WorldCom upada, pesymizm na giełdzie
Niespełna miesiąc po tym jak na jaw wyszło niesłuszne przypisanie po stronie zysków blisko 4 miliardów dolarów, gigant telekomunikacyjny WorldCom składa wniosek o bankructwo. Jest to największa plajta w historii Stanów Zjednoczonych.
Pierwsze doniesienia są optymistyczne. Wydaje się,
że rynek trochę się uspokoił. Indeks Dow Jones rozpoczął dzień od lekkiego
wzrostu, potem spadł, by znów lekko zwyżkować. Wiadomości o bankructwie
WorldComu nie spowodowały większej paniki.
Po zakończeniu transakcji na Wall Street okazało się, że w dół poszły wszystkie
główne indeksy giełdowe.
Komentatorzy nie wykluczają, że w razie dalszego pogarszania się sytuacji
na giełdzie może zareagować bank centralny. Nie ma jednak pewności, czy
szefowie rezerw federalnych uznają, że ceny akcji spadły już dostatecznie.
Rynek obawia się tymczasem, że upadek WorldComu
wywoła efekt domina. Branża telekomunikacyjna jest dziś w poważnym kryzysie.
Gorączka popularności Internetu pociągnęła za sobą przesadne, gigantyczne
inwestycje, znacznie przerastające rzeczywiste zapotrzebowanie. Długi zaciągnięte
w bankach trzeba jednak płacić.
Telekomunikacji Polskiej bankructwo na razie nie grozi. Upadłość amerykańskiego
koncernu raczej nie będzie miało przełożenia na sytuację telecomów w Polsce.
TP S.A. ma wprawdzie kłopoty, ale mają one zupełnie inną przyczynę –
recesję. Kurczący się rynek i coraz mniejsze zapotrzebowanie na łączność
ograniczają możliwości inwestycyjne, a przez to rozwojowe firmy. Tepsa
redukuje koszty i zatrudnienie, musi również zrezygnować z kosztownego
marketingu i reklam.