Spekulacja na walutowym rynku terminowym?
Prawdopodobnie ostatni atak na węgierskiego forinta polegał na zawieraniu jednocześnie transakcji na rynku kasowym i terminowym - twierdzą analitycy rynku walutowego.
Gwałtowny wzrost kursu forinta, który nastąpił w zeszłym tygodniu, zmusił węgierski bank centralny (NBH) do dwukrotnej obniżki stóp procentowych, łącznie o 2 pkt. proc. Jednocześnie bank interweniował na rynku walutowym, sprzedając krajowy pieniądz za euro. Dopiero po dwóch dniach takich zabiegów forint zaczął tracić na wartości.
- To był atak spekulantów. Na rynek napłynęło bardzo dużo kapitału. Forint gwałtownie się umacniał. Ten wzrost był znacznie silniejszy niż wcześniej - twierdzi Emilia Skrok, ekonomistka Pekao. Kurs euro spadł w ubiegłym tygodniu do 233,5 forinta. Tymczasem bank centralny chciałby, aby mieścił się on w przedziale 238-242 forinty. Zgodnie z obecnym systemem walutowym, węgierska waluta może się wahać o +/- 15% od kursu parytetowego, który wynosi 276,1 forinta za euro.
- Inwestorzy podjęli działania, które miały wymusić określoną reakcję władz monetarnych. To nie była typowa gra pod spodziewaną obniżkę stóp procentowych. Świadczy o tym fakt, że pierwsze cięcie nastąpiło dwa dni po posiedzeniu banku centralnego, podczas którego stopy nie zostały zmienione - mówi Marek Zuber, analityk walutowy. - Poza tym, inwestorzy bardzo szybko zamknęli pozycje - dodaje. W czwartek po południu euro nagle podskoczyło do ponad 250 forintów. Dzień później bank centralny znów interweniował, tym razem jednak kupował krajową walutę.
Jak się na tym zarabia?
- Spekulanci mają różne sposoby zarabiania na zmianach kursowych - twierdzi Jacek Wiśniewski z Pekao. Jego zdaniem, w takiej sytuacji, jaka miała miejsce na Węgrzech, inwestorzy najprawdopodobniej zawierali jednocześnie transakcje na rynku kasowym i terminowym. Na pierwszym kupowali walutę windując jej kurs, a na drugim sprzedawali licząc na spadek w wyniku działań banku centralnego. Transakcje kasowe przynosiły wprawdzie straty, ale terminowe pokrywały je z nawiązką, ze względu na efekt dźwigni finansowej (w formie depozytu zabezpieczającego zamraża się tylko część faktycznie zainwestowanych środków).
Źródło: Gazeta giełdy "Parkiet" - tekst jest fragmentem pełnego artykułu - "Złoty straci odporność na spekulantów" - autor: Katarzyna Siwek