1 lipca wszyscy ruszą?

Francja od 1 lipca 2008 r. otworzy swój rynek pracy dla Polski i siedmiu innych krajów, które od 2004 r. są w Unii Europejskiej. Decyzję pozytywnie ocenił prezydent Lech Kaczyński i Komisja Europejska.

Ekonomiści oceniają, że decyzja nie wpłynie jednak znacząco na polski rynek pracy i gospodarkę naszego kraju. Prezydent Francji Nicolas Sarkozy poinformował w środę w Warszawie o otwarciu francuskiego rynku pracy dla Polaków. Do tej pory Francja zapowiadała utrzymanie ograniczeń w dostępie do swojego rynku do maja 2009 roku.

Sarkozy, zapowiadając zniesienie barier dla Polski i innych krajów, powiedział, że Francja wierzy w swobodny przepływ pracowników w całej Europie. Pytany, dlaczego Francja nie zniosła wcześniej ograniczeń w swobodnym przepływie pracowników z Polski, Sarkozy powiedział: "Trzeba to pytanie postawić ówczesnym decydentom". Zaznaczył jednak, że potrzebny był okres przejściowy.

Reklama

W ocenie prezydenta Lecha Kaczyńskiego decyzja o otwarciu francuskiego rynku pracy dla Polaków to kolejny element uzyskiwania przez nasz kraj pełnych praw członka UE.

"Pozostało jeszcze wprawdzie kilka krajów, gdzie polscy pracownicy nie mają dostępu, ale skreślenie z tej listy Francji jest decyzją z punktu widzenia tego równouprawnienia bardzo, ale to bardzo istotną" - zaznaczył L. Kaczyński.

Ta decyzja - w jego opinii - jest ważna także z tego powodu, że francuski rynek pracy zostanie otwarty dla wszystkich zawodów. Zwrócił uwagę, że w Polsce jest duża grupa pracowników bardzo wysoko wykwalifikowanych pracujących m.in. w obszarze nowych technologii. Jak mówił prezydent, dla nich szansa pracy we Francji jest szansą na pogłębienie kwalifikacji.

Decyzję z zadowoleniem przyjęła Komisja Europejska. "Podstawą tej decyzji są realia rynku pracy: polscy hydraulicy nie ściągnęli do Francji" - podkreślił unijny komisarz ds. zatrudnienia, spraw socjalnych i wyrównywania szans Vladimir Szpidla.

W ocenie polskiego resortu pracy nie należy oczekiwać, że otwarcie rynku będzie miało znaczące skutki ekonomiczne dla Polski. To raczej gest stabilizujący dwustronne stosunki. Na decyzję o otwarciu francuskiego rynku pracy Polacy czekali 4 lata temu, a nie teraz. Resort podał, że Francja jest na 7-8. miejscu w wyborze miejsca pracy w krajach "starej" UE, a największą barierą jest język.

Według ekonomistów z którymi rozmawiała PAP, otwarcie francuskiego rynku pracy nie zwiększy znacząco skali emigracji polskich pracowników na Zachód, a decyzja była długo oczekiwana i jest mocno spóźniona - chętnych do emigracji zarobkowej jest w Polsce coraz mniej, a fala wyjazdów opadła.

Od dłuższego czasu notowany jest powrót ludzi, którzy wyjechali na zachód razem z tzw. pierwszą falą emigracyjną. Migrację do Francji zahamują te same czynniki, które zahamowały emigrację do Wielkiej Brytanii i Irlandii - mocna złotówka i wyrównywanie się zarobków w Polsce i na zachodzie - oceniają eksperci.

Od 1 lipca we Francji, oprócz obywateli starych państw UE i Polaków, pracę swobodnie będą mogli podjąć: Czesi, Słowacy, Węgrzy, Estończycy, Litwini, Łotysze i Słoweńcy (mieszkańcy Cypru i Malty mogli już wcześniej bez problemu pracować we Francji). Ograniczenia dla państw, które weszły do Unii w 2004 roku, są jeszcze w Belgii, Niemczech, Austrii i Danii.

Rumuni i Bułgarzy po przystąpieniu do UE w 2007 r. mogą bez żadnych ograniczeń pracować tylko w państwach wschodniej części UE oprócz Węgier oraz w Finlandii i Szwecji.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Francja | rynek pracy | Nicolas Sarkozy | Komisja Europejska | prezydent
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »