Rosja cierpi przez spadek cen surowców

Cena ropy oscyluje wokół 50 dol. za baryłkę. Od stycznia surowiec potaniał o ok. 27 proc. Trwa posiedzenie OPEC na temat możliwych dalszych cięć produkcji, które mogłyby podbić kurs ropy. Niska cena to problem dla wielu gospodarek, w tym m.in. dla Rosji. Ta jednak opornie podchodzi do ograniczeń produkcji.

Komitet techniczny OPEC sugerował, by kartel i inni dostawcy obniżyli w drugim kwartale podaż surowca o 0,6-1 mln baryłek dziennie. Arabia Saudyjska opowiadała się za redukcją wydobycia o 1,5 mln baryłek dziennie. Według nieoficjalnych informacji "New York Timesa", nie udało się jej jednak przekonać do tego pomysłu Rosji. Jak mówił irański minister ropy Bijan Namdar Zanganeh, Rosjanie prawdopodobnie poczekają z decyzją w sprawie cięć do ostatniej chwili.

Według najświeższych doniesień OPEC zgodził się na redukcję wydobycia o 1,5 mln baryłek dziennie w drugim kwartale. Dotychczasowe ograniczenia (2,1 mln baryłek dziennie) miałyby natomiast zostać przedłużone do końca tego roku. Ostateczna decyzja w tej sprawie uzależniona będzie jednak od zgody Rosji.

Reklama

W czwartkowych obradach minister energii Rosji Aleksander Novak nie brał udziału. Ma on pojawić się w Wiedniu w piątek, kiedy to posiedzenie będzie kontynuowane.

Wirus uderzył w gospodarkę

Notowania ropy mocno ucierpiały w związku z epidemią koronawirusa. Rozprzestrzeniająca się choroba przekłada się na spadek popytu na ropę w Chinach, a z drugiej strony jest poważnym zagrożeniem dla globalnej koniunktury gospodarczej.

Prognozy co do kształtowania się cen ropy w kolejnych miesiącach nie są zbyt optymistyczne. Goldman Sachs drugi raz w ciągu miesiąca obniżył swoje prognozy na ten rok. Według banku, mimo zakładanego ograniczenia produkcji surowca nie można wykluczyć, że cena ropy Brent w kwietniu spadnie do 45 dol. za baryłkę. Trwałe ograniczenie produkcji mogłoby pomóc odbić się cenom w dopiero w kolejnych miesiącach. Według Goldmana Sachsa, w trzecim kwartale ropa może kosztować 53 dol. za baryłkę, a w czwartym 59 dol. (w poprzedniej projekcji oceniali, że będzie to, odpowiednio, 60 i 65 dol.).

Wcześniej swoje szacunki cen ropy zrewidował Citigroup. Analitycy tego banku również nie wykluczają, że ropa potanieje do 47 dol. za baryłkę ze względu na koronawirusa i jego przełożenie - mocniejsze niż pierwotnie sądzono - na popyt i na całą gospodarkę. Z kolei Bank of America Merrill Lynch ściął niedawno prognozę ceny ropy o 8 dol. Według tej instytucji średnio ropa Brent w 2020 roku będzie kosztować 54 dol. za baryłkę, a WTI 49 dol.

Te niezbyt optymistyczne oczekiwania banków stanowią dodatkową motywację dla OPEC, by podbić cenę surowca, ograniczając jego podaż.

Rosja odczuwa dyskomfort

Obecna sytuacja doskwiera m.in. Rosji. Kraj ten w dużym stopniu uzależniony jest od eksportu ropy. Władimir Putin zapewnia, że obecny poziom cen jest "akceptowalny". Informuje, że w założeniach makroekonomicznych na ten rok Rosja przyjęła cenę ropy Brent na poziomie 42,4 dol. za baryłkę. Ale z drugiej strony zaznacza, że trzeba być przygotowanym na różne scenariusze, ponieważ trudno jest przewidzieć, jak długo utrzyma się tendencja spadkowa cen ropy.

Niedawno Leonid Fedun, wiceprezes i współwłaściciel Łukoila, cytowany przez TASS, przekonywał, że ropa nigdy nie będzie droga, tak jak dziesięć lat temu. Według niego era taniego surowca potrwa przynajmniej do 2040 r. Jako przyczynę wskazywał istotną produkcję ropy łupkowej w USA.

Fedun zwracał uwagę, że kroki podjęte przez prezydenta USA w celu rozszerzenia produkcji z łupków przedłużyły żywotność paliw węglowych, ponieważ technologie alternatywne są ekonomicznie opłacalne tylko wtedy, gdy cena ropy wynosi 80 USD za baryłkę. Wiceprezes Łukoila patrzy jednak na rynek z większym optymizmem niż zachodnie banki - szacuje, że dzięki decyzji OPEC+ do połowy marca cena ropy wróci do 60 USD za baryłkę.

Rosyjska gospodarka odczuwa już od dłuższego czasu spadek cen gazu. Błękitne paliwo tanieje ze względu na nadpodaż surowca, który jest dystrybuowany w różne zakątki świata w formie LNG. Obecny gwałtowny spadek cen ropy naftowej dodatkowo pogarsza sytuację tego kraju.

Spadek cen jest problematyczny, tym bardziej, że towarzyszy mu ograniczony popyt, ale zdaniem Pawła Poprawy z Instytutu Studiów Ekonomicznych nie jest to jeszcze sytuacja kryzysowa dla Rosji. - Rosja radzi sobie w tych warunkach, choć z pewnością jest to dla niej spore zmartwienie - informuje ekspert w rozmowie z Interią.

Amerykanie ograniczają skuteczność OPEC

Poprawa podkreśla, że sytuacja jest złożona, bo nawet jeśli OPEC+ ograniczy produkcję, to wraz ze wzrostem cen ropy zwiększać się będzie wydobycie ropy łupkowej w USA.

- Można tu mówić o zjawisku szklanego sufitu. Jest pewien poziom, przy którym żaden wysiłek kartelu nie będzie skuteczny, bo ubytek podaży, o którym zdecydują producenci z OPEC, może być zrównoważony produkcją amerykańską - uważa ekspert. To z kolei ograniczy wzrost cen surowca.

Według niego, taką barierą jest poziom 60-70 dol.

Monika Borkowska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | koronawirus | ceny ropy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »