Pracownik oszukał BRE

BRE, jeden z czołowych giełdowych banków, przyznał, że jego pracownik oszukał spółkę na 17,5 mln zł. Tajemnicą pozostaje, w jaki sposób. Bank zapewnia, że na oszustwie nie straci, bo był ubezpieczony.

BRE, jeden z czołowych giełdowych banków, przyznał, że jego pracownik oszukał spółkę na 17,5 mln zł. Tajemnicą pozostaje, w jaki sposób. Bank zapewnia, że na oszustwie nie straci, bo był ubezpieczony.

BRE w komunikacie ogłoszonym w piątek wieczorem podał, że poniósł szkodę "w wyniku ujawnienia nieprawidłowości w zawieraniu transakcji na rynku kapitałowym, wynikających z zawinionego i celowego działania pracownika banku".

Bez wpływu na zysk

Dodał jedynie, że szkoda jest objęta polisą ubezpieczeniową od ryzyka bankowego i przestępstw komputerowych. Z tego powodu nie wpłynie na wynik spółki. Ubiegły rok grupa BRE po raz kolejny zakończyła słabym wynikiem finansowym. Zysk netto wyniósł jedynie 5,5 mln zł, wobec 381 mln zł straty w 2002 roku.

Reklama

- Bank podjął kroki prawne w sprawie działania na szkodę spółki. Ze względu na dobro śledztwa nie udzielamy dalszych informacji - powiedziała Małgorzata Ciesielska-Stefańczyk, rzecznik spółki. Dodała jedynie, że bank skierował wniosek do prokuratury. Podjął też działania prewencyjne, aby do podobnych przypadków nie dochodziło w przyszłości. Rzecznik BRE nie ujawnił, w jaki sposób doszło do nieprawidłowości oraz kiedy one nastąpiły. Nie wiadomo też, czym zajmował się pracownik banku i na jakich instrumentach finansowych bank poniósł stratę.

Strata na kontraktach lub opcjach?

- Podany komunikat nie dotyczy działalności Domu Inwestycyjnego BRE Banku - zapewnia Adam Jaroszewicz, wiceprezes domu maklerskiego. Oznaczałoby to, że zakomunikowana przez BRE sprawa nie ma też nic wspólnego ze sporem, jaki toczy od kilku lat DI BRE Banku z jednym ze swoich klientów. Broker nie ujawnia szczegółów. Wiadomo natomiast, że sąd pierwszej instancji ustalił, że klientowi należy się 19,7 mln zł, a zobowiązanie (jeśli zapadłby prawomocny wyrok) będzie spoczywać na samym banku. Uwagę na to zwrócił audytor w raporcie rocznym banku.

- Ciężko zrobić taką stratę na rynku kapitałowym. Pracownicy banku mają bowiem małe limity zaangażowań po tym, jak BRE postanowił wycofać się z aktywnej działalności inwestycyjnej. Być może przekręt miał miejsce kilka miesięcy temu - zastanawiał się jeden z zarządzających funduszem emerytalnym. Kilka tygodni temu BRE informował, że zarobił mniej niż powinien na akcjach Elektrimu (11,3 mln zł wobec planowanych 20 mln zł). Czy tego dotyczy sprawa? Nikt na ten temat nie potrafił nam odpowiedzieć.

Jeden z naszych rozmówców twierdził jednak, że nieprawidłowości popełnione przez pracownika mogą być związane z kontraktami lub opcjami na waluty. Bank jest jednym z liderów na tym rynku.

KPWiG już działa

Sprawą oszustwa, którego ofiarą padł BRE, zajmuje się już KPWiG. - Badamy, czy działalność osoby, która naraziła bank na straty, była niezgodna z punktu widzenia Prawa o publicznym obrocie papierami wartościowymi - mówi Michał Stępniewski, rzecznik Komisji. Z naszych informacji wynika, że do godzin popołudniowych nie wpłynęło do prokuratury zawiadomienie banku o popełnieniu przestępstwa.

Słynni oszuści finansowi

Przestępstwa maklerów, dealerów walutowych czy pracowników banków co pewien czas trafiają na czołówki gazet. Tym różnią się od przestępstw naszych rodzimych graczy, że dotyczą oszustw i malwersacji o wartości setek milionów dolarów.

Wiosną 2002 roku rynek zelektryzowała informacja o wykryciu 691 mln strat Allfirst, amerykańskiego banku, który należał do irlandzkiego AIB. Był to wynik "działalności" dealera walutowego - Johna Rusnaka, który przez długi czas omijał kontrole w banku, a jego transakcje nie zostały poddane właściwej analizie. Do znacznie wyższych strat przyczynił się aresztowany w 1996 roku Japończyk Yasuo Hamanaki. W ciągu dziesięciu lat spowodował 2,6 mld dolarów straty japońskiego koncernu Sumitomo. Hamanaki dokonywał nielegalnych transakcji na światowym rynku miedzi bez wiedzy banku. Ze względu na udział Sumitomo w światowym rynku tym surowcem, Hamanaki nazywano "Mister 5 procent".

Jednak najsłynniejszym przestępcą finansowym jest Nick Leeson, makler giełdowy, który w 1995 roku doprowadził do bankructwa jedną z największych i najstarszych brytyjskich instytucji - Barings Bank, w którym oszczędności trzymała także królowa. Pracując w singapurskim oddziale banku stracił na nieuczciwych operacjach giełdowych 850 mln funtów.

Piotr Utrata, Piotr Wojtaszek

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: bank | oszukać | oszukał | oszukane | nieprawidłowości
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »