PZU: wielkie zamieszanie o małe pieniądze

Eureko otrzymywało więcej danych niż trzeba. Ich przygotowanie kosztowało PZU tylko 380 tys. zł, choć może nie o pieniądze chodzi.

Przekazywanie skonsolidowanych danych finansowych grupy PZU do holenderskiego Eureko, mniejszościowego akcjonariusza, jest jednym z powodów zwołania nadzwyczajnego walnego ubezpieczyciela. Ministerstwo skarbu twierdzi, że nigdy nie wyraziło na to zgody. Zamierza więc ukarać w najbliższy piątek poprzedni zarząd PZU odebraniem mu absolutorium.

Poufny raport

Głosowanie w tej sprawie poprzedzi informacja, którą akcjonariuszom przedstawi na ten temat obecny zarząd spółki. Zapewne będą to wyimki z poufnego raportu, jaki powstał po zakończeniu wewnętrznej kontroli, a do którego udało się nam dotrzeć. Przygotował go sześcioosobowy zespół złożony m.in. z pracowników biura zarządu, audytu wewnętrznego. "Śledczy" badali przez trzy tygodnie przyczyny i tryb podjęcia przez zarząd PZU 8 kwietnia 2004 r. uchwały w sprawie przekazywania danych do Eureko (tego samego dnia podjęto również inną uchwałę o publikowaniu kwartalnych danych na stronach internetowych i w "GG Parkiet"). Na podstawie analizy dokumentów oraz rozmów z pracownikami powstał 16-stronicowy raport, który otrzymali członkowie zarządu oraz rady nadzorczej.

Reklama

Z dokumentu wynika, że raportowanie nie było wymagane przepisami prawa (a także było niezgodne z art. 428 k.s.h., który zakazuje uprzywilejowywania któregoś z akcjonariuszy). Eureko otrzymywało dane w cyklu miesięcznym a także półrocznym i rocznym (czego nie przewidywała uchwała). W trybie miesięcznym inwestor otrzymywał informacje finansowe przygotowane częściowo zarówno na podstawie danych rzeczywistych, jak i szacunkowych, w związku z tym nie mogły być wykorzystywane do sprawozdawczości zewnętrznej (Holendrzy utrzymują, że dane były im potrzebne ze względu na obowiązki informacyjne wobec ich nadzoru).

Pełna współpraca

Za przyjęciem uchwały, mimo zastrzeżeń radcy prawnego, głosowali jednogłośnie (w trybie jawnym) prezes Cezary Stypułkowski oraz członkowie zarządu: Kazimierz Ortyński i Włodzimierz Soiński (wszyscy trzej byli przedstawicielami skarbu państwa) i Witold Walkowiak (z rekomendacji Eureko, koordynował potem proces przekazywania danych). Zarząd podjął ją na wspólny wniosek Jarosława Wodnickiego, dyrektora koordynatora ds. rachunkowości finansowej PZU (uchodzi za osobę związaną z Eureko), i Piotra Marczyka, dyrektora biura sprawozdawczości skonsolidowanej. I choć wnioskodawcy powoływali się na prośbę Eureko z 29 marca 2004 r., kontrolerzy odkryli, że w grudniu 2003 r. oraz na początku marca 2004 r. przygotowano projekty wniosków do zarządu PZU w sprawie wyrażenia zgody na przekazywanie danych akcjonariuszom.

Mimo że Eureko do celów konsolidacji (metodą praw własności) potrzebne były tylko wartość skonsolidowanych aktywów i zysku netto grupy PZU, to raporty obejmowały dane z bilansu, rachunku wyników, amortyzacji i posiadanych udziałów w spółkach zależnych. Ich przygotowanie, m.in. ze względu na krótkie terminy, wymagało dużych nakładów pracy (przedstawiciele Eureko żądali wyjaśnień w ramach telekonferencji czy podczas specjalnych spotkań). Zespół kontrolny oszacował, że dodatkowe wewnętrzne koszty grupy PZU związane z przekazywaniem danych wyniosły około 380 tys. zł (w 2005 r. zysk netto Grupy PZU przekroczył 3,2 mld zł). W rekomendacji na koniec raportu kontrolerzy sugerują podjęcie rozmów z Eureko w sprawie zwrotu tych pieniędzy. Oczywiście wnioskują także o uchylenie uchwały.

Tomasz Brzeziński

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: PZU SA | Eureko | zamieszanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »