Prokuratura wyjaśnia czy W. Siwak łamał prawo
Prokuratura rozpoczęła przesłuchania świadków w sprawie ewentualnego wykorzystywania informacji poufnych przez Waldemara Siwaka, byłego prezesa Elektrimu. Złożenie przez KPWiG wniosku w tej sprawie ujawnił 7 lutego "Puls Biznesu". Były szef holdingu zaprzeczał wówczas i groził nam sądem.
Ruszyło postępowanie w sprawie wykorzystywania i przekazywania przez Waldemara Siwaka, byłego p.o. prezesa Elektrimu - a obecnie szefa rady nadzorczej spółki - informacji poufnych w obrocie akcjami holdingu. Po ujawnieniu przez "PB" faktu wpłynięcia do prokuratury wniosku Komisji Papierów Wartościowych i Giełd w tej właśnie sprawie, Waldemar Siwak nie tylko stanowczo temu zaprzeczał, ale i zapowiedział wystąpienie przeciwko redakcji na drogę sądową.
Czas płynie, pozwu nie ma, a były szef spółki unika komentarza.
- Nie udzielamy informacji w tej sprawie - powiedziała nam wczoraj Ewa Bojar, rzecznik Elektrimu.
Na przesłuchanie
Obecnie prokurator prowadzący sprawę przesłuchuje świadków i w ciągu kilku tygodni powinien zdecydować, czy postawi zarzut byłemu prezesowi Elektrimu. Jeśli tak, to zgodnie z prawem wykorzystywanie w obrocie publicznym informacji poufnych zagrożone jest karą grzywny do 5 mln zł i karą pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 5 lat.
Prokuratura, zgodnie z obowiązującą procedurą, nie musi, i jak na razie nie przesłuchała byłego szefa holdingu.
W ubiegłym roku, KPWiG skierowała do prokuratury 38 zawiadomień dotyczących łamania przepisów ustawy o publicznym obrocie papierami wartościowymi. Ponad połowa z nich dotyczyła publicznego proponowania nabycia papierów wartościowych bez zgody Komisji. Wśród zawiadomień znalazły się też te dotyczące wykorzystywania informacji poufnych.
Są już trzy
Warszawska prokuratura wszczęła też - trzecie już - postępowanie w sprawie nieprawidłowości związanych z Elektrimem. Tym razem chodzi o wykorzystywania informacji poufnych w publicznym obrocie akcjami holdingu przez BRE Bank.
Elektrim oskarżył BRE Bank o tzw. insider trading jeszcze w okresie, gdy obowiązki szefa holdingu sprawował właśnie Waldemar Siwak. Po kadrowej roszadzie, do której doszło dwa tygodnie temu, pierwszą decyzją nowego prezesa Jacka Krawca było wycofanie z prokuratury tego doniesienia. Elektrim zawiadomił prokuraturę, że chce zrezygnować z oskarżenia, bo BRE Bank wyjaśnił już w skierowanym do spółki liście, że kupując akcje nie korzystał z informacji poufnych. W jaki sposób bank przekonał spółkę nie wiadomo.
Zgodnie z przepisami, raz zawiadomiona prokuratura musi jednak podjąć postępowanie wyjaśniające. I tak się stanie. Na tym jednak nie koniec wzajemnych oskarżeń osób i instytucji związanych z Elektrimem.
Kilka tygodni temu, Zbigniew Jakubas prywatny inwestor i akcjonariusz Elektrimu działający w grupie BRE Banku zarzucił z kolei Waldemarowi Siwakowi niedopełnienie obowiązków informacyjnych. twierdzi, że holding nie podał do publicznej wiadomości wszystkich istotnych warunków umowy z września ubiegłego roku na mocy której, Elektrim oddał kontrolę nad Elektrimem Telekomunikacja francuskiej grupie Vivendi. Do ET należy 51proc. pakiet udziałów w Polskiej Telefonii Cyfrowej, największym w kraju operatorze telefonii komórkowej.
Dodatkowo, Zbigniew Jakubas oskarżył publicznie Waldemara Siwaka i część rady nadzorczej Elektrimu o dążenie do upadłości firmy. Były prezes holdingu zareagował skierowaniem do sądu wniosku o ochronę dóbr osobistych.
Niewiele sukcesów
10 kwietnia odbędzie się NWZA Elektrimu, w trakcie którego ma zostać wybrana nowa rada nadzorcza.
Jeszcze przed walnym, z RN spółki może odejść Ludwik Klinkosz, który niedawno został wybrany na prezesa CIECH-u. Stanie się tak jeśli ekspertyzy prawne potwierdzą, że członek zarządu kontrolowanej przez skarb państwa spółki nie może jednocześnie pełnić obowiązków w radach nadzorczych lub zarządach prywatnych spółek.
BRE Bank, który wraz z innymi akcjonariuszami wnioskował o zwołanie NWZA Elekrimu ostro skrytykował działania ówczesnego prezesa spółki i zapowiedział jego odwołanie. Z osiągnięć Waldemara Siwaka nie są też zadowoleni akcjonariusze finansowi spółki, którzy delegowali go do RN - twierdzą analitycy.
- Prezesowi nie udało się, wbrew wcześniejszym zapowiedziom, rozwiązać problemu finansowania spółki. Wcześniej zapowiadano, że pieniądze pozyskane ze sprzedaży udziałów w Elektrimie Telekomunikacja zaspokoją finansowanie spółki. Tak się nie stało. Na plus prezesowi można zapisać sprzedaż akcji Elektrimu Kable. W niesprzyjającym klimacie gospodarczym doprowadzenie do tej transakcji jest sukcesem, choć i to nie rozwiązało głównego problemu firmy, czyli spłaty wierzycieli - mówi jeden z analityków.
Warto przypomnieć, że wśród zarzutów pod adresem byłego prezesa jest podpisanie niekorzystnej dla spółki umowy z londyńską firmą Klesch & Co, która dotyczy restrukturyzacji zadłużenia spółki. Umowa ma obowiązywać przez dwa lata, mimo że do zgromadzenia wierzycieli podczas którego będzie głosowany układ, dojdzie najdalej w ciągu dwóch miesięcy.
Nowy zarząd prawdopodobnie doprowadzi do zerwania tej umowy. Problem jednak w tym, że będzie musiał wypłacić doradcy roczne wynagrodzenie, czyli 1,2 mln USD.