój prawny epilog. Prokuratorzy prowadzą dwa śledztwa dotyczące Orlenu. Pierwsze w sprawie fuzji z Lotosem, a drugie w związku z zaniżaniem cen paliw na stacjach benzynowych w okresie poprzedzającym wybory parlamentarne w październiku 2023 roku.
Mamy też przykłady "trupów wypadających z szaf". Orlen kilka tygodni temu poinformował, że "po przeprowadzeniu testów na utratę wartości aktywów grupy w segmencie petrochemia, ujmie w sprawozdaniu finansowym za 2023 rok 10,2 mld zł odpisów aktualizujących wartość aktywów trwałych oraz środków trwałych w budowie". Istotne znaczenie dla oszacowanej utraty wartości mają wysokie koszty inwestycji w Olefiny III.
Poza tym szwajcarska spółka Orlenu powiadomiła polską centralę o kwocie 1,6 mld zł, która jako nieprzewidywany wcześniej koszt obciąży wyniki finansowe całego koncernu za 2023 roku. Chodzi o dokonane przedpłaty za ropę, których odzyskanie jest niemożliwe.
Z podobnymi problemami mamy do czynienia w wypadku KGHM. Koncern "w odniesieniu do skonsolidowanego sprawozdania finansowego za 2023 rok dokona odpisu aktualizującego wartość krajowych aktywów produkcyjnych (aktywa górnicze i hutnicze) KGHM Polska Miedź w wysokości 3,616 mld zł oraz odpisu aktualizującego wartość aktywów projektu Victoria w wysokości 89 mln dolarów (349 mln zł)". Projekt Victoria zlokalizowany jest w kanadyjskiej prowincji Ontario, w odległości około 35 km na zachód od miasta Sudbury. Zakłada on budowę podziemnej kopalni miedzi i niklu.
Jacek Brzeski