Bardzo słaba złotówka = zwiększenie eksportu i wzrost gospodarczy?

W ostatnim tygodniu nasza waluta osłabiła się w stosunku do walut zagranicznych, szczególnie do euro. Kurs EUR/USD sięgał coraz to nowych, wyższych poziomów, by osiągnąć rekord - 4,69. Jest to zdecydowane osłabienie w stosunku do euro i niestety nie wygląda na to, że zbliża się koniec złej passy.

W ostatnim tygodniu nasza waluta osłabiła się w stosunku do walut zagranicznych, szczególnie do euro. Kurs EUR/USD sięgał coraz to nowych, wyższych poziomów, by osiągnąć rekord - 4,69. Jest to zdecydowane osłabienie w stosunku do euro i niestety nie wygląda na to, że zbliża się koniec złej passy.

Złotówka jest słaba, dlatego że utrzymująca się niepewność co do przyszłości finansów publicznych zniechęca inwestorów zagranicznych do inwestowania w instrumenty zdenominowane w naszej walucie. Natomiast inwestorzy spekulacyjni próbują wykorzystać nerwową atmosferę na rynku i sprzedają złotówki licząc na to, że spowoduje to dalszy spadek jego wartości. Drugim powodem, dla którego kurs euro do złotego znalazł się tak wysoko jest wzrost notowań euro do dolara na rynku międzynarodowym. Kurs EUR/USD sięga obecnie poziomu 1,18.

Tak radykalne osłabienie złotego powinno zadowolić eksporterów i polityków z koalicji rządzącej, którzy rok temu prowadzili "wojnę" z NBP o zbyt mocną złotówkę szkodzącą eksportowi, który przecież powinien stanowić siłę napędową gospodarki.

Reklama

Tymczasem w ostatnim pięcioleciu udział eksportu w PKB oscylował wokół 17,5 proc. Jedynie w 2000 r. udział eksportu w PKB wyniósł 19,2 proc. Z kolei import systematycznie spada z prawie 30 proc. PKB w 1998 r. do 22 proc. prognozowanych na ten rok.

Dane NBP pokazują, że eksport ostatnio wzrasta i jest to dobra wiadomość, tym bardziej, że gospodarka wychodzi z recesji. Można więc wnioskować, że wzrost eksportu może być wynikiem przystosowania się przedsiębiorstw do warunków recesyjnych poprzez obniżenie kosztów operacyjnych. Skoro eksport jest uważany za siłę mającą napędzić gospodarkę w najbliższych latach (obok inwestycji związanych z UE), można powiedzieć, że wzrost gospodarczy stoi pod znakiem zapytania, ponieważ opłacalność eksportu jest uzależniona m.in. od kursów walut. Weźmy na przykład eksportera, który koszty ponosi w złotówkach, a dochody ma w euro (proszę zauważyć, że wartość euro jest dyktowana warunkami rynkowymi na całym świecie). Przyjmując, że inne koszty są stałe, wzrost euro o 10 proc. oznacza wzrost zysków naszego eksportera o te 10 proc. Natomiast jeśli przyjmiemy, że 35 proc. kosztów produkcji jest uzależniona od cen towarów importowanych wyniki będzie zupełne inny - importer poniesie stratę.

Obecne radykalne osłabienie złotego nie wynika ze wskaźników makroekonomicznych, a raczej histerycznego działania inwestorów, co jest typowe dla krajów mających przystąpić do mechanizmu ERM II. Polscy decydenci polityczni i gospodarczy będą potrzebowali żelaznych nerwów aby przetrzymać działania spekulacyjne, które będą dokonywane na złotówce. Czas na bezkarne i nieodpowiedzialne wypowiedzi polityków już się kończy, dlatego że spekulanci są już na horyzoncie i zaczynają zajmować pozycje, co widać po ostatnim osłabieniu złotówki.

WGI Dom Maklerski SA
Dowiedz się więcej na temat: PKB | osłabienie | złotówka | wzrost gospodarczy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »