Afera wśród zakopiańskich taksówkarzy. "To nie Warszawa, my żyjemy z sezonu"
Wśród zakopiańskich taksówkarzy zawrzało po propozycjach samorządu dotyczących wprowadzenia maksymalnych kwot za kursy. Przewoźnicy atakują radnych, twierdząc, że zmiany nie zostały z nimi skonsultowane. - Ten projekt nas uderza bezpośrednio po kieszeni. Ktoś w urzędzie wyliczył stawkę, ale chyba nie ruszył się zza biurka - mówi jeden z nich.
Zakopiański samorząd chcąc uporządkować rynek przewozów wprowadził maksymalne kwoty za kursy. Zaproponowana opłata początkowa miałaby wynieść 11 zł, a koszt każdego przejechanego kilometra to 8 zł w pierwszej i 9 zł w drugiej taryfie. Projekt spotkał się jednak ze sprzeciwem przewoźników, a radni ostatecznie musieli wycofać się z zapisów. - Ten projekt nas uderza bezpośrednio po kieszeni. Ktoś w urzędzie wyliczył stawkę, ale chyba nie ruszył się zza biurka - mówił jeden z taksówkarzy, cytowany przez “Gazetę Krakowską".
Zdaniem taksówkarzy przepisy te sprawią, że klienci chętniej wybiorą aplikację typu Bolt lub Uber, które oferują konkurencyjne stawki. Przewoźnicy zwrócili uwagę, że konkurencyjni kierowcy często omijają lokalne przepisy i nie płacą podatków na miejscu, co sprawia, że mogą oferować przejazdy w niższych cenach.
Taksówkarze podkreślają również, że ich zarobek jest uzależniony od turystów, którzy Zakopane najchętniej odwiedzają w sezonie letnim. "To nie Warszawa, my żyjemy z sezonu" - twierdzą.
Wątpliwości wzbudził również fakt, że projekt miałby obowiązywać jedynie w granicach miasta. - To dalej będą paragony grozy. Bo co z kursami do Morskiego Oka, czy do Murzasichla? - pytał jeden z kierowców. - To już nie gmina Zakopane, więc regulacje nas tam nie obejmują - zauważa jeden z kierowców, cytowany przez portal Zakopane Nasze Miasto.
Inne zdanie na temat zaproponowanych stawek mają urzędnicy, którzy zapewniają, że były one wynikiem wcześniejszych konsultacji. - Wiele osób mówiło wprost: zostawcie ceny maksymalne. Zresztą te stawki są jednymi z wyższych w kraju. Pozwoliłem je jeszcze podnieść - wyjaśniał Łukasz Filipowicz, burmistrz Zakopanego.
Ostatecznie radni zdecydowali na kontynuację prac nad innymi zmianami. W Zakopanem mają pojawić się identyfikatory dla kierowców oraz obowiązkowe oznaczenia pojazdów. - Nie możemy patrzeć, jak w weekendy taksówki z Krakowa i Nowego Targu podbierają nam klientów. Miasto musi bronić swoich mieszkańców - argumentuje radny.