"Siedem Sióstr" nadal trzęsie rynkiemy
Jak stwierdził kiedyś amerykański senator Everett Dirksen - "beczka ropy jest potężniejszą bronią niż miecz". Na przełomie lat 60. i 70. XX wieku OPEC wypracował sobie negatywną opinię, która towarzyszy tej organizacji do dziś.
Faktycznie, posiadanie zasobów tego surowca jest kluczową kwestią dla wielu państw i przedsiębiorstw, które zrzeszają się w przeróżnych organizacjach w celu posiadania jak największego wpływu na cenę ropy. Wszelkiego typu porozumienia pomiędzy podmiotami na rynku "czarnego złota" zawierane są od lat - i od lat cieszą się złą sławą.
Prawdopodobnie najsłynniejszą organizacją na całym rynku surowcowym jest OPEC, czyli Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową. Kartel ten powstał w 1960 r. z inicjatywy pięciu państw eksportujących "czarne złoto": Arabii Saudyjskiej, Iranu, Iraku, Kuwejtu i Wenezueli. Przez lata skład organizacji się zmieniał - dziś do OPEC należy 12 państw, będących eksporterami ropy naftowej netto. W międzyczasie dwa państwa - Gabon i Indonezja - wystąpiły z kartelu (to drugie państwo zrobiło to niedawno, w 2008 r., ze względu na stracenie pozycji eksportera netto).
Pierwsza dekada funkcjonowania organizacji nie zmieniła wiele na rynku ropy z dwóch głównych przyczyn. Po pierwsze, w latach 60. XX wieku rynek ropy zmagał się z nadpodażą i podniesienie poziomu cen było ogromnym wyzwaniem. Po drugie, kraje zrzeszone w OPEC odpowiadały wtedy za niewiele ponad jedną czwartą całkowitej światowej produkcji ropy (podczas gdy już dekadę później wskaźnik ten przekroczył 40%).
Na przełomie lat 60. i 70. XX wieku OPEC wypracował sobie negatywną opinię, która towarzyszy tej organizacji do dziś. Wszystko zaczęło się od dwóch konfliktów izraelsko-arabskich: wojny sześciodniowej z 1967 r. i wojny Jom Kippur z 1973 r., podczas których stronę izraelską poparły Stany Zjednoczone i większość państw zachodnich. Karą za zaangażowanie się po "niewłaściwej" stronie konfliktów ze strony Arabii Saudyjskiej było nałożenie na USA i inne państwa popierające Izrael embarga na dostawy ropy naftowej - przy czym Arabia Saudyjska ograniczyła także wydobycie tego surowca. Działania OPEC doprowadziły do tzw. pierwszego szoku naftowego, podczas którego ceny ropy wzrosły czterokrotnie - z poziomu 3 USD do niemal 12 USD za baryłkę.
Drugi krytyczny moment na rynku ropy nastąpił w 1979 r., kiedy to w wyniku islamskiej rewolucji w Iranie wstrzymano eksport ropy z tego państwa. Sytuację pogorszył atak wojsk irakijskich na Iran w 1980 r., który niemalże zatrzymał wydobycie ropy w tym kraju. Niepokoje w rejonie Zatoki Perskiej wywołały tzw. drugi szok naftowy, w wyniku którego ceny poszybowały z poziomu kilkunastu dolarów do niemalże 40 USD za baryłkę.
Na pewno rola OPEC w dyktowaniu światowych cen nie jest już tak silna jak jeszcze trzydzieści lat temu - głównie dlatego, że wiele krajów zachodnich wyciągnęło odpowiednie wnioski z wcześniejszych nauczek w postaci szoków naftowych. Doprowadziło to przede wszystkim do dywersyfikacji źródeł pozyskiwania ropy naftowej - na znaczeniu zyskało wydobycie ropy w Stanach Zjednoczonych (Zatoka Meksykańska - ropa gatunku West Texas Intermediate) czy też w Wielkiej Brytanii (Morze Północne - ropa gatunku Brent). Wprawdzie kraje OPEC nadal odpowiadają za ponad 40% światowej produkcji tego surowca, jednak zawirowania na Bliskim Wschodzie prawdopodobnie nie wywołałyby już tak dużej gospodarczej zapaści w krajach zachodnich.
CZYTAJ RAPORT SPECJALNY INTERIA.PL: Jaka przyszłość czeka surowce?
OPEC nie był jednak pierwszym zrzeszeniem, które wpływało na światowe ceny ropy. Tuż przed Wielkim Kryzysem, jesienią 1928 r., siedem największych korporacji wydobywczych zawarło nieformalne porozumienie, ustalające wielkość wydobycia ropy przez poszczególne spółki oraz cenę zbycia surowca.
Jednak prawdziwy początek dominacji "Siedmiu Sióstr" na światowym rynku ropy miał swoje korzenie dopiero po zakończeniu II wojny światowej, na przełomie lat 40. i 50. XX wieku. Po nacjonalizacji irańskiego przemysłu naftowego Wielka Brytania narzuciła na ten kraj embargo. Aby je cofnąć, irańskie władze zgodziły się na utworzenie tzw. konsorcjum irańskiego, w skład którego weszły cztery amerykańskie spółki z saudyjskiego konsorcjum Aramco (Arabian American Oil Company, później znacjonalizowana), BP i Gulf Oil, będące w joint venture z Kuwait Oil Company, oraz firma Shell.
Lata 50. XX wieku były dla największych koncernów paliwowych okresem żniw dzięki dynamicznie rosnącemu po II wojnie światowej popytowi na ropę. Dominacja "Siedmiu Sióstr" w zakresie wydobycia, przetwórstwa i dystrybucji ropy naftowej przyniosła tym przedsiębiorstwom krociowe zyski. Ogromna siła przetargowa koncernów osłabła jednak po powstaniu OPEC - według niektórych źródeł, to właśnie dominacja "Siedmiu Sióstr" na rynku skłoniła państwa arabskie do założenia kartelu.
Zmiana układu sił gospodarczych na świecie odbiła się na składzie "wielkiej siódemki" przemysłu energetycznego. W 2007 r. brytyjski dziennik "Financial Times" skonstruował listę tzw. "Nowych Siedmiu Sióstr", wśród których znalazły się najważniejsze państwowe spółki energetyczne z krajów rozwijających się.
Pierwszą pozycję w nowym składzie zajmuje znacjonalizowana w latach 70. XX wieku firma Saudi Aramco, która nie tylko jest największym producentem ropy naftowej na świecie, lecz także posiada największe rezerwy tego surowca. Tuż za arabską spółką znalazł się rosyjski Gazprom - największy producent gazu ziemnego na świecie, natomiast trzecią pozycję zajęła chińska CNPC, posiadająca większość udziałów w spółce PetroChina.
Wprawdzie w nowej liście uwzględniono tylko i wyłącznie spółki z krajów rozwijających się, jednak publikacja "Financial Times" zwróciła światową uwagę na ogólne przetasowanie wśród czołówki największych spółek energetycznych świata. Okazało się bowiem, że pierwsze trzy spółki wśród "Nowych Siedmiu Sióstr" są także trzema największymi koncernami paliwowymi świata. O ile jednak dominacja arabskiej firmy jest zrozumiała ze względu na szczególną pozycję Arabii Saudyjskiej jako producenta ropy, to zaskoczeniem dla zachodnich koncernów mogły być kolejne miejsca na podium. Spośród zachodnich gigantów energetycznych w czołówce pozostaje jedynie koncern ExxonMobil.
Przetasowanie na szczycie nie oznacza bynajmniej, że dawni liderzy złożyli broń. Jednak ich walka z państwowymi gigantami energetycznymi nie należy do najłatwiejszych, gdyż takie firmy jak Gazprom czy PDVSA z łatwością przejmują kolejne tereny roponośne. Dla zachodnich spółek oznacza to konieczność poszukiwania nowych zasobów. Ponieważ powoli wyczerpują się złoża ropy w Morzu Północnym czy na terenie Ameryki Północnej, na przełomie XX i XXI wieku bardzo obiecujące wydawały się tereny Azji Środkowej. Jednak na razie, po dekadzie poszukiwań, nie spełniają one oczekiwań.
Sprawdź bieżące notowania ropy na naszych stronach
Spółki państwowe mają zresztą swoje problemy, wśród których można wymienić duże upolitycznienie. Najlepszym tego przykładem jest koncern PDVSA (Petróleos de Venezuela, S.A.). Wenezuelskie mieszanie polityki i biznesu póki co wychodzi na dobre tylko tej pierwszej - z zysków energetycznego przedsiębiorstwa, jednego z największych w Ameryce Łacińskiej, finansowane są populistyczne przedsięwzięcia Hugo Cháveza, co działa dewastacyjnie na wyniki spółki: hamuje niezbędne inwestycje, a tym samym także wydobycie. Prym krajów rozwijających się na rynku ropy nie jest więc taki oczywisty - jeśli państwowe spółki nie będą odpowiednio dysponować swoimi środkami, to mimo posiadanych złóż, okażą się jedynie kolosami na glinianych nogach. Większe zasoby techniczne i finansowe nadal pozostają w rękach zachodnich graczy.
Dorota Sierakowska