Banki coraz bardziej zyskowne

Po kilku kwartałach słabych wyników w sektorze bankowym nadszedł czas na poprawę. W I kwartale 2010 roku banki zarobiły ponad 2,5 mld zł, czyli 19% więcej niż w tym samym okresie roku ubiegłego. Wyniki te pozwalają sądzić, że w 2010 roku ponownie osiągnięta zostanie bariera 10 mld zł zysku netto sektora bankowego.

Po kilku kwartałach słabych wyników w sektorze bankowym nadszedł czas na poprawę. W I kwartale 2010 roku banki zarobiły ponad 2,5 mld zł, czyli 19% więcej niż w tym samym okresie roku ubiegłego. Wyniki te pozwalają sądzić, że w 2010 roku ponownie osiągnięta zostanie bariera 10 mld zł zysku netto sektora bankowego.

Mimo że polska gospodarka uniknęła recesji, przedsiębiorstwa mocno ucierpiały na spowolnieniu gospodarczym. Trudno znaleźć branżę, która mocniej ucierpiała od finansowej. Spadająca sprzedaż kredytów, problemy z regulowaniem zobowiązań spowodowane wzrostem bezrobocia czy też straty wynikłe na skutek spekulacyjnego korzystania przez przedsiębiorstwa z opcji walutowych. Wszystko to przyczyniło się do znaczącego spadku zyskowności sektora bankowego. Powoli jednak niekorzystna sytuacja się poprawia. Czynniki makroekonomiczne sprzyjają rozwojowi; banki, podobnie jak przedsiębiorstwa, zaczęły ponownie inwestować w rozwój i wykazują coraz lepsze wyniki.

Reklama

Wyniki pierwszego kwartału prezentują się jeszcze lepiej, jeśli bierzemy pod uwagę jedynie banki komercyjne. Te bowiem zwiększyły swoje zyski aż o 26% (z ok. 1,9 mld zł do 2,4 mld zł). Nie ma się jednak czemu dziwić. W zeszłym roku mieliśmy do czynienia z niską bazą spowodowaną dużymi odpisami na ryzyko kredytowe. Sporym problemem były także odpisy związane z opcjami walutowymi. W tym roku odpisy te już nie obniżają wyników w tak dużym stopniu. Poza tym banki komercyjne starały się w ostatnich kwartałach dywersyfikować źródła przychodów. Zdecydowanie gorzej zaś radzą sobie banki spółdzielcze. Wykazują się one dodatnią dynamiką zysku netto, ale wynosi ona zaledwie 9%.

Jak jednak banki zwiększają zyski, mając ciągle ogromne portfele złych kredytów? Rok 2009 był rokiem podnoszenia opłat i prowizji. Tak też się działo w I kwartale roku bieżącego. Banki niechętnie wydają pieniądze na pozyskanie nowych klientów (choć tu wyjątkiem jest BZ WBK), starają się jak najwięcej zarobić na tych, których już posiadają. Rosną opłaty za prowadzenie konta, przelewy, posiadanie karty płatniczej i wypłaty z bankomatów. Równocześnie jednak klienci otrzymują zapewnienie zwrotu części poniesionych kosztów pod warunkiem aktywnego korzystania z usług banku. Najlepiej, by Klient korzystał z kilku usług naraz i nie posiłkował się kontem konkurencyjnego banku. Cross sell wzmacnia lojalność i obniża ryzyko działalności. Klienci dostają zatem lepsze oprocentowanie lokat pod warunkiem zakupu jednostek uczestnictwa funduszy inwestycyjnych, obniżona zostanie im także marża kredytu hipotecznego, ale warunkiem będzie przelewanie wynagrodzenia na konto bankowe itp. Można także zachęcić do aktywniejszego korzystania z karty płatniczej, wprowadzając opłaty za jej nieużywanie, czy też wprowadzić opłaty za korzystanie z tokena dla klientów niedokonujących operacji z jego wykorzystaniem. Wariantów sprzedaży krzyżowej jest wiele. Ważne, że się sprawdza, czyli przynosi bankom zakładane zyski.

Jednocześnie ze wzrostem opłat za podstawowe usługi bankowe maleje oprocentowanie depozytów. Banki nie muszą już walczyć wysoko oprocentowanymi lokatami o środki na rozwój akcji kredytowej. Mogą je bowiem taniej i zdecydowanie łatwiej niż w ubiegłym roku pozyskać na rynku międzybankowym. Poza tym akcja kredytowa jest ciągle wstrzymana. Klientom indywidualnym, a także firmom ciągle ciężko jest uzyskać pożyczkę. Banki nie zwiększają znacząco przyznawalności, nie rezygnują także z wysokiego oprocentowania i kosztów okołokredytowych. Kredyty są trudno dostępne i drogie. Jeśli już Klient uzyskuje preferencyjne warunki, to w pakiecie z innymi produktami, dzięki czemu zyski banków z prowizji i opłat rosną bardzo szybko.

Liderem bankowym pod względem zysków w I kwartale 2010 roku okazał się PKO BP. Zarobił on 720 mln zł, co zaskoczyło nawet analityków. Na szczególną uwagę zasłużył wynik z opłat i prowizji, który wyniósł 725 mln zł wobec 550 mln zł osiągniętych w pierwszych trzech miesiącach ubiegłego roku. Równie ważne okazały się mniejsze od zakładanych odpisy na niespłacane kredyty. Jest to efekt poprawiającej się sytuacji makroekonomicznej w Polsce. Niewiele gorsze okazały się wyniki grupy Banku Pekao S.A. Zarobiła ona 602,7 mln zł wobec 566,3 mln zł rok wcześniej. Dwa największe banki w Polsce na tyle dobrze zaczęły rok, że planują wypłatę sporej dywidendy z zysku za rok poprzedni. Pekao nie wyklucza także zakupu BZ WBK, którego akcje zostały wystawione na sprzedaż przez irlandzkiego właściciela. Na rynku mówi się także o możliwości wystawienia na sprzedaż kolejnych banków. Związane mogłoby to być z aktualną sytuacją w Grecji. Stroną przejmującą mogłyby być wtedy jedynie mocne instytucje. PKO BP i Pekao są bankami, które nie powinny mieć problemu z pozyskaniem środków na przejęcie.

Bardzo dobre wyniki wypracował także BZ WBK oraz Bank Millennium. Pierwszy z banków w I kwartale zarobił 233 mln zł, zwiększając zarówno wynik odsetkowy, jak i z tytułu prowizji i opłat. Niekorzystnie przedstawiała się marża na depozytach, która była ujemna. Jednak wojna banków na odsetki się skończyła i w przyszłych miesiącach BZ WBK powinien w tym obszarze wykazywać lepsze wyniki. Drugi z banków wypracował zaś wynik netto o prawie 500% większy od wyniku z pierwszych trzech miesięcy ubiegłego roku (68 mln zł wobec 12 mln zł). Spektakularny wynik jest w dużej mierze efektem niskiej bazy, ale oznacza, że bank dobrze przystosowuje się do nowej sytuacji rynkowej. Pozytywną wiadomością dla inwestorów są z pewnością zdecydowanie niższe odpisy z tytułu utraty wartości kredytów.

Banki powinny w kolejnych kwartałach generować coraz lepsze wyniki. Otoczenie makroekonomiczne jest bowiem korzystne. Przeszkodą może okazać się zamieszanie na rynkach finansowych wywołane kryzysem w Grecji. Wielomiliardowe pakiety pomocowe załagodziły sytuację, ale trudno jest prognozować dalszy jej rozwój. W kolejce czekają bowiem kolejne kraje, które nie radzą sobie z zadłużeniem. Warto jednak zwrócić uwagę na działania inwestorów. Może być to bowiem dobry prognostyk na przyszłość. Wyceniają oni polskie banki dość wysoko, co pozwala sądzić, że sektor bankowy w Polsce będzie się miał w najbliższych kwartałach całkiem dobrze.

Artur Szczepkowski

TREND - Miesięcznik o sztuce inwestowania
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »