Złoty nie będzie tracił na wartości

Fed podniósł stopy procentowe i powiększyła się różnica w wysokości stóp w Polsce i USA. Złoty stracił. Podobnie było z walutami innych tzw. wschodzących rynków. Reakcja inwestorów była jednak krótkotrwała.

Wczorajsza reakcja tzw. emerging markets na wtorkową podwyżkę stóp w USA była gwałtowna, ale krótkotrwała. Złoty w ciągu dwóch godzin stracił na wartości ponad 1 proc. w stosunku do euro. Gdy rozpoczynano handel, za euro płacono na rynku międzybankowym nieco ponad 3,94 zł. Niedługo potem kurs przekroczył 3,97 zł. Później sytuacja była jednak dużo spokojniejsza. Do końca dnia złoty wrócił w pobliże poziomów z otwarcia.

Osłabienie w regionie

Decyzja o kolejnej podwyżce stóp (do 4,75 proc.) i "jastrzębie" zapowiedzi amerykańskiego banku centralnego miały również negatywny wpływ na notowania innych walut i obligacji w regionie. Forint osłabił się wczoraj do euro przejściowo nawet o 1,2 proc. Kurs odbił się od kluczowego wsparcia na poziomie 268 forintów.

Reklama

Czeska korona, zanim odrobiła straty, osłabła do euro o 0,4 proc. O kilka punktów bazowych wzrosła rentowność węgierskich i czeskich obligacji. Wyprzedawano akcje, głównie banków, które są najbardziej wrażliwe na zmiany stóp procentowych. Podobne reakcje obserwowano także na innych rynkach wschodzących na świecie. Na przykład, południowoafrykański rand został przeceniony do dolara o 1,2 proc.

Nowa sytuacja

Dlaczego podwyżka stóp w USA powoduje wyprzedaż na wschodzących rynkach? Zwiększa atrakcyjność inwestowania w Stanach Zjednoczonych, co przyczynia się do odpływu kapitału za ocean. - To całkiem nowa sytuacja, że stopy w USA są znacznie niższe niż w Polsce - powiedział prezes Leszek Balcerowicz na wczorajszej konferencji po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej. Zdaniem ekonomistów, stopa funduszy federalnych w USA może wzrosnąć do końca roku nawet o 75 pkt bazowych, do 5,5 proc.

Mimo to specjaliści uspokajają, że złoty nie powinien już dużo tracić na wartości. - Raczej nie dojdzie do sytuacji, że za euro płacono by więcej niż 4,0 zł. Trzeba pamiętać, że Amerykanie zbliżają się do końca cyklu podwyżek stóp, podobnie jest w Polsce z cyklem obniżek. Dużych zmian już nie będzie. Teraz inwestorzy, jeśli będą decydowali się wychodzić z polskiego rynku, będą to robić powoli - ocenił analityk jednego z zagranicznych banków. Podkreślił, że realny poziom stóp w Polsce jest bardzo wysoki, co zwiększa atrakcyjność aktywów denominowanych w złotych.

Zdaniem Bartosza Pawłowskiego, ekonomisty ING Banku Śląskiego, kurs euro może wzrosnąć do 4,04 zł. - Tyle wynika z analizy technicznej - stwierdził analityk. Największym pesymistą jest Wojciech Kuryłek, główny ekonomista Kredyt Banku.

- Osłabienie złotego jest związane z globalną realokacją aktywów. W znikomym stopniu jest to związane z sytuacją w Polsce. Z podobną tendencją mieliśmy do czynienia przed rokiem. Jeśli założyć, że jej skala będzie podobna jak wtedy, to możemy dojść do 4,1 zł za euro. Ale ten scenariusz wydaje się mało prawdopodobny - stwierdził Kuryłek.

Tomasz Goss-Strzelecki, Łukasz Wilkowicz

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: USA | reakcja | złoty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »