Szansa na tańsze paliwa. Ceny ropy naftowej skazane na spadki?
Wprowadzenie przez kartel OPEC+ dodatkowych cięć w wydobyciu ropy naftowej wcale nie podwyższyło cen surowca na rynkach światowych. Wręcz przeciwnie, ropa ma wiele powodów, by tanieć w najbliższych miesiącach, a nawet latach. Zdaniem analityków Allianz Trade, średnia cena baryłki ropy Brent w latach 2024-26 pozostanie wyraźnie poniżej pułapu 90 dolarów, a ropy WTI poniżej 80 dolarów.
- Nasilenie konfliktu w Izraelu i Strefie Gazy nieco podwyższyło cenę ropy. Jednak "premia za ryzyko wojenne" była krótkotrwała.
- Inwestorzy z rynku ropy mają wątpliwości, czy dobrowolność cięć wydobycia surowca przyjęta przez kraje OPEC+ jest wystarczającą gwarancją zrealizowania tego planu.
- Eksperci Allianz Trade prognozują, że średni poziom ceny baryłki Brent w 2024 roku wyniesie 85 dolarów, w 2025 roku - 83 dolary, a w 2026 roku - 80 dolarów.
Ceny ropy spadły w ostatnich dniach do poziomów z połowy listopada. Można uznać, że zachowały się paradoksalnie zaraz po tym, jak kraje kartelu OPEC+ podjęły decyzję o ograniczeniu wydobycia. Notowania baryłki ropy Brent cofnęły się do około 77 dolarów, a baryłki WTI do 72,5 dolara.
W tym roku notujemy dużą zmienność cen surowca. Ropa Brent była w fazie hossy od maja do września i wyskoczyła na wykresach do prawie 97 dolarów za sprawą dużego popytu i ścisłej kontroli produkcji przez OPEC+. Nasilenie konfliktu w Izraelu i Strefie Gazy na początku października znów wywindowało ceny.
Jednak "premia za ryzyko wojenne" była krótkotrwała. Ceny ropy Brent systematycznie spadały w ciągu pięciu kolejnych tygodni licząc od połowy października. Był to trend niespotykany od 2021 roku. Zaniepokoił on kraje członkowskie OPEC+.
Efekt był taki, że pod koniec listopada kartel odpowiedzialny za ponad 40 proc. światowej podaży ropy postanowił, że w pierwszym kwartale 2024 roku zmniejszy produkcję o około 2,2 miliona baryłek dziennie. Z tym, że decyzja ta obejmuje kontynuację dobrowolnych cięć zadeklarowanych przez dwóch głównych graczy, czyli Arabię Saudyjską i Rosję. Te dwa kraje zredukują podaż ropy o 1,3 miliona baryłek dziennie.
Pozostała kwota cięć wynosi 900 tysięcy baryłek dziennie i ma być realizowana na zasadach dobrowolności. Inwestorzy z rynku ropy natychmiast zaczęli mieć wątpliwości, czy dobrowolność to wystarczająca gwarancja zrealizowania decyzji krajów OPEC+ w zakładanym stopniu. Nie wiadomo, jak się zachowają na przykład Irak i Zjednoczone Emiraty Arabskie, które już teraz dostarczają więcej ropy niż im wolno. Natomiast Angola demonstracyjne zlekceważyła przyznaną jej zmniejszoną kwotę wydobycia i zagroziła jej zignorowaniem.
Sposób, w jaki najnowsza decyzja OPEC+ została zakomunikowana, też był niefortunny. Początkowo ogłoszono jedynie ogólną liczbę ograniczenia produkcji i pozostawiono rynek w niewiedzy co do szczegółów. Zamiast tego polecono krajom członkowskim przekazanie informacji o ich osobnych postanowieniach, co nastąpiło ze sporym opóźnieniem.
W tej sytuacji grudniowy spadek cen ropy na rynkach światowych nie powinien dziwić. Reakcja inwestorów jest również podsycana przez ostatnie dane wskazujące na słabą globalną aktywność w sektorze produkcji i niejednoznaczne sygnały ekonomiczne przychodzące z kluczowych gospodarek, takich jak strefa euro i Chiny. Obawy dotyczą także gospodarki USA, w której coraz wyraźniej widać efekt spadku koniunktury wywołany przez wysokie stopy procentowe.
- Porozumienie OPEC+ było co najmniej nieprzekonujące. Biorąc pod uwagę, że rynki najwyraźniej spodziewają się większego spowolnienia gospodarczego w przyszłym roku, decyzja kartelu nie jest wystarczająco daleko idąca - powiedział Craig Erlam, analityk w biurze maklerskim OANDA.
W dodatku rośnie wydobycie ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych. Co prawda liczba funkcjonujących wiertni w USA jest znacznie mniejsza niż przed rokiem (505 punktów produkcji przy średniej 623 w grudniu 2022 roku), jednak efektywność wydobycia jest większa.
Wszystko wskazuje na to, że działania OPEC+ służące wspieraniu notowań ropy na rynku światowym są jedną z przyczyn utrzymującej się dużej produkcji surowca w USA. Bez porozumienia państw kartelu ceny prawdopodobnie spadłyby znacznie niżej, a to zniechęciłoby amerykańskie firmy wydobywcze do zwiększania aktywności.
Analitycy Allianz Trade podkreślają, że nie sprawdziły się prognozy wielu uczestników rynku formułowane kilka miesięcy temu, że za baryłkę brent trzeba będzie płacić nawet 100 dolarów. Jak zauważają, rozczarowujące dane makroekonomiczne z Chin i Europy zwiększyły obawy o popyt na ropę naftową. W tej sytuacji cięcia wydobycia po stronie OPEC+ to realizowanie strategii: "mniejsza podaż na dłużej", która powinna wspierać ceny ropy w najbliższych miesiącach.
Allianz Trade podtrzymuje wcześniejsze prognozy, z których wynika, że średni poziom ceny baryłki Brent w 2024 roku wyniesie 85 dolarów, w 2025 roku - 83 dolary, a w 2026 roku - 80 dolarów. Z kolei dla baryłki surowca WTI w przyszłym roku przewidywana jest średnia cena 79 dolarów, w 2025 roku - 77 dolarów, a w 2026 roku - 75 dolarów.
Zdaniem ekonomistów Allianz Trade, konsumenci nie mogą liczyć na spadek cen paliw jeszcze przez kilka najbliższych miesięcy. "Pandemiczne lockdowny sprawiły, że zmalały globalne zdolności rafineryjne o równowartości około 4,5 miliona baryłek dziennie. W połączeniu z przyspieszonym wzrostem gospodarczym po pandemii doprowadziło to do wyższych marż w amerykańskich i europejskich rafineriach w porównaniu z ich azjatyckimi odpowiednikami. W tym roku odnotowano również szereg nieplanowanych przestojów rafinerii w Azji i innych krajach, które doprowadziły do ograniczenia dostaw paliw" - czytamy w raporcie firmy.
Jak podkreślają eksperci Allianz Trade, kolejne ważne zjawisko to niskie na całym świecie zapasy ropy, co również przyczyniło się do wzrostu marż. W Europie ceny oleju napędowego kształtują się na poziomie około 910 euro za 1000 litrów, czyli o 100 euro wyższym niż w latach 2011-14, kiedy za baryłkę ropy naftowej płacono nawet 100 dolarów. Wraz z uruchamianiem nowych zdolności produkcyjnych presja cenowa powinna zmniejszyć się już w drugim kwartale 2024 roku. W połączeniu ze spowolnieniem popytu prawdopodobnie spowoduje to znaczny spadek cen.
Jacek Brzeski