Ropa szoruje po dnie, paliwa będą tańsze

Gwałtowna przecena na rynku ropy przełoży się na rynek paliw. W perspektywie kilku, kilkunastu dni ceny na stacjach mogą spaść o 15-20 groszy. Pojawia się pytanie, co dalej z ropą. Krach cenowy może wpłynąć na spadek wydobycia ropy łupkowej w USA, gdzie średni koszt produkcji wynosi 35-40 dol. na baryłkę. Ale kryzys, a co za tym nerwowość na rynku ropy, może jeszcze potrwać.

- Mamy teraz do czynienia z oddziaływaniem płytkich mechanizmów psychologicznych, spekulacyjnych, które będą huśtać ceną surowca. One działają w stosunkowo krótkim terminie, tygodni czy miesięcy. Nie w skali lat. Musimy się liczyć z rozchwianiem rynku w najbliższym czasie.Tym bardziej, że ze względu na koronawirusa mamy zaburzenia po stronie popytu - powiedział Interii Paweł Poprawa z Instytutu Studiów Energetycznych.

W poniedziałek ceny ropy zanurkowały o nawet 30 proc. po tym, jak OPEC nie porozumiał się z Rosją w sprawie cięć wydobycia ropy. Kartel domagał się cięć na poziomie 1,5 mln baryłek dziennie, ale Rosja na to się nie zgodziła. W efekcie w niedzielę Arabia Saudyjska, jeden z największych producentów ropy na świecie, zdecydowała o znacznym obniżeniu cen, po jakich będzie sprzedawać surowiec w kwietniu.

Reklama

Saudyjczycy zapowiedzieli, że zwiększą produkcję z obecnych 9,7 mln baryłek dziennie do ponad 10 mln baryłek. A możliwości produkcyjne tego kraju sięgają 12,5 mln baryłek dziennie. W mediach pojawiają się również nieoficjalne informacje, że docelowo Arabia Saudyjska może zmierzać w kierunku maksymalnego wykorzystania swoich mocy. Wszystko po to, by wyeliminować z rynku graczy o najwyższych kosztach produkcji. - To może mieć dużo poważniejsze reperkusje globalne niż wojna handlowa między USA a Chinami, ponieważ ropa naftowa dotyczy tak wielu segmentów światowej gospodarki - ostrzega Rohitesh Dhawan, dyrektor ds. energii, klimatu i zasobów w Eurasia Group.

Na otwarciu w poniedziałek surowiec potaniał do 36,3 dolarów za baryłkę. Po pierwszych godzinach notowań zbliżył się do granicy 30 dolarów, ale odbił się od tego poziomu. Obecnie cena oscyluje wokół 36 dolarów.

Paliwa będą tańsze

Aktualna sytuacja z pewnością przełoży się na ceny paliw w Polsce. Jakub Bogucki, analityk rynku paliw z firmy e-petrol, zakłada w rozmowie z Interią, że spadek cen w hurcie widoczny będzie praktycznie od razu. - Codziennie w dni robocze ogłaszane są cenniki rafineryjne Orlenu i Lotosu, które są punktem wyjścia dla rynku paliwowego. Już jutro zobaczymy sporą przecenę. Taka przecena ropy nie może pozostać bez odpowiedzi - powiedział.

Według niego cena metra sześciennego paliwa może spaść o ponad 100 zł, a gdyby niekorzystna sytuacja na rynku ropy utrzymywała się dłużej, spadki mogłyby być nawet głębsze.

Na stacjach paliw niższe ceny mogą pojawić się w perspektywie kilku dni. - Stacje z opóźnieniem reagują na zmiany cen ropy, bo mają jeszcze paliwo kupione wcześniej. Dopiero za kilka dni, gdy wyczerpią się stare zapasy, a w przypadku stacji mniej uczęszczanych może to być nawet kwestia kilkunastu dni, zmienią się cenniki - informuje Bogucki.

Szacuje on, że paliwo potanieje o 15-20 groszy na litrze, o ile sytuacja na rynku gwałtownie się nie odwróci. Oznaczałoby to, że cena benzyny może spaść do 4,7 zł na litrze, a oleju napędowego do ponad 4,7 zł. - Mówimy jednak o cenach średnich. Tymczasem są stacje, na których te ceny są zasadniczo niższe. Tam może się nawet zdarzyć, że paliwo będzie kosztować 4,5 zł - uważa analityk.

USA pod presją

Niska cena ropy wpłynie na wydobycie w Stanach Zjednoczonych, które w wyniku rewolucji łupkowej wyrosły na giganta jeśli chodzi o wydobycie węglowodorów. Jak wskazuje Paweł Poprawa z Instytutu Studiów Energetycznych, średni koszt produkcji na tamtejszych złożach to 35-40 dol. Ale oczywiście są pokłady trudniej dostępne, dla których barierą jest już nawet 50 dolarów.

- Obecna sytuacja na pewno zachwieje amerykańską produkcją. Podobnie było w 2016 r., gdy doświadczaliśmy ogromnego spadku cen ropy. Wtedy w Stanach Zjednoczonych na złożach łupkowych dość szybko zmniejszono liczbę wierceń, a to przełożyło się na produkcję. Z kolei zmniejszenie produkcji dawało impuls do powolnego odbudowywania się cen ropy - poinformował Poprawa.

Ekspert podkreślił, że podobnie może być i tym razem. Jego zdaniem wzrosty cen raczej nie nastąpią szybko, chyba że na rynku dojdzie do kolejnego nieoczekiwanego zwrotu.

Co to oznacza dla Rosji?

Nie sposób uniknąć wrażenia, że Arabia Saudyjska swoją decyzją chciała dać prztyczka w nos opornemu partnerowi, który niechętnie zapatrywał się na możliwość dalszych cięć produkcji.

Koszty produkcji w Rosji są niskie. Oczywiście każde pole jest inne, ale - jak szacuje Paweł Poprawa - na złożach konwencjonalnych mogą one wynosić kilkanaście dolarów za baryłkę. - Rosjanie w tej sytuacji dalej zarabiają, tyle że mniej - informuje ekspert.

A zależałoby im na wyższych wpływach. - Rosja na pewno odczuje obecną przecenę. Każdy miesiąc niskich cen będzie dla tego kraju  niekorzystny, bo państwo praktycznie utrzymuje się ze sprzedaży surowca. Jakakolwiek zmiana na rynku ropy ma wpływ na tamtejszy budżet - powiedział Paweł Poprawa. W ubiegłym tygodniu Władimir Putin informował, że w założeniach makroekonomicznych na ten rok Rosja przyjęła cenę ropy Brent na poziomie 42,4 dol. za baryłkę. Zaznaczał wtedy jednocześnie, że trzeba być przygotowanym na różne scenariusze. Jak się okazało - słusznie.

Czy weto Rosji i decyzja Arabii Saudyjskiej oznacza koniec porozumienia OPEC +? Nie wiadomo. Zagranie Saudyjczyków można odczytać jako wstęp do wojny cenowej, która ma wyeliminować z rynku konkurencję. Ale może to być też próba nakłonienia Rosjan do powrotu do negocjacji. Gdyby tak się stało, sytuacja mogłaby zmienić się diametralnie. Na razie presja Arabii Saudyjskiej z jednej strony i koronawirusa z drugiej sprawia, że trudno oczekiwać szybkiej normalizacji sytuacji.

Monika Borkowska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ceny ropy | rynek paliwowy | ceny paliw
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »