Słabszy dolar, droższe złoto i hossa na giełdach? Nowe prognozy
Na wieść, że inflacja konsumencka w USA spadła z 3,7 proc. do 3,2 proc. wzmogły się spekulacje, że Fed już nie będzie podnosił stóp procentowych. W efekcie zmalała rentowność amerykańskich obligacji, podrożało złoto, stracił na wartości dolar i wzmocnił się złoty. Euforycznie ruszyły w górę indeksy giełdowe - te warszawskie nawet bardziej niż nowojorskie.
- Na amerykańskim rynku finansowym dominuje pogląd, że już został zakończony cykl podnoszenia stóp procentowych, a wiosną należy spodziewać się ich obniżek
- Zdaniem analityków mBanku, w ostatnim kwartale przyszłego roku dolar może kosztować 3,91 zł, euro - 4,30 zł, a frank szwajcarski - 4,43 zł
- Analitycy ANZ Banku prognozują, że wkrótce cena uncji złota może osiągnąć poziom 2000 dolarów. Także dlatego, że rynkowe zamieszanie wykorzystują banki centralne (m.in. NBP), które kupują kolejny tony kruszcu
Poprawa wskaźników inflacyjnych w USA nie była duża, a mimo to niektóre rynki zareagowały na nią entuzjastycznie. Inflacja konsumencka spadła z 3,7 do 3,2 proc. (spodziewano się wyniku na poziomie 3,3 proc.), a inflacja bazowa obniżyła się z 4,1 do 4,0 proc.
Reakcja rynku na dane inflacyjne z USA była poważna. Kurs eurodolara wzrósł do prawie 1,09, czyli poziomu najwyższego od sierpnia. Doszło zresztą do wyraźnego spadku ceny dolara względem pozostałych walut G8. Amerykańska waluta pokazała tu swoją słabość nie tylko podczas handlu we wtorek 14 listopada, lecz także przy uwzględnieniu zmian kursów od początku tego miesiąca.
Słabnąca wiara w dalsze zaostrzanie polityki monetarnej przez Fed sprawiła, że rentowność amerykańskich 2-letnich obligacji spadła z poziomu powyżej 5 proc. do 4,83 proc., a papierów 10-letnich z 4,65 do 4,44 proc. Mimo, że najnowszy spadek inflacji w USA ciągle nie jest dla tamtejszego banku centralnego wielkim sukcesem (celem Fed jest sprowadzenie dynamiki cen do 2 proc.), to rynek jest przekonany, że w grudniu tego roku i w styczniu 2024 roku stopy procentowe nie zostaną podniesione (wynoszą teraz 5,25-5,50 proc.).
Co więcej, dominuje pogląd, że cykl zacieśniania polityki pieniężnej już został zakończony, a wiosną należy spodziewać się obniżek stóp. Rynkowe narzędzie CME FedWatch pokazuje, że inwestorzy prawie w ogóle nie biorą pod uwagę dalszego zaostrzania przez Fed polityki pieniężnej, a blisko połowa ankietowanych inwestorów spodziewa się lekkiego spadku stóp w maju przyszłego roku.
Najnowsze osłabienie dolara służy złotemu. Amerykańska waluta na naszym rynku znalazła się na huśtawce. Po wzroście o około 50 groszy między 18 lipca, a 4 października, spadła potem o ponad 40 groszy, osuwając się do 4,04 zł.
Złoty jest najmocniejszy od lipca także wobec euro i franka szwajcarskiego. We wtorek 14 listopada wspólna waluta cofnęła się w okolice 4,40 zł, a waluta Helwetów do poziomu 4,55 zł.
Możliwe jednak, że w najbliższym czasie euro będzie względnie mocne. Z najnowszego sondażu przeprowadzonego przez agencję Reuters wynika, że Europejski Bank Centralny (EBC) powinien utrzymać swoje stopy procentowe na stałym poziomie nawet przez cały 2024 rok, pomimo oczekiwanego spowolnienia gospodarczego w strefie euro.
W zeszłym miesiącu EBC, po dziesięciu kolejnych podwyżkach, pozostawił stopę depozytową na rekordowo wysokim poziomie 4,00 proc. Wszystkich 72 ekonomistów, którzy wzięli udział w ankiecie od 8 do 13 listopada, zgodziło się, że w obecnej sytuacji nie ma miejsca na kolejne podwyżki stóp procentowych.
Mimo że rynki finansowe wydają się oczekiwać obniżki stóp procentowych wiosną 2024 roku, sondaż sugeruje, że jest to mało prawdopodobne. Październikowa wypowiedź prezesa EBC, Christine Lagarde, w której stwierdziła, że rozmowy o obniżce są “całkowicie przedwczesne", jest tu dodatkowym argumentem.
Inflacja konsumencka w strefie euro spadła do 2,9 proc., najniższego poziomu od ponad dwóch lat. EBC cel inflacyjny ma wyznaczony na 2,0 proc. Prognozuje się, że dynamika cen w całym 2024 roku wyniesie średnio 2,7 proc.
Dane o inflacji w USA przyczyniły się do wtorkowego wzrostu o 2-3 proc. głównych indeksów giełdowych na Wall Street. Jednak najbardziej piorunujący efekt wieści zza oceanu wywołały na GPW w Warszawie. We wtorek o prawie 5 proc. poszły w górę WIG20 i WIG i wspięły się na szczyty tegorocznej hossy. W dodatku WIG bardzo zbliżył się do rekordu wszech czasów.
Rekord historyczny ustanowił wskaźnik WIG-Banki, który po raz pierwszy przekroczył pułap 10 tysięcy punktów. Jednym z powodów bardzo dobrych nastrojów panujących na GPW są lepsze dane z polskiej gospodarki. Zdaniem wielu ekonomistów, realizuje się u nas scenariusz "miękkiego lądowania" i w efekcie wzrost PKB w Polsce w 2024 roku może znacząco przekroczyć poziom 3 proc.
Analitycy mBanku są zdania, że cykliczny dołek gospodarczy mógł mieć miejsce w pierwszej połowie 2023 roku, a w średnim terminie zauważalne są coraz bardziej optymistyczne sygnały. Ich zdaniem, w grudniu stopy procentowe NBP zostaną utrzymane na obecnym poziomie (referencyjna wynosi 5,75 proc.). W 2024 roku stopy miałby się nie zmienić, choć możliwy jest scenariusz ich lekkiego wzrostu, jeśli inflacja okazałaby się bardziej uporczywa niż sądzi Rada Polityki Pieniężnej.
W kolejnych kwartałach eksperci mBanku spodziewają się umocnienia złotego ze względu na rosnące ożywienie gospodarcze i stabilną politykę pieniężną. Czynnikiem ryzyka dla prognozy jest jednak możliwość wystąpienia głębokiej recesji światowej. Zdaniem analityków mBanku, w ostatnim kwartale przyszłego roku dolar może kosztować 3,91 zł, euro - 4,30 zł, a frank szwajcarski - 4,43 zł.
Inflacyjne trendy w USA miały duży wpływ także na rynek złota. Po przetestowaniu wsparcia na poziomie 1930 dolarów za uncję trojańską, kurs wystrzelił i zbliżył się do poziomu 1970 dolarów. Jednak trzeba pamiętać, że jeszcze niedawno, bo pod koniec października, cena kruszcu przekraczała pułap 2000 dolarów.
Analitycy ANZ Banku prognozują, że wkrótce bariera 2000 dolarów za uncję złota może być znów pokonana. Także dlatego, że rynkowe zamieszanie wykorzystują banki centralne (m.in. NBP), które kupują kolejny tony "królewskiego metalu".
Eksperci ANZ Banku swoje opracowanie przygotowali jeszcze przed ogłoszeniem najnowszych danych o inflacji w USA. Mimo to dobrze przewidzieli zjawiska, które właśnie oglądamy. "Restrykcyjna polityka Fed wpłynie na spowolnienie gospodarcze, co z kolei przyczyni się do spadku rentowności amerykańskich obligacji skarbowych. Stopy procentowe osiągną szczyt. Ta sytuacja skutkować będzie umiarkowanym spadkiem kursu dolara, co z kolei wzmocni popyt inwestycyjny na złoto" - czytamy w raporcie.
W opracowaniu jest także prognoza ostrzegawcza. "Jeśli uncja złota utrzyma się w przedziale 1930-2000 dolarów, trend wzrostowy pozostanie nienaruszony. Jednak zdecydowane przełamanie poniżej 1930 dolarów zwiększy presję na sprzedaż, a cena może spaść do 1900 dolarów" - konkludują analitycy ANZ Banku.
Jacek Brzeski