Zarządzanie przez przekręt
KPWiG skierowała do prokuratury podejrzenie o działanie niezgodne z prawem wobec jednego z najbardziej znanych polskich zarządzających. Ten nie zgadza się z zarzutami.
Sprawa dotyczy Konrada Łapińskiego, znanego analityka i doradcy inwestycyjnego, zarządzającego funduszami inwestycyjnymi należącymi do Skarbiec Asset Management Holding. Komisja Papierów Wartościowych i Giełd prześwietliła jego transakcje giełdowe. Zebrała materiał dowodowy na tyle - jej zdaniem - mocny, że skierowała zawiadomienie do prokuratury.
- Ze względu na dobro śledztwa nie mogę zdradzić żadnych szczegółów. Nie powiem, jakie działania zarządzającego wzbudziły nasze zastrzeżenia - mówi Łukasz Dajnowicz, rzecznik prasowy Komisji.
Powstaje jednak pytanie, dlaczego KPWiG, skoro nabrała poważnych podejrzeń, nie zawiesiła licencji doradcy inwestycyjnego i tym samym nie odsunęła go od zarządzania funduszami?
- Uznaliśmy, że pewne rzeczy powinna zbadać prokuratura, a sprawa nadaje się do rozpatrzenia w aspekcie karnym. Prokuratura ma większe uprawnienia i możliwości - stwierdza Dajnowicz.
Z naszych informacji wynika, że doradca inwestycyjny jest podejrzany o to, że jako zarządzający funduszami, których aktywa wynoszą grubo ponad miliard złotych, wielokrotnie sztucznie podwyższał ceny akcji wybranych spółek giełdowych. W konsekwencji rosły też notowania kontraktów terminowych, których ceny były uzależnione od kursów akcji. Zarządzający inwestował w kontrakty - nie wiemy, czy na własny, czy też inny rachunek. Nasi informatorzy twierdzą, że inwestycje nie przyniosły strat klientom funduszy.
- W tego typu sprawach chyba najistotniejszy jest nadzór wewnętrzny w firmach, które zajmują się zarządzaniem i inwestowaniem pieniędzy - mówi rzecznik KPWiG.
Co na to prokuratura?
- Dostaliśmy zawiadomienie i prowadzimy postępowanie wyjaśniające. Faktycznie chodzi o podejrzenie manipulacji kursami akcji i kontraktów terminowych. Jeżeli podejrzenia okażą się zasadne, to zaczniemy śledztwo - mówi Maciej Kujawski, rzecznik prokuratury.
- To bzdury. Owszem, zawierałem transakcje akcjami i na rynku terminowym, ale tylko po to, aby dokonać arbitrażu albo zabezpieczać pozycję. Ktoś, kto zawiadomił o tym prokuraturę, ma nikłą wiedzę o matematyce finansowej. Mam czyste sumienie i w ogóle nie znam sprawy. W przyszłym tygodniu stawię się na przesłuchanie - twierdzi K. Łapiński. - Mam pełne zaufanie do swojego pracownika i jestem zdumiony zachowaniem Komisji. O sprawie dowiaduję się od mediów. Łatwo kogoś obrzucić błotem. Później dużo trudniej odbudować reputację, nawet wtedy, gdy sprawa nie zostanie wszczęta lub będzie umorzona - twierdzi Bogusław Grabowski, prezes zarządu Skarbiec Asset Management Holding.
- Zadam retoryczne pytanie. Ile spraw, o których zawiadamiała prokuraturę Komisja, znalazło finał w sądzie. Zdaje się, że zaledwie kilka - konkluduje B. Grabowski.
KOMENTARZ
Komisja. Prokuratura. Przekręt
Sprawa wykorzystywania informacji poufnych przez osoby, które obracają na zlecenie milionami złotych, budzi zawsze duże zainteresowanie. Chodzi o manipulację i rzekome czerpanie z tego korzyści finansowych. Komisja podobno ma dość mocne dowody. Dlaczego jednak Komisja nie nałożyła sankcji administracyjnej, jaką jest grzywna, co leży w jej gestii? Tego nie wiadomo. Co mówią statystyki o podejrzeniach Komisji? Większość spraw, które przekazuje do prokuratury, kończy się odmową wszczęcia lub - po żmudnym śledztwie - następuje umorzenie. Wtedy Komisja składa zażalenie do wyroku. Trafia ono do prokuratury apelacyjnej, ta z powrotem kieruje sprawę do "okręgówki", gdzie znów najczźściej zostaje umorzona. Rzadko kiedy dochodzi do procesu sądowego i prawomocnego wyroku. Czyżby więc nasz rynek był aż tak "czysty"? Raczej nie. Przynajmniej jest tak samo "brudny" jak inne. Pozostaje jednak pytanie. Czyja to wina, że "przekręciarzy" się nie łapie - prokuratury czy Komisji? Czy prokuratorzy nie znają się na rynku, czy też Komisja przesadza i nie widzi, bądź nie może zobaczyć prawdziwych przekrętów? Nie wiem. Wiem natomiast że jedna sprawa dotycząca rzekomego wykorzystywania informacji poufnych przez bardzo znaną postać z rynku kapitałowego skończyła się umorzeniem, mimo że KPWiG też miała mocne dowody. Widocznie nie dość oczywiste dla prowadzącego sprawę prokuratora.
Michał Śliwiński
Michał Śliwiński