Prawo to nie folwark urzędników
Wygrana Optimusa z fiskusem w Naczelnym Sądzie Administracyjnym wielu mogła zaskoczyć. Dotychczas, w zdecydowanej większości tego typu sporów, przegranymi byli przedsiębiorcy.
Kiedy dwie instancje organów skarbowych przesądzały o winie Optimusa wydawało się, że i tym razem trudno spodziewać się innego finału sprawy - spółka będzie zmuszona oddać grube miliony zaległego podatku, a Roman Kluska stanie przed sądem oskarżony o oszustwa podatkowe. Byli tacy, którzy od początku tej szytej grubymi nićmi sprawy ulegali propagandzie fiskusa i widzieli w Klusce przestępcę i cwaniaka. Aż tu niespodziewanie siedmiu sędziów NSA obnaża całą mistyfikację. To organa skarbowe złamały prawo! To nie Optimus działał bezprawnie, ale urzędnicy! Mieli cel: koniecznie zniszczyć przedsiębiorstwo zarzucając mu obchodzenie prawa podatkowego w celu wyłudzenia zwrotu VAT.
Problem w tym, że w okresie w którym rzekomo miało to mieć miejsce, nie było jeszcze tzw. klauzuli obejścia prawa podatkowego, która obowiązuje dopiero od 1 stycznia 2003 r. NSA wytknął więc urzędowi skarbowemu i izbie skarbowej, że oskarżając Optimus o obejście prawa nie wskazały o jaki konkretnie przepis chodzi. Najkrócej mówiąc, ta klauzula pozwala fiskusowi obciążyć podatnika jeżeli dokonał on nawet legalnych czynności w celu obniżenia swoich zobowiązań podatkowych. A przecież to jest podstawa biznesu. W naturze każdego przedsiębiorcy leży dążenie do legalnego obniżania swoich podatków. Tylko idiota dążyłby do ich maksymalizacji. Żaden przepis nie nakazuje nikomu dbałości o to, aby podatki przez niego płacone były jak najwyższe. Co z tego skoro fiskus uważa inaczej. Zatrważa fakt, że w swej zapalczywości gotów był oskarżyć firmę na podstawie nie istniejących przepisów.
Nie byłoby takich skandali jak sprawa Optimusa, gdyby udało się wprowadzić w Polsce materialną odpowiedzialność urzędników za błędne decyzje. Jednak rząd nie chce się na to zgodzić. Dobrze się stało, że klauzulę obejścia prawa podatkowego zaskarżono do Trybunału Konstytucyjnego. Tak niebezpieczne dla firm narzędzie należy wytrącić z ręki fiskusa. Inaczej ciągle będziemy się łudzić, że żyjemy w państwie prawa.