2007 rokiem poszukiwania pracowników

Rok 2007 ma być tak dobry, że aż nudny - prognozują ekonomiści. A zatem, przedsiębiorco! Zacieraj ręce! Czeka cię kolejny dobry rok. Będzie on też dobry dla całej gospodarki.

Jeśli prognozy ekonomistów się sprawdzą, firmy działać będą w przyszłym roku w stabilnym otoczeniu inflacyjnym, przy sprzyjającym popycie zewnętrznym, silnym (ale bez przesady) złotym, nieznacznie tylko wyższych stopach procentowych i konsumpcji, która dzięki poprawie na rynku pracy spowoduje, że ludzie będą mieli więcej pieniędzy do wydania.

A to da duże pole do popisu przedsiębiorcom produkującym na rynek krajowy. Dlatego także produkcja przemysłowa powinna kontynuować dobrą tegoroczną passę. By jednak tak się stało, firmy muszą przekonać się do inwestycji - już dziś wykorzystują w bardzo wysokim stopniu moce wytwórcze i ich dalsze zwiększanie wydaje się powoli niemożliwe.

Reklama

Żeby sprostać spodziewanemu wzrostowi popytu, będą musiały inwestować. W przeciwnym razie mogą przegrać na rynku z tymi, którzy wcześniej to zrozumieli.

Nowe problemy

Trzeci kwartał 2006 r. pokazał, że wreszcie przedsiębiorcy zdali sobie sprawę z niemożności dalszego konkurowania na rynku bez inwestycji - wzrosły one prawie o 20 proc. Według ekonomistów kolejne kwartały także pokażą dwucyfrowe wzrosty. To bardzo potrzebne. Nie tylko przedsiębiorcom, lecz całej gospodarce. Bez inwestycji bowiem nie ma co liczyć, że wysoki wzrost gospodarczy zagości u nas na dłużej.

To inwestycje sprawiają, że gospodarka staje się bardziej konkurencyjna. Dają też uzasadnioną nadzieję i podstawy do długoterminowego, stabilnego i wysokiego wzrostu. A ten sprzyjać będzie poprawie na rynku pracy. Jeszcze rok temu najwięksi optymiści pytani przez "PB" o przewidywaną stopę bezrobocia pod koniec 2006 r. mówili o 16,5 proc. Tymczasem pod koniec listopada była ona o 1,7 pkt proc. niższa.

W przyszłym roku zobaczymy dalszą poprawę na rynku pracy: bezrobocie ma spadać, a zatrudnienie wzrastać. Także ze względu na zwiększenie udziału usług w gospodarce - ten sektor należy do bardzo pracochłonnych.

Uwypuklą się jednak inne problemy, przez ostatnie lata nieobecne w polskiej rzeczywistości. Nie dotkną one jednak osób szukających pracy, lecz szukających pracowników. To efekt wyjazdów za chlebem sporej grupy specjalistów, a także niedopasowanego do potrzeb rynku pracy systemu szkolnictwa. Już dziś w wielu branżach trudno o fachowców i to się w przyszłym roku nie zmieni.

Ryzyko zawsze jest

Potencjalne zagrożenia dla realizacji korzystnego dla gospodarki scenariusza tkwią m.in. w gospodarce globalnej i wiążą się z jej możliwym spowolnieniem. Jeśli na świecie koniunktura tąpnie mocno, odbije się to rykoszetem od Polski. Kolejne niebezpieczeństwo czai się na naszym podwórku, a na imię mu polityka. W mijającym roku polityków pochłaniały inne niż gospodarka sprawy, więc była pozostawiona sama sobie. Nie można wykluczyć, że w 2007 r. politycy sobie o niej przypomną i zaczną przy niej majstrować, a to może mieć dla niej nieprzewidywalne skutki.

Możecie się pomylić

Gdy w grudniu 2005 r. pytaliśmy ekonomistów, jaki dla gospodarki będzie rok 2006, byli raczej sceptyczni. Największym optymistą był Stanisław Kluza, ówczesny ekonomista BGŻ, który przewidywał 4,8-procentowy wzrost gospodarczy. Nie brakowało jednak prognoz rzędu 4,2 proc. W rzeczywistości 2006 r. możemy zamknąć dynamiką rzędu 5,5 proc. PKB.

Nie mielibyśmy nic przeciwko, by także tym razem ekonomiści pomylili się w prognozach. Mogą nawet przestrzelić jeszcze bardziej niż przed rokiem. Byle w tę samą stronę.

Eksport Pęknie 100 mld EUR
Moja prognoza (dynamika w proc.) 10,5

Bartosz Pawłowski , ING

- Mimo silnego złotego, coraz wyższych względem krajów UE kosztów pracy i niepewności co do kondycji gospodarki niemieckiej mijający rok nie przyniósł załamania w eksporcie, który rozwijał się w dwucyfrowym tempie. Podobny, dwucyfrowy wynik może zostać osiągnięty w 2007 r., a wartość eksportu przekroczy 100 mld EUR.

Jeśli spojrzymy na indeks Ifo, okaże się, że postrzeganie przez niemieckich przedsiębiorców koniunktury jest tak dobre, jakby dopiero zjednoczyły się RFN i NRD. Jest nawet lepiej. Dobre perspektywy rysują się też dla tamtejszego popytu, a to ciągnąć będzie nasz eksport.

Wielkim problemem nie będzie też kurs złotego: sygnalizowany przez eksporterów "poziom bólu" kursu przesuwa się wraz z kursem bieżącym, który ostatnio spadał, umacniając złotego. Dowodzą tego badania NBP.

Mijający rok pokazał, że eksporterzy są w stanie przeżyć niższy kurs, choć oczywiście marzy im się wyższy. Na szczęście coraz częściej korzystają z instrumentów, które pozwalają im się przed zmianami kursu zabezpieczyć. Poza tym w polskich firmach wciąż rośnie wydajność i mimo zmniejszającej się konkurencyjności naszych przedsiębiorstw za granicą, polskie produkty nadal są i będą chętnie nabywane.

Rynek pracyZacznijmy w końcu szkolić
Moja prognoza (bezrobocie w proc.) 13,5
Jacek Wiśniewski , Raiffeisen Bank

- Bezrobocie będzie najciekawszą zmienną ekonomiczną w przyszłym roku. Przy przewidywanej dobrej koniunkturze jego dalszy spadek wydaje się pewny. Jednak w 2007 r. dokona się transformacja postrzegania bezrobocia i zatrudnienia.

Sam poziom stopy bezrobocia przestanie być dużym problemem, jak to było w ostatnich latach. Zacznie nim być niedopasowanie pozostałych bezrobotnych do ofert na rynku pracy. Już dziś widzimy problemy firm budowlanych ze znalezieniem pracowników. Podobnie zjawisko zacznie się nasilać w sektorze usługowym.

Spodziewam się, że zatrudnienie w sektorze dużych przedsiębiorstw utrzyma około 3-procentową dynamikę. Trzeba się jednak liczyć - także ze względu na emigrację zarobkową Polaków ? ze zmianą na rynku pracy specjalistów. Tu rozpoczęła się (i będzie kontynuowana) transformacja.

Jeszcze kilka lat temu szukanie pracowników było dla przedsiębiorcy komfortowym zajęciem. Dziś spotyka się ze znacznie rzadszym odzewem, a często, by zatrudnić dobrego specjalistę, trzeba go podkupić. Dobrze byłoby, gdyby organizacje przedsiębiorców jeszcze silniej wskazywały na niedopasowanie do potrzeb rynku pracy zarówno w systemie szkolnictwa, jak i samych szkoleniach.

Ceny Uwaga na żywność i energię
Moja prognoza (CPI średnio w proc.) 2,4

Katarzyna Zajdel-Kurowska , Bank Handlowy

- W pierwszej połowie roku czeka nas przyspieszenie inflacji. Istnieje poważne ryzyko przebicia celu inflacyjnego NBP, czyli 2,5 proc. Będzie to skutkiem kumulacji negatywnych czynników: wzrostu akcyzy na paliwa, podwyżek cen energii elektrycznej i gazu.

Niepokojące są też sygnały docierające z rynku żywnościowego - w 2005 r. i na początku 2006 r. doniesienia o ptasiej grypie oraz blokada eksportu polskiego mięsa do Rosji przyczyniły się do spadku cen żywności, a w rezultacie spadku całego indeksu cen konsumpcyjnych (CPI). Obniżona w ten sposób baza odniesienia będzie miała niekorzystny wpływ na inflację w tym roku.

Na szczęście druga połowa roku przyniesie raczej lekki spadek inflacji i jej stabilizację w granicach celu. Największym ryzykiem dla kreślonych dziś scenariuszy inflacyjnych będą ceny energii oraz żywności i ich wpływ na CPI (Indeks cen konsumpcyjnych).

Pewne niebezpieczeństwo wiąże się z poprawą sytuacji na rynku pracy - wzrost zatrudnienia i wynagrodzeń może skutkować wzrostem presji płacowej, a w konsekwencji ujawnić się jako wzrost presji inflacyjnej.

Inwestycje Firmy nie mają wyjścia
Moja prognoza (dynamika w proc.) 17

Marcin Mróz , Fortis Bank

- Tu sytuacja rysuje się w miarę klarownie: pozytywne tendencje zapoczątkowane w tym roku powinny być kontynuowane.

Przedsiębiorstwa wykorzystują w bardzo dużym stopniu moce wytwórcze, dlatego jeśli będą chciały sprostać wysokiemu popytowi, będą zmuszone inwestować. Korzystnie na inwestycje wpłyną też fundusze unijne. Ich wykorzystanie nie jest wprawdzie wysokie - sięga jak dotąd około 20 proc., jednak realnie do października wypłacono ich już 6 mld zł, a do końca roku kwota ta zwiększy się o kolejny miliard.

Jeśli w 2007 r. będzie podobnie, oznaczałoby to całkiem pokaźny zastrzyk wspomagający inwestycje. Przedsiębiorcy powinni zdawać sobie sprawę, że dobry obraz gospodarki, na który złoży się m.in. wzrost popytu konsumpcyjnego, spowoduje, że wygrywać będą te firmy, które zwiększą moce wytwórcze, by sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu na produkty. A bez inwestycji będzie to bardzo trudne lub wręcz niemożliwe.

Sprzedaż detaliczna Ucieczka do przodu
Moja prognoza (dynamika w proc.) 10,7

Maciej Reluga , Bank Zachodni WBK

- Tegoroczne tempo wzrostu gospodarczego zaskoczyło analityków, którzy spodziewali się, że będzie co najmniej o jeden punkt procentowy niższe. Ten dobry wynik to zasługa przed wszystkim popytu krajowego. Spodziewam się, że podobnie będzie w 2007 r.

Polska gospodarka nie powinna zboczyć z tej ścieżki i pozostanie przy około 5-procentowym wzroście spożycia indywidualnego. Przewiduję, że dynamika sprzedaży detalicznej okaże się dwucyfrowa. Dlatego z punktu widzenia przedsiębiorstw przyszły rok będzie dobry. Powody dobrych prognoz dotyczących konsumpcji są dwa.

Zakładam dalszy wzrost zatrudnienia (jak wysoki - to zależy od optymizmu przedsiębiorców) przy jednoczesnym wzroście płac (mimo że nie spodziewam się tu gwałtownego przyspieszenia, nie dostrzegam ryzyka spowolnienia). W rezultacie wzrośnie realnie fundusz płac, co da gospodarstwom domowym więcej pieniędzy do dyspozycji. Drugim powodem będą nisko oprocentowane i dostępne kredyty.

Stopy procentowe Będzie nudno, ale to dobrze
Moja prognoza (stopa referencyjna NBP) 4,25

Jarosław Janecki , Societe Generale

- Początek roku nie przyniesie zmian stóp procentowych. Dopiero w marcu i kwietniu Rada Polityki Pieniężnej zacznie rozważać podwyżkę. Jedna - 25-punktowa - jako reakcja banku centralnego na wzrost oczekiwań inflacyjnych powinna wystarczyć.

Dalsze zacieśnienie polityki pieniężnej w ciągu roku nie będzie potrzebne i nie przewiduję innych ruchów RPP. Przedsiębiorcy będą zatem działać w podobnym do obecnego otoczeniu stóp procentowych. Dla firm ważniejsze od nich będą zmiany kursu złotego, który powinien się umacniać (m.in. ze względu na napływ inwestycji zagranicznych i wykorzystanie środków unijnych).

Jeszcze dwa miesiące temu rynek spodziewał się szybszego tempa zaostrzania polityki monetarnej w przyszłym roku, wskazywał na minimum dwie podwyżki w 2007 r. Dziś sytuacja się zmienia, także ze względu na niższy od prognoz poziom październikowej i listopadowej inflacji, a rynek - choć powoli - zaczął się dostosowywać do informacji napływających z GUS i MF.

Złoty Szaleństwo nam nie grozi
Moja prognoza (średni kurs EUR/PLN) 3,93

Michał Chyczewski , Bank BPH

- Złotego wspierać będą fundamenty makroekonomiczne: szybki wzrost gospodarczy przy raczej umiarkowanej inflacji i niewielkim (całkowicie pokrywanym przez napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych) deficycie na rachunku obrotów bieżących.

Na poprawę nastroju na rynkach wschodzących wskazują przewidywane obniżki stóp procentowych w USA - inwestorzy będą szukać bardziej dochodowych inwestycji i podejmować większe ryzyko w oczekiwaniu na większe zwroty. Na tym nasza waluta może zyskać, lecz niewiele w porównaniu z innymi krajami regionu ze względu na relatywnie niskie stopy procentowe.

Na początku roku spodziewam się tradycyjnego osłabienia złotego (po mocnym grudniu zwykle następuje odreagowanie), później zbliżające się podwyżki stóp będą wspierały złotego. Ryzyko dotyczy sytuacji w USA (jeśli tamtejsza gospodarka zwalniała szybciej od oczekiwań, skutek dla rynków wschodzących może być odwrotny: inwestorzy mogą wybrać bezpieczniejsze inwestycje), a także zachowania RPP (inflacja może okazać się wyższa od oczekiwań rynku i jeśli RPP nie będzie reagowała odpowiednio radykalnie, może to wpłynąć negatywnie na złotego).

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »