Amerykanie bogacą się dzięki pracy cudzoziemców. Polska też stoi przed taką szansą
Gdyby nie imigranci, to wzrost PKB w Stanach Zjednoczonych od 2021 roku byłby o jedną trzecią skromniejszy. Do takich wniosków doszli eksperci Allianz Trade. Ich zdaniem, w strefie euro przybysze z zagranicy do rozwoju gospodarczego przyczynili się w jednej piątej. O korzyściach dla Polski wynikających z przyciągania imigrantów przekonani są ekonomiści Warsaw Enterprise Institute.
- W Stanach Zjednoczonych zatrudnienie cudzoziemców jest teraz o 9,8 proc. wyższe niż przed pandemią, podczas gdy w tym samym czasie liczba osób pracujących, a urodzonych w USA wzrosła o 0,6 proc.
- Polscy przedsiębiorcy informują o dużych brakach kadrowych w branżach: teleinformatycznej, budowlanej, transportowej i w pracach sezonowych (głównie w gastronomii)
- Szacuje się, że kwoty odprowadzane do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych przez cudzoziemców pracujących w Polsce stanowią w tej chwili około 5 proc. wszystkich wpłat, podczas gdy wypłaty świadczeń dla nich to tylko 0,15 proc. wydatków FUS
Coraz większy udział imigrantów w tworzeniu PKB krajów Zachodu nie dziwi. Najbogatsze społeczeństwa nieuchronnie starzeją się. Także w Polsce mamy do czynienia ze spadkiem dzietności i wydłużającym się trwaniem życia. Dlatego głównym sposobem uzupełniania deficytów na rynkach pracy jest otwieranie się na imigrację zarobkową.
W opinii Allianz Trade, około jedną trzecią wzrostu PKB w USA (1,3 punktu procentowego), licząc od 2021 roku, można wyjaśnić wkładem pracy cudzoziemców. Tymczasem w strefie euro imigranci odpowiadali tylko za jedną piątą wzrostu gospodarczego.
Od 2021 roku PKB Stanów Zjednoczonych wzrósł średnio o 3,5 proc. i w dużej mierze było to następstwo tworzenia miejsc pracy. Od pierwszego kwartału 2021 roku zatrudnienie w USA zwiększyło się średnio o 3,2 proc. w ujęciu rocznym. Takie tempo wzrostu liczby stanowisk pracy to w dużej mierze efekt nadrabiania zaległości po kryzysie ekonomicznym spowodowanym pandemią.
Nowe, popandemiczne miejsca pracy w 40 proc. zajęły osoby urodzone poza USA. Za Oceanem zatrudnienie cudzoziemców jest teraz o 9,8 proc. wyższe niż przed pandemią, podczas gdy w porównywalnym okresie liczba osób pracujących, a urodzonych w USA wzrosła o 0,6 proc. W samym tylko 2022 roku w Stanach Zjednoczonych wydano prawie milion tymczasowych wiz pracowniczych, wyraźnie zwiększyła się także stała imigracja.
Z raportu Allianz Trade wynika, że korzyści z pracy imigrantów w krajach Europy są mniejsze niż w USA. W strefie euro od 2021 roku zanotowano 4-procentowy wzrost PKB. Zatrudnieniu cudzoziemców można przypisać 0,8 punktu procentowego tego wzrostu, co stanowi jedną piątą wyniku. Wielu komentatorów jest zdania, że o ile do USA imigrują głównie osoby, które szukają pracy, to przybysze do strefy euro często są nastawieni na zdobycie prawa do świadczeń socjalnych.
Zdaniem ekspertów Allianz Trade, oczywiste jest, że zarówno w USA jak i w Europie potrzebna jest przemyślana polityka imigracyjna. Tymczasem wiele wskazuje na to, że w Stanach Zjednoczonych z przyczyn politycznych dotychczasowy "wiatr w plecy dla zagranicznej siły roboczej będzie zanikał".
W raporcie Warsaw Enterprise Institute (WEI) pt. "Migracje: niewykorzystana (na razie) szansa Polski" czytamy, że łączną liczbę imigrantów w naszym kraju można szacować na około 3,5-4 miliony, z czego 60-75 proc. stanowią Ukraińcy. Do ważnych państw pochodzenia migrantów - z punktu widzenia polskiego rynku pracy - należą też Białoruś, Gruzja, Indie i Mołdawia.
Jednak liczba wszystkich cudzoziemców, to nie to samo, co liczba osób wykonujących legalną pracę na terenie RP. Według Głównego Urzędu Statystycznego, w 2023 roku takich pracowników mamy ponad 980 tysięcy, z czego prawie 690 tysięcy to obywatele Ukrainy.
Trzeba pamiętać, że zwiększająca się liczba imigrantów pracujących i płacących składki w Polsce może przyczynić się do stabilizacji finansowej Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i Narodowego Funduszu Zdrowia. Na koniec 2022 roku zarejestrowanych w ZUS było nieco ponad milion cudzoziemców.
Na razie tzw. bilans fiskalny, czyli różnica pomiędzy płaconymi przez obcokrajowców podatkami i składkami do ZUS a wypłatami świadczeń, jest dla polskiej gospodarki bardzo korzystny. Szacuje się, że kwoty odprowadzane do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS) przez cudzoziemców stanowią w tej chwili około 5 proc. wszystkich wpłat, podczas gdy wypłaty świadczeń dla nich to tylko 0,15 proc. wydatków FUS.
Jednak te proporcje zaczną się z czasem zmieniać na korzyść obcokrajowców. Przykładowo, w 2015 roku imigranci pobierali z ZUS tylko 9 tysięcy zasiłków chorobowych, a w 2019 roku - już 22,5 tysiąca. Rośnie też liczba świadczeń macierzyńskich. Osiem lat temu było to 3,4 tysiąca, a trzy lata temu - już trzy razy więcej. Obcokrajowcy pobierają również proporcjonalnie więcej rent rodzinnych niż Polacy. Na sześć emerytur wypłacanych im przez ZUS przypada jedna renta rodzinna.
W raporcie ZUS zaznaczono, że w przypadku dalszego wzrostu liczby cudzoziemców ubezpieczonych w Polsce rosnąć będzie udział wpływów składkowych, ale także wydatki na ich emerytury. "Większa liczba ubezpieczonych oznacza bowiem większe przypisy składek na ubezpieczenie emerytalne, a w konsekwencji również większe wskaźniki waloryzacji składek zapisanych na kontach" - czytamy w opracowaniu ZUS.
Polscy przedsiębiorcy ciągle informują o dużych brakach kadrowych w branżach: teleinformatycznej, budowlanej, transportowej i w pracach sezonowych (głównie w gastronomii). WEI podkreśla, że rośnie liczba zezwoleń na pracę dla cudzoziemców w Polsce, w dużej mierze w zawodach, w których występuje deficyt pracowników. Jednak wielu cudzoziemców ma poczucie, że pracuje w naszym kraju "poniżej kwalifikacji", co wiąże się głównie z barierą językową.
"Przebywający w Polsce cudzoziemcy mają korzystną z punktu widzenia rynku pracy strukturę wykształcenia. Według szacunków sprzed napaści Rosji na Ukrainę, wśród migrantów około 36 proc. miało wykształcenie wyższe. Natomiast w grupie uchodźców i migrantów z Ukrainy wskaźnik ten waha się od 46 do 50 proc." - zauważono w raporcie WEI.
Wielu ekspertów uważa, że Polska dotknięta problemem starzenia się społeczeństwa musi przyciągać imigrantów. Luka wynikająca z różnicy między małą liczbą osób wchodzących na rynek pracy, a większą schodzących z niego, systematycznie rośnie. Przyczyny starzenia się polskiego społeczeństwa są dwie: spadająca dzietność i wydłużające się trwanie życia. Demografowie podkreślają, że niska dzietność jest naturalnym trendem dla większości krajów rozwiniętych. Dlatego jednym sposobem uzupełniania deficytów na rynkach pracy jest otwieranie się na imigrację zarobkową.
ZUS przeprowadził analizę, z której wynika, że aby utrzymać na dotychczasowym poziomie tzw. współczynnik obciążenia demograficznego osobami starszymi (teraz wynosi on 39 proc.), przez kilka najbliższych lat liczba cudzoziemców w wieku produkcyjnym musiałaby corocznie przyrastać o co najmniej 200 tysięcy, a w 2030 roku powinna wynieść 2,2 miliona osób. Oznacza to, że w 2030 roku blisko co dziesiąty mieszkaniec Polski w wieku produkcyjnym musiałaby być cudzoziemcem.
Eksperci WEI są zdania, że Polska nie wypracowała jasnej polityki imigracyjnej. Jak twierdzą, bez niej będzie przegrywać rywalizację o deficytowe zasoby ludzkie z lepiej zorganizowanymi w tym względzie państwami Zachodu i Wschodu.
Według WEI, polityka imigracyjna Polski powinna wprowadzać mechanizm selekcji imigrantów w oparciu o analizę rynku pracy. Inne konieczne instrumenty to rozwijanie programów edukacyjnych, wspieranie przedsiębiorczości wśród migrantów i uznawanie ich kwalifikacji. Eksperci WEI dodają, że "polityka imigracyjna Polski nie powinna oferować przybyszom specjalnych przywilejów względem gospodarzy, zwłaszcza w dziedzinie świadczeń socjalnych".
Jacek Brzeski