Spadki na giełdzie mogą potrwać kilka tygodni - ekonomista

Spadki na giełdzie papierów wartościowych mogą potrwać kilka tygodni - powiedział główny ekonomista Credit Agricole w Polsce Jakub Borowski. W jego opinii, warszawski parkiet jest "ofiarą" globalnej wyprzedaży.

W czwartek najważniejszy indeks warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych WIG20 spadł na zamknięciu sesji o 13,28 proc., do 1305,73 pkt. - najniższego poziomu od lipca 2003 r. Wśród największych spółek spadki sięgały ok. 20 proc.  Według ekonomisty, mamy do czynienia z globalną wyprzedażą, a GPW jest "ofiarą" tej wyprzedaży, bo Polska jest małym rynkiem.

- Analitycy mówią, że w krótkim terminie nie widać na horyzoncie lekarstwa na koronawirusa, które by powstrzymało rozwój epidemii, który jest źródłem tej niepewności - powiedział.

Reklama

Dodał, że rynki czekają na zapowiedź skutecznego rozwiania w obszarze fiskalnym kryzysu, ale w  USA i UE przestrzeń do tego jest ograniczona.

Jak wskazał Borowski,  mamy do czynienia z drugą falą spadków.

- Pierwsza fala dotknęła Chiny i rynki rozwinięte, dziś kolejna fala uderza w rynki rozwijające się, czyli tzw. dochodzące - jakim jest Polska - powiedział.

Zdaniem ekonomisty, wyprzedaż będzie miała swój moment przełomowy, gdy nastąpi "stabilizacja z epidemią". Jak ocenił, może to potrwać kilka tygodni.

Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT 2019

Borowski zaznaczył, że w Europie wciąż zaostrzane są działania w związku z rozwojem epidemii, a wynikająca z tego niepewność odbija się na giełdach.  - A jeśli jest niepewność, to się sprzedaje - skwitował Borowski. 

PAP
Dowiedz się więcej na temat: GPW w Warszawie SA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »