Wpływ epidemii koronawirusa dopiero zobaczymy

Negatywny wpływ epidemii koronawirusa w Chinach będzie miał swoje odzwierciedlenie w wielu sektorach chińskiej gospodarki - powiedziała PAP Biznes Isabel Ye, dyrektorka ds. rynku Chin w Ebury. Ye dodała, że rozprzestrzenianie się wirusa dotknie zarówno firmy chińskie, jak i zagraniczne. Obecnie ten wielki ośrodek zamienił się w miasto duchów - sektory związane z konsumpcją i handlem detalicznym bardzo mocno odczuły skutki kwarantanny i zamknięcia miasta - powiedziała Isabel Ye.

- Na chwilę obecną można zauważyć duży wpływ rozprzestrzeniania się koronawirusa na gospodarkę Chin zarówno w prowincji Hubei, jak i na terenie całego kraju. Sytuacja na pewno będzie miała także spore przełożenie na działanie zagranicznych przedsiębiorstw oraz na handel międzynarodowy. Wuhan, stolica prowincji Hubei, pełni rolę ważnego ośrodka handlowego. Mieszka w nim jedenaście milionów ludzi, teraz liczba ta zmniejszyła się do sześciu milionów w wyniku przepływu osób. Obecnie ten wielki ośrodek zamienił się w miasto duchów - sektory związane z konsumpcją i handlem detalicznym bardzo mocno odczuły skutki kwarantanny i zamknięcia miasta - powiedziała Isabel Ye. 

Reklama

- Jako przykład można podać przychody z kinowego box office’u. W pierwszym dniu Chińskiego Nowego Roku (który przypadł na 25 stycznia) wpływy ze sprzedaży biletów kinowych są zawsze najwyższe. Prognozy wskazywały w tym roku na przychody rzędu 7 mld juanów, lecz ze względu na wpływ koronawirusa przychody były jednak bliskie zera, ponieważ ludzie nie wychodzili z domów - dodała.   Oceniła, że w wyniku epidemii ucierpi znaczna część sektorów chińskiej gospodarki. - Można także zauważyć negatywny wpływ rozprzestrzeniania się koronawirusa na rynek nieruchomości. Wśród Chińczyków inwestycje w tej branży są bardzo popularne, ale ich dynamika ulega spowolnieniu.

Trudna sytuacja dotyczy także takich sektorów gospodarki jak produkcja półprzewodników, transportu, a także rolnictwa oraz hodowli zwierząt. Zamknięcie Wuhan i okolicznych miast w prowincji Hubei może np. stworzyć trudności dla hodowców w pozyskiwaniu paszy dla zwierząt - powiedziała Isabel Ye.   - Myślę, że spółki produkujące sprzęt medyczny będą notowały wysoką sprzedaż nawet po zakończeniu epidemii koronawirusa. Wydaje się, że po epidemii SARS, ptasiej grypy oraz obecnej - koronawirusa, Chiny będą więcej inwestować w sektory biotechnologii oraz ochrony zdrowia, a także w firmy produkujące ochronny sprzęt medyczny. Na ten moment mamy do czynienia z niedoborem dostaw plastikowych masek ochronnych, jednorazowych rękawiczek oraz fartuchów ochronnych, których szpitale bardzo potrzebują - dodała. 

Według dyrektorki w Ebury zagraniczni inwestorzy w Chinach liczą straty związane z epidemią, ale na razie nie podejmują kroków, by wycofać się z chińskiego rynku.  - Jeśli chodzi o firmy zagraniczne, można zauważyć, że wielkie korporacje, które mają swoje punkty sieci sprzedaży w Chinach, jak np. Starbucks czy Apple, zamknęły swoje wszystkie placówki sprzedażowe. Wiele zachodnich spółek w Chinach działa w sektorach powiązanych z konsumpcją i związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa oczekuje się, że ich sprzedaż drastycznie spadnie. Epidemia może również przełożyć się na spowolnienie dynamiki inwestycji zagranicznych, bowiem nastroje wśród przedsiębiorców są obecnie nie najlepsze - powiedziała Isabel Ye. 

- W międzynarodowym otoczeniu biznesowym rozprzestrzenia się idea, by dywersyfikować swoje łańcuchy dostaw i zmniejszyć swoją zależność od Chin. Sytuacje takie jak rozprzestrzenianie się koronawirusa wzmacniają tendencje do poszukiwania alternatyw dla Chin w Azji Południowo-Wschodniej. Jednakże, jak na razie, jest jeszcze zbyt wcześnie, by mówić o wyraźnej tendencji wśród przedsiębiorstw. Większość firm, z jakimi współpracujemy ma dostawców pochodzących z Chin. Łańcuch dostaw jest w Państwie Środka bardzo dobrze rozwinięty - dodała.   Poniedziałkowe spadki na giełdach w Chinach był największe od 2015 r. - indeks SCI w Szanghaju spadł o 7,72 proc. do 2.746,61 pkt., a CSI 300 zniżkował o 7,9 proc. - najmocniej od 2015 r. 

- W naszej ocenie bazowy poziom dla indeksu SCI wynosi 2.700 pkt. W poniedziałek, gdy rynki otworzyły się pierwszy raz po przerwie noworocznej, indeks spadł poniżej tego poziomu. Wydaje mi się, że SCI nie powinien już schodzić niżej, niż to miało miejsce w poniedziałek - wskazywała Ye.  

W poniedziałek bank centralny Chin obniżył stopę reverse repo o 10 pb, a w weekend chiński bank centralny podał, że na rynki pieniężne trafi 21,7 mld dolarów (netto) w ramach operacji reverse repo. W ocenie dyrektorki w Ebury można się spodziewać w najbliższym czasie działań chińskich władz w zakresie polityki monetarnej i fiskalnej.  - Ludowy Bank Chin (PBoC) poinformował, że będzie zapewniał płynność na rynku za pomocą operacji reverse repo. Przewiduje się, że bank centralny obniży też długoterminowe stopy procentowe na posiedzeniu 20 lutego, by spróbować zabezpieczyć gospodarkę i rynek akcji przed negatywnymi skutkami rozprzestrzeniania się koronawirusa - powiedziała.
- Do tego rząd Chin wydał oświadczenie, że będzie zapewniał subsydia dla sektorów, które zostaną najbardziej dotknięte w wyniku epidemii koronawirusa, lecz jeszcze nie jest jasne jak te środki będą wyglądać w praktyce.

Moim zdaniem w sektorach takich jak np. transport będziemy mieli do czynienia z doraźną pomocą publiczną, umożliwiającą firmom przetrwanie tego trudnego okresu - dodała. Isabel Ye wskazywała, że koronawirus nie powinien mieć dużego wpływu na kurs juana w perspektywie długookresowej.

W poniedziałek Chiński juan osłabił się o ponad 1 proc. wobec USD. Kurs dolara przekroczył granicę siedmiu juanów.  - Zazwyczaj w przypadku wystąpienia takich nieprzewidzianych wydarzeń jak epidemia wirusa, widać znaczą zmianę kursu juana, który jednak później wraca do poziomu początkowego. W 2019 r., gdy panowała niepewność odnośnie tego czy uda się uzgodnić wstępną umowę handlową między USA a Chinami, można było zaobserwować nawet jeszcze większe wahania kursu juana, który umacniał się sporo poniżej siedmiu za dolara, a potem spadł w okolice 7,2 CNY/USD.

Wielu analityków spekulowało, że chińska waluta może przebić barierę na poziomie 7,25 juana za dolara, której nigdy wcześniej nie osiągnęła - powiedziała Ye.  - Ostatnie spore wahania kursu mogły wynikać z tego, że mieliśmy do czynienia z długą przerwą noworoczną, ale wydaje mi się, że w nadchodzącym czasie kurs dolara do juana nie będzie stale się osłabiał oraz nie osiągnie poziomów 7,1-7,2 CNY/USD. Wynika to z tego, że w razie potrzeby bank centralny Chin może dostosowywać kurs waluty. Dla PBoC istotne jest, by nie wysyłać sygnałów, z których wynikałoby, że chińska waluta ciągle się osłabia. We wtorek kurs juana wrócił już poniżej 7 CNY/USD - dodała.  

Agencja Bloomberga podała, że przedstawiciele chińskiej administracji rządowej mają nadzieję, że USA zgodzą się na elastyczność pod względem zakupów przez Chiny amerykańskich produktów rolnych, które zostały uzgodnione we wstępnej umowie handlowej, podpisanej 15 stycznia. Według Ye taki ruch ze stron chińskich władz nie byłby zaskoczeniem. - Pod względem importu w Chinach na pewno będziemy mieli do czynienia ze spowolnieniem, które będzie wynikiem spodziewanego niższego popytu wewnętrznego. Dlatego nie byłoby dla mnie zaskoczeniem, gdyby przedstawiciele administracji Chin udali się do USA na rozmowy, by spróbować wynegocjować bardziej elastyczne warunki w ramach umowy handlowej, która została podpisana. Wydaje mi się, że z powodu epidemii koronawirusa rozpoczęcie negocjacji z USA nad kompleksową umową handlową także może zostać opóźnione - powiedziała dyrektorka w Ebury.  

W ocenie Isabel Ye konieczna będzie rewizja całorocznych projekcji makroekonomicznych Chin. Według oficjalnych prognoz wzrost PKB Chin w 2020 r. ma się znaleźć "w okolicach 6 proc.".   - Spodziewałabym się korekty rządowych prognoz dotyczących wzrostu PKB na 2020 r., w granicach jednej dziesiątej, jeśli nie więcej. Zrewidowane projekcje na pewno muszą się znaleźć poniżej 6 proc., których spodziewano się wcześniej. Możliwe nawet, że wzrost PKB Chin znajdzie się w okolicach 5 proc. - powiedziała Ye.  

Według dyrektorki w Ebury można spodziewać się spadku popytu na surowce energetyczne i metale, np. ropę naftową czy miedź.  - Trzeba przy tym pamiętać, że Chiny są krajem o największym zapotrzebowaniu na wymienione surowce. Już teraz można zauważyć, że ceny tych dóbr idą w dół. Pojawiły się także informacje o tym, że państwa OPEC zastanawiają się nad obniżeniem poziomu produkcji ropy naftowej, by zahamować spadek cen. Wydaje mi się, że 20-proc. spadek cen to dość realistyczny scenariusz, ale wszystko będzie zależało od dalszego rozprzestrzeniania się koronawirusa- oceniła Isabel Ye.  Według danych przekazanych w środę przez chińską państwową komisję zdrowia, epidemia koronawirusa zabiła już w Chinach 491 osób. W całych Chinach zarażonych jest już prawie 25 tys. osób. Choroba rozprzestrzeniła się na ponad 20 krajów świata. Poza Chinami kontynentalnymi odnotowano dotąd dwa zgony - na Filipinach i w Hongkongu.  

Chińskie władze praktycznie odcięły od świata liczący 11 mln mieszkańców Wuhan i wprowadziły ograniczenia w przemieszczaniu się w wielu okolicznych miastach.   Aby zapobiec rozprzestrzenianiu się epidemii, rządy niektórych chińskich prowincji przedłużyły przerwę świąteczną o kolejny tydzień. Do 9 lutego do pracy nie wrócą m.in. zatrudnieni w Chinach pracownicy firmy internetowej Tencent.   Ebury to międzynarodowa firma specjalizująca się w usłudze wymiany walut oraz usług płatniczych dla małych i średnich przedsiębiorstw, która posiada status instytucji pieniądza elektronicznego. Właścicielem 50,1 proc. akcji Ebury jest Santander.  

Krzysztof Krześnicki (PAP Biznes)

PAP
Dowiedz się więcej na temat: koronowirus | wirus Chiny | wojna handlowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »