Rosyjska gospodarka bliska załamania. Ciągnie za sobą rubla, próby ratowania sytuacji na nic się zdały

Rosyjska waluta jest prawie tak słaba, jak po inwazji na Ukrainę. Za jednego dolara można mieć obecnie ponad sto rubli. Sytuacja jest mocno nie w smak rosyjskim władzom i społeczeństwu. Głosy niezadowolenia przebijają się już w rosyjskich mediach. "Cały świat się z nas teraz śmieje, że rubel jest najsłabszą walutą" - irytował się niedawno jeden z najważniejszych propagandystów Kremla, Władimir Sołowjow.

Po raz pierwszy od 23 marca 2022 roku - czyli miesiąc po agresji Rosji na Ukrainę - kurs rosyjskiej waluty przekroczył granicę 100 rubli za dolara. Rubel słabnie także w stosunku do innych światowych walut. 

Kurs rubla szoruje po dnie

W poniedziałek około godziny 9.45 za jednego dolara trzeba było zapłacić ponad 100,6 rubli, a amerykańska waluta zyskiwała wobec rosyjskiej ok. 1,87 procent. To oznacza, że jeden rubel był warty mniej niż jednego centa. 

Rubel osłabiał się również wobec euro oraz juana - waluty ważnej w rosyjskim obrocie handlowym. O godzinie 9.50 Za jedno euro trzeba było zapłacić 110,63 rubli, a europejska waluta umacniała się o blisko 2,3 procent. O 9.51 jeden juan kosztował blisko 14 rubli. Chińska waluta zyskiwała 1,8 procent.

Reklama

Jak wskazuje rosyjski dziennik "Kommiersant", poniedziałkowe spadki są największe od marca 2023 roku, ale rubel już kilka razy aktualizował swoje minima w ciągu półtora roku. Od początku sierpnia spadek jego wartości przyspieszył i wyniósł około 7 proc., czyli więcej niż w całym lipcu.  

Rosyjski dziennik zwraca uwagę, że w zeszłym tygodniu Bank Centralny Federacji interweniował w tej sytuacji. Bank anulował zakupy juana, aby zwiększyć popyt na rubla. To nie uchroniło jednak rosyjskiej waluty przed przekroczeniem symbolicznej granicy wartości wobec dolara.  

"Cały świat się z nas śmieje"

W niedawnej analizie eksperci Bloomberga wskazywali, że rubel znajduje się obecnie w pierwszej trójce najgorzej radzących sobie walut z rynków wschodzących. Na niechlubnym podium stanął waz z lirą turecką i argentyńskim peso, czyli walutami krajów o inflacji rzędu odpowiednio 47,8 proc. i 115,6 procent.  

Od początku roku rubel osłabł wobec dolara o 23 proc. - podaje Bloomberg. 1 stycznia za jednego dolara trzeba było zapłacić ok. 74 rubli.  

Do analizy amerykańskiej agencji odniósł się Władimir Sołowjow, propagandysta Kremla i ulubieniec Putina. Jak podawał Polsat News, w programie telewizyjnym Sołowjow zwrócił się do rosyjskich deputowanych. 

- Mam pytanie do wszystkich deputowanych do Dumy Państwowej Federacji Rosyjskiej. Powiedzcie mi, proszę, czy nie zauważacie, jaki jest aktualny kurs walut w kraju? Powiedzcie, czy złożyliście przynajmniej jeden wniosek do banku centralnego by ci ludzie przyszli i publicznie wyjaśnili, co się dzieje? Co się stało, dlaczego jest taka sytuacja? - pytał. 

- Cały świat się z nas teraz śmieje, że rubel jest najsłabszą walutą - krzyczał na antenie wyraźnie oburzony Sołowjow.  

Sankcje działają, chociaż z opóźnieniem

Jak opisywaliśmy w tym artykule, spadek wartości rubla to między innymi efekt działania sankcji. Chociaż przez długie miesiące nie było widać ich skutku w postaci osłabienia rubla, w tym roku zaczęły przynosić rezultaty. 

Gorszy kurs rosyjskiej waluty jest spowodowany m. in. ograniczeniem eksportu surowców energetycznych. Poza unijnym embargiem w grę wchodzi także mniejszy eksport do Azji, z powodu ograniczeń związanych z ceną maksymalną. Spadek eksportu powoduje zaś ograniczony napływ obcych walut do kraju i mniejsze dochody budżetowe. W ciągu pierwszych sześciu miesięcy tego roku dochody rosyjskiego budżetu federalnego liczone w rublach spadły o 19 proc. w ujęciu nominalnym, a wpływy z ropy i gazu zmalały o połowę. 

Nie pomaga również to, w jaki sposób Kreml próbuje sobie radzić z obniżeniem wpływów do państwowej kasy. Jak komentował dla Bloomberga Steven Tian z Uniwersytetu Yale, Rosja "ledwo wychodzi na zero" w eksporcie ropy naftowej. Nakłada więc nadzwyczajne podatki na gospodarkę i oligarchów. Pomagają one budżetowi na krótką metę, ale obciążają firmy i hamują przemysł - komentował ekspert. Jego zdaniem Kreml "kanibalizuje" rosyjski przemysł w celu sfinansowania wojny, a cała gospodarka jest bliska "implozji". 

Moskwa drukuje także rekordowe ilości pieniędzy, nie znajdujące pokrycia w rzeczywistej wartości gospodarki, co mocno ciągnie w dół kurs rubla. 

Sytuację rubla pogorszył też pucz Prigożina, o czym pisaliśmy w czerwcu. Rosjanie zaczęli wypłacać z kont pieniądze, co zwiększyło podaż gotówki na rynku i uszczupliło rezerwy banków. Do tego przez napiętą sytuację polityczną inwestorzy mocno zwątpili w stabilność rynku i przestawili inwestować w rubla, zmniejszając popyt na rosyjską walutę. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rubel | Rosja | kursy walut | dolar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »