Zmiana prezesa wpływa na wycenę

O ponad 10% obniżyli analitycy UBS Warburg w najnowszym raporcie wycenę akcji KGHM, ze względu na "dokonaną z pobudek politycznych i bez wyjaśnienia" zmianę prezesa w Polkomtelu, stanowiącym najcenniejsze z aktywów spółki.

O ponad 10% obniżyli analitycy UBS Warburg w najnowszym raporcie wycenę akcji KGHM, ze względu na "dokonaną z pobudek politycznych i bez wyjaśnienia" zmianę prezesa w Polkomtelu, stanowiącym najcenniejsze z aktywów spółki.

To prawdziwy wyłom w rekomendacjach dotyczących polskich spółek, pokazujący, jak dużą wagę rekomendujący przywiązują do obsady kierowniczych stanowisk w giełdowych firmach.

UBS utrzymał jednak rekomendację trzymaj dla akcji KGHM, pomimo że obniżył ich cenę docelową z 32 zł do 28 zł. Analitycy stwierdzili, że dokonana zmiana stwarza ryzyko podobnych działań w przyszłości i może negatywnie wpłynąć na wycenę podmiotów należących do grupy KGHM.

Przypomnijmy, że od 30 marca członkiem zarządu Polkomtelu, będącego operatorem sieci Plus GSM, został Krzysztof Żmijewski, wcześniej prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Do pełnienia obowiązków prezesa Polkomtelu oddelegowany został natomiast przez radę nadzorczą Marek Mroczkowski.

Reklama

Zmiany na kierowniczych stanowiskach były już w przeszłości wykorzystywane przez analityków do wydania nowej rekomendacji dla monitorowanej spółki, obniżenie wyceny zdarza się jednak niezwykle rzadko.

Najwięcej raportów związanych z roszadą na stanowisku prezesa pojawiło się na początku 1999 r., gdy na czele Elektrimu po odejściu Andrzeja Skowrońskiego stanęła Barbara Lundberg. Wówczas rynek jednoznacznie pozytywnie ocenił tę zmianę. Do kupowania papierów Elektrimu zachęcał wtedy Merrill Lynch, HSBC Securities, Raiffeisen Centrobank i ABN Amro. Paribas wyceniał wtedy jedną akcję aż na 71 zł.

Mało który z analityków ma jednak odwagę skrytykować "panujący" zarząd.

- Skandaliczne były, moim zdaniem, wystąpienia władz spółek mięsnych, które mówiły, że poszukują inwestorów strategicznych, by zdobyć know-how. Know-how do produkcji kiełbasy? Przecież to świadczyło wyłącznie o braku zdolności menedżerskich tych osób - stwierdził Adam Chełchowski (na fot.), wiceprezes PTE Winterthur.

- O złych zarządach się mówi, lecz nikt tego nie napisze - zaznacza Sobiesław Pająk z Wood&Company. Nie byłoby raczej mowy o dalszej współpracy ze źle przedstawionym zarządem.

Władze jednej z większych firm wywierały presję na bank inwestycyjny, gdy dowiedziały się, że w przygotowywanym raporcie akcje spółki mają być zdecydowanie niżej wycenione. Co dopiero, gdyby ktoś został skrytykowany personalnie. - Robi się to pośrednio, po prostu nie najlepiej rekomendując spółkę - twierdzą analitycy.

W Europie Zachodniej, a szczególnie w USA, przywiązuje się bardzo dużą wagę do tego, kto kieruje firmą. Niejednokrotnie sama plotka o możliwości odejścia prezesa powodowała spadek kursu akcji kierowanej przez niego firmy. Tak było np. m.in. z Deutsche Telekom, France Telecom czy Vivendi. Właściwie każda duża firma na Zachodzie jest kojarzona z pewną osobą.

Jak ważni są ludzie, kierujący spółką, można zauważyć nawet po tym, że w wielu analizach fundamentalnych znajduje się również część poświęcona analizie zarządu, w której opisywane jest, kto, co i jak zrobił.

- W Polsce stanowisko prezesa to nadal jednak bardziej zaszczyt niż obowiązek - uważa Rafał Gębicki z Concordii. Problemy z zarządami i brakiem interesujących postaci na czele firm wynikają również wciąż ze znaczącej roli Skarbu Państwa w akcjonariacie wielu dużych spółek giełdowych. - Skarb Państwa jest złym właścicielem. Na dodatek, jego obecność wiąże się z uwikłaniem firmy w świat polityki, a polscy politycy mają bardzo niską wiedzę ekonomiczną - mówi Adam Chełchowski.

W minionym roku zmienionych zostało ponad 50 prezesów spółek giełdowych. Na pewno korzystnym efektem tych zmian jest obniżenie średniej wieku prezesów. Odsunięto też liczne grono tych, którzy szefowania nauczyli się w przedsiębiorstwach państwowych i w większości przypadków nie byli przygotowani do tego, że ich głównym celem jest powiększanie wartości firmy dla akcjonariuszy. Nie wszystkie zmiany mogą jednak wyjść na dobre.

- W wielu przypadkach nie ma wypracowanych naturalnych modeli sukcesji władzy. Nowi prezesi na ogół pochodzą z zewnątrz, podczas gdy bardziej naturalne byłoby, gdyby pochodzili z tej samej firmy - mówi Sobiesław Pająk.

- Generalnie jednak, sytuacja zmierza w dobrym kierunku. W początkowej fazie rozwoju rynku kapitałowego prawie nie było powiązania między sytuacją prezesa a wynikami osiąganymi przez spółkę. Teraz już straty firmy coraz częściej oznaczają stratę stanowisk przez zarząd. Ale kolejny bardziej cywilizowany etap jeszcze przed nami - mówi Rafał Gębicki z Concordii.

Jego zdaniem, rosną szanse na to, by sprawy personalne w spółkach, przez które przepływają miliardy złotych, były coraz ważniejsze i traktowane bardziej profesjonalnie. Podkreśla on, że w zarządzie powinna zasiadać grupa bezstronnych fachowców. Prezes powinien mieć duże zaufanie akcjonariuszy i poparcie dla trudnych i niepopularnych decyzji. By żądać od kogoś efektywności, trzeba mu dać możliwości działania. - W naszych dużych spółkach nie ma właściwie jeszcze takich warunków - zaznacza R. Gębicki.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: UBS | KGHM Polska Miedź SA | firmy | analitycy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »