Bank Światowy nie obroni prezesa NBP. "Nie ingerujemy w sprawy polityczne"
Narodowy Bank Polski informował niedawno, że wysłał pisma do międzynarodowych instytucji finansowych z prośbą, aby wystąpiły w obronie prezesa NBP Adama Glapińskiego wobec gróźb postawienia go przed Trybunałem Stanu. Jedna z tych instytucji - Bank Światowy - stwierdziła, że "nie ingeruje w sprawy polityczne swoich krajów członkowskich". Czy pozostałe organizacje, do których zwrócił się Adam Glapiński, również zawiodą jego nadzieje?
Scenariusz, w którym nowa sejmowa większość doprowadza do postawienia Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu - co oznaczałoby zawieszenie go w czynnościach - jest całkiem realny.
Wobec ponawianych przez polityków dotychczasowej opozycji zapowiedzi "rozliczenia" prezesa NBP, zarząd polskiego banku centralnego zwołał nadzwyczajną konferencję prasową, na której poinformował, że podejmie kroki, aby zapobiec destabilizacji funkcjonowania NBP. Potwierdziła to później pierwsza wiceprezes NBP Marta Kightley, informując Business Insidera, że stosowne pisma do Banku Światowego, Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) oraz Europejskiego Banku Centralnego (EBC) zostały już wysłane.
Jednak, jak pisze BI, w przypadku przynajmniej dwóch z tych instytucji Glapiński nie może liczyć na to, że oficjalnie zabiorą one głos w jego sprawie. Bank Światowy - w którym prezes reprezentuje nasz kraj jako gubernator - odpisał portalowi, że "nie ingeruje w sprawy polityczne swoich krajów członkowskich". Z kolei Europejski Bank Centralny ograniczył się jedynie do potwierdzenia otrzymania pisma z NBP.
Przypomnijmy przy okazji, że Adam Glapiński swoją niedawną decyzją kadrową "wysłał" do Banku Światowego byłego prezesa TVP Jacka Kurskiego. Zajmuje on dyrektorskie stanowisko w naszej konstytuancie (to komórki organizacyjne, w które pogrupowane są kraje członkowskie).
W MFW Polskę reprezentuje z kolei minister finansów. Instytucja ta nie zabrała dotąd głosu w sprawie, w której o interwencję prosił ją Adam Glapiński; nie odpowiedziała też na pytania Business Insidera o to, czy i jak zamierza zareagować.
Koalicja Obywatelska, która najprawdopodobniej w połowie grudnia utworzy koalicyjny rząd wraz z Trzecią Drogą i Nową Lewicą, wpisała do swojego programu wyborczego, że postawi Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu "za zniszczenie niezależności Narodowego Banku Polskiego i brak realizacji podstawowego zadania NBP, jakim jest walka z drożyzną".
Adamowi Glapińskiemu zarzuca się m.in. prowadzenie takiej działalności publicznej, która de facto wspierała politykę rządu Prawa i Sprawiedliwości (w tym kontekście przywoływane są głośne comiesięczne konferencje prasowe prezesa), opieszałość w podejmowaniu decyzji, które oddziaływałyby w kierunku zahamowania wzrostu cen, a także to, że nielegalnie uruchomił skup aktywów po wybuchu pandemii koronawirusa.
Pierwsza wiceprezes NBP Marta Kightley nazwała te zarzuty "dętymi i politycznymi". W odniesieniu do skupu obligacji rządowych z rynku wtórnego przez NBP w trakcie pandemii powiedziała, że takie działanie jest w pełni dopuszczalne i znajduje się w instrumentarium banków centralnych. Podkreśliła też, że Rada Polityki Pieniężnej pod przewodnictwem Adama Glapińskiego skutecznie i z determinacją walczyła ze wzrostem cen. Broniła również komunikacji prezesa NBP z obywatelami poprzez comiesięczne briefingi - jak dowodziła, taka forma przekazu jest potrzebna, by wpływać na oczekiwania inflacyjne gospodarstw domowych.
Wiceprezes NBP ostrzegła też, że postawienie prezesa banku centralnego przed Trybunałem Stanu mogłoby mieć trudne do przewidzenia skutki gospodarcze - np. w postaci podważenia zaufania międzynarodowych inwestorów do polskiego rynku.