Rynek źle przyjął spółki które zaniechały emisji

Rynek mocno przecenił wszystkie spółki, które zdecydowały się wejść na giełdę bez publicznej emisji akcji. GKInwest, Telmax i Emax zapłaciły za to spadkiem kursu

Rynek mocno przecenił wszystkie spółki, które zdecydowały się wejść na giełdę bez publicznej emisji akcji. GKInwest, Telmax i Emax zapłaciły za to spadkiem kursu

GK Inwest walczy o byt, a Telmax i Emax ze sprzedażą walorów czekają na lepsze czasy.

Spółki wchodzą zazwyczaj na giełdę, by poprzez emisję pozyskać środki na rozwój. Jednak - choć mogłoby się to wydawać mało opłacalne - debiut giełdowy nie musi wiązać się z ofertą publiczną i natychmiastowym pozyskaniem kapitału.

Za to może być sposobem na realizację innych celów: m.in. promocja spółki i realizacja zysków przez dotychczasowych właścicieli, którzy dzięki giełdzie sprzedali część swoich akcji. Jednak trzy publiczne spółki, które nie zdecydowały się na emisję akcji, drogo zapłaciły za symboliczną płynność i hermetyczny akcjonariat. Ich kapitalizacja od dnia debiutu systematycznie topnieje.

Reklama

Furtka na GPW

GKInvest, Telmax oraz Emax nie są typowymi spółkami giełdowymi. Aby znaleźć się na GPW, zrezygnowały z przeprowadzenia publicznej emisji akcji. W efekcie te debiuty nie zainteresowały szerokiego grona inwestorów. Jednak wygląda na to, że same firmy i ich akcjonariusze osiągnęli swój cel.

-Spółki, które weszły na rynek bez publicznej emisji akcji nie były zadowolone z wstępnej wyceny tych firm. Właściciele liczą na to, że w kolejnych kwartałach pokażą lepsze wyniki finansowe i sprzedadzą akcje po cenie wyższej od obecnie akceptowanej przez inwestorów. Mimo, że spółki nie pozyskały kapitału, wejście na giełdę niesie ze sobą szereg innych korzyści. Jedną z nich jest reklama samej spółki. Natomiast poprzez transakcje na giełdzie dotychczasowi akcjonariusze mogli sprzedać część swoich akcji i zrealizować zyski - ocenia Katarzyna Perzak, analityk DM BIG BG.

Pierwszą spółką, która weszła na giełdę bez oferty publicznej był GK Invest. Zadebiutował w połowie ubiegłego roku. Kolejne firmy skorzystały z tej możliwości dopiero w ostatnich miesiącach. W okresie kiedy chętnych do debiutu po prostu brakuje, giełda nie stawia specjalnych przeszkód kandydatom.

-Wejście spółki na giełdę bez emisji publicznej nie wiąże się ze specjalną procedurą dopuszczeniową. Przy debiucie na rynku wolnym nie ma formalnego warunku rozproszenia akcji i to wykorzystały wspomniane firmy. Jednak zwykle sama spółka deklaruje, że przeprowadzi ofertę w późniejszym okresie - zaznacza Piotr Szeliga, wiceprezes GPW.

Zdaniem analityków dekoniunktura rynkowa jest wystarczającym usprawiedliwieniem, by uzyskać giełdowy status bez publicznej oferty.

-Uważam, że jest to dobry sposób na zaistnienie na rynku w okresie stagnacji. Wydaje się, że w tych przypadkach przeważa obawa o powodzenie emisji oraz poniesienie wysokich kosztów w porównaniu z kwotą pozyskanego kapitału - uważa Waldemar Bojara, doradca inwestycyjny DM BOŚ.

Cel: zysk

Wejście na GPW bez emisji publicznej sprawia, że z punktu widzenia handlujących największym zmartwieniem jest symboliczna płynność walorów i hermetyczny skład akcjonariatu. Jednak fakt, że w wolnym obrocie znajduje się znikoma liczba akcji wydaje się kwestią drugoplanową, a głównym celem wejścia na giełdę dla Telmaksu i Emaksu była realizacja zysków przez dotychczasowych udziałowców. W krótkim czasie od debiutu właściciele odsprzedali część posiadanych pakietów inwestorom finansowym. Fundusz Capital Partners zainwestował w Telmax. Również BB Investment, właściciel Emaksu, odsprzedał około 10 proc. posiadanych akcji.

-Celem tych działań jest zapewnienie spółce środków niezbędnych do jej dalszego rozwoju oraz zwiększenie rozproszenia akcji. Jednocześnie Emax chce przeprowadzić w przyszłym roku nową emisję. Jej głównym celem będzie przede wszystkim zdobycie środków na inwestycje - mówi Paweł Turno, szef RN Emaxu.

Losy emisji

Jacek Robak, prezes GKInvest, przy okazji debiutu zapowiadał, że spółka chce mieć płynne walory.- Zanim zorganizujemy nową emisję, przeniesiemy się do notowań ciągłych - zapowiadał prezes.

Żadnej z tych deklaracji spółka nie wypełniła, a obecnie wszystkie wysiłki zarządu skupione są na uratowaniu bytu GKInvest. Spółka niedawno wycofała z sądu wniosek o upadłość.

Analitycy są znacznie bardziej optymistycznie nastawieni do szans przeprowadzenia emisji przez spółki IT.- Myślę, że mają one większe szanse w przyszłym roku. Wpłynie na to poprawa koniunktury gospodarczej i giełdowej. Spółki pokażą lepsze wyniki i po jakimś czasie inwestorzy nabiorą do nich większego zaufania - uważa Katarzyna Perzak.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: firmy | wejście | GPW
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »