350 zamiast tysięcy
Ponad 350 związkowców ze Stoczni Gdańsk manifestowało w piątek w centrum Warszawy, m.in. przed Kancelarią Prezydenta i Kancelarią Premiera. Protestujący żądali dokładnego rozliczenia pomocy publicznej przekazanej zakładowi.
Protestujący zwrócili się do premiera Donalda Tuska o osobiste zaangażowanie w rozwiązania korzystne dla stoczni. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego poprosili w liście, aby przyjrzał się przemysłowi stoczniowemu.
Jak mówili stoczniowcy, do stoczni dotarło około 50 mln zł, a nie - jak uważa Komisja Europejska - ponad 700 mln zł pomocy. Związkowcy poinformowali, że złożyli już do gdańskiej prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w tej sprawie.
W stolicy manifestowało (według związkowców) ok. 300 osób z NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdańskiej i ok. 50 z Zakładowego Związku Zawodowego Pracowników Stoczni Gdańsk i Związku Zawodowego "Okrętowiec".
Pikieta rozpoczęła się przed siedzibą Ministerstwa Skarbu Państwa, gdzie związkowcy palili opony i odpalali petardy. Interweniowała straż pożarna. Stoczniowcy obrzucali budynek jajkami i wznosili okrzyki "złodzieje, złodzieje". Następnie poszli w kierunku ulicy Wiejskiej.
Przed Kancelarią Prezydenta odczytali list do Lecha Kaczyńskiego, z prośbą, by ten przyjrzał się ich sytuacji i całemu przemysłowi stoczniowemu.
Związkowcy napisali w liście m.in.: "skoro rząd Donalda Tuska poinformował Komisję Europejską, że Stocznia Gdańska otrzymała w różnej formie 742 mln 876 tys. 870 zł i 75 gr pomocy publicznej, to żądamy, aby każda złotówka tej pomocy była bardzo szczegółowo rozliczona".
W Kancelarii Premiera delegacja stoczniowców złożyła petycję z prośbą o osobiste zaangażowanie Donalda Tuska "w korzystne dla Stoczni Gdańskiej rozwiązania".
- Prosimy Pana, Panie Premierze, o osobiste zaangażowanie w korzystne dla stoczni gdańskiej rozwiązania oraz spowodowanie, aby każda złotówka udzielonej pomocy publicznej była bardzo szczegółowo rozliczona i podana do publicznej wiadomości informacja, kto na tym skorzystał - napisali związkowcy w piśmie.
"Chcemy odkłamania przed opinią publiczną, że stocznia gdańska dostała 742 mln złotych. Nigdy takich pieniędzy nie było" - poinformował PAP Karol Guzikiewicz, wiceprzewodniczący stoczniowej Solidarności.
Zapowiedział, że w poniedziałek wyruszy do Brukseli delegacja stoczniowców. - Mamy nadzieję spotkać się z komisarz Neelie Kroes, która obiecała, że w przypadku prywatyzacji stoczni gdańskiej nie dojdzie do jej zamknięcia - dodał.
KE domaga się od polskiego rządu przedstawienia do 26 czerwca planów restrukturyzacji trzech stoczni: Gdańsk, Gdynia i Szczecin. W piątek minister skarbu Aleksander Grad zapowiedział, że 26 czerwca zostaną złożone solidnie przygotowane programy restrukturyzacyjne dla trzech stoczni.
Jeżeli Polska nie przedstawi planów, KE ma wydać decyzję o zwrocie pomocy publicznej. Komisja szacuje ją na ok. 5 mld zł. Konieczność zwrotu wsparcia przyznanego przez rząd od 2004 roku polskim stoczniom może oznaczać ich upadłość.