Będziemy płacić "w ciemno"
Sejm praktycznie cały dzień swoich obrad poświęcił problemom ochrony zdrowia Polaków. To zrozumiałe, wszyscy jesteśmy świadomi stanu, w jakim jest służba zdrowia w naszym kraju. Pisząc "Sejm" chyba jednak przesadziłem W ławach sejmowych w czasie całej dyskusji wytrwało jedynie kilkunastu, może kilkudziesięciu posłów. Nie bez przyczyny.
Wystąpienie minister zdrowia Ewy Kopacz było fotografią obecnego stanu rzeczy, popartą dużą liczbą liczb i wskaźników. Były też w nim zapewnienia, że nastąpią zmiany systemowe, sytuacja ulegnie poprawie, pacjent jest najważniejszy, ale nie było w nim odpowiedzi na pytanie, które samo się nasuwa w takiej sytuacji - jak to zostanie zrobione. Odesłanie do projektów trzech ustaw, które rząd złożył do laski marszałkowskiej, bez omówienia ich treści było dalece niewystarczające.
W wystąpieniu min. Kopacz padły natomiast dwa konkretne stwierdzenia dotyczące finansowania ochrony zdrowia. Obecny system marnotrawi, czy może raczej wydaje w sposób niecelowy część pieniędzy przeznaczonych na służbę zdrowia w związku z czym do czasu jego uszczelnienia składka zdrowotna nie zostanie podwyższona, gdyż byłoby to lanie wody do dziurawego wiadra. Były to stwierdzenia niewątpliwie słuszne. To drugie w pełni uzasadnia fakt, że w ostatnich czterech latach NFZ powiększył się ponad dwukrotnie, co wcale nie zaowocowało poprawą opieki zdrowotnej, sytuacja jest raczej odwrotna.
Partyjne przepychanki
Trudno więc było oczekiwać merytorycznej dyskusji nad zmianą systemu ochrony zdrowia na lepsze. Po ostrych wystąpieniach przedstawicieli klubów parlamentarnych opozycji był już tylko festiwal pytań i odpowiedzi posłów opozycji i rządzącej koalicji w sprawach na ogół nie największej wagi.
Głos prof. Zbigniewa Religi jako przedstawiciela PiS był moim zdaniem żenujący. Stanowił niemal powtórzenie jego wystąpienie w kampanii przedwyborczej, w którym - w niezgodzie z faktami - przedstawiał się jako człowiek, który spełnił wszystkie swóje obietnice złożone, kiedy obejmował urząd ministra. Pełnym głosem żądał też jak najszybszego podwyższenia składki zdrowotnej.
Dr Marek Balicki ,również były minister zdrowia, występujący w imieniu LiD słusznie mówił o braku konkretów w wystąpieniu Ewy Kopacz. Równocześnie uznał za konieczne bezzwłoczne podniesienie składki zdrowotnej, bez czekania na uszczelnienie systemu, do poziomu 6% udziału w PKB.
Nie sposób omówić nawet części głosów w wielogodzinnej dyskusji. Muszę jednak odnotować wystąpienie PiS-owskiego wiceministra zdrowia Bolesława Piechy, który stwierdził, że koszyk gwarantowanych usług medycznych powinien obejmować wszystkie istniejące procedury i jest to zadanie dla PO. Bez komentarza.
Niestety, z posiedzenia Sejmu poświęconego ochronie zdrowia nie wynikają optymistyczne wnioski. Trudno jest liczyć, ze naprawa ochrony zdrowia w Polsce będzie dokonywana ponad partyjnymi podziałami, co byłoby bardzo pożądane. Dalej też nie wiadomo dokładnie jak, zdaniem rządzącej koalicji, ma ona wyglądać.
Pytania bez odpowiedzi
Wiemy, że w toku opracowywania jest koszyk gwarantowanych i niegwarantowanych usług medycznych. Tylko, że musi on być połączony z rzetelną wyceną procedur. W tej chwili jedne z nich są dla szpitali opłacalne, inne powodują straty i przy konieczności stosowania w przewadze tych drugich szpital idzie w długi. Opracowanie koszyka jest bezwzględnym warunkiem wprowadzenia dobrowolnych ubezpieczeń zdrowotnych. Po prostu każdy z nas musi wiedzieć, co mu się należy w ramach składki zdrowotnej czyli kontraktu placówki ochrony zdrowia z NFZ, a za co ewentualnie będzie musiał zapłacić. Nikt przecież nie będzie się chciał ubezpieczać, czyli płacić "w ciemno" . Sprawa jest pilna, bo projekt ustawy o dobrowolnych ubezpieczeniach medycznych jest już w Sejmie.
Następne pytanie o konkretny sposób działania - jak zlikwidować ogromne zadłużenie publicznej służby zdrowia - Obowiązująca ustawa o restrukturyzacji nie zdała egzaminu. Przewidziane na jej wykonanie fundusze nie zostały w całości wykorzystane, a sam proces restrukturyzacji zadłużenia w wielu szpitalach przebiega w niezadowalający sposób.
I kolejne ? w jaki sposób uszczelnić system, czyli spowodować by pieniądze nie były wydawane na niekonieczne zakupy aparatury i wyposażenia, opłacanie przerostów zatrudnienia czyli niepotrzebnych pracowników, a posiadany majątek był maksymalnie wykorzystywany. Na to pytanie jest właściwie tylko jedna odpowiedź ? SPZOZ-y muszą być fachowo zarządzane i działać jako spółki prawa handlowego, również z większościowym udziałem organów samorządu terytorialnego, bo o szpitale powiatowe tu przede wszystkim chodzi.
Uszczelnienie systemu to w moim przekonaniu również określenie liczby i lokalizacji szpitali potrzebnych dla zapewnienia nam potrzebnej opieki zdrowotnej. Inaczej mówiąc określenie sieci szpitali, o której mówił Zbigniew Religa, tyle, że na słowach się skończyło. Bo mamy w Polsce niepotrzebne szpitale na ścianie zachodniej, gdzie były tworzone, jako przyszłe szpitale wojenne, ale nie tylko tam. A pieniądze z NFZ są wydawane na wszystkie szpitale.
Medycyna rodzinna
Na koniec pytanie najważniejsze-na czym ma polegać reforma systemu. Pisałem na tych łamach, że podstawą systemu powinna być medycyna rodzinna. Należy dążyć do tego - bo z dnia na dzień to się nie stanie - by wszyscy lekarze pierwszego kontaktu byli specjalistami z medycyny rodzinnej. Właściwie wykorzystani odciążyliby pomoc specjalistyczną w wielu przypadkach, co skróciłoby kolejki do specjalistów i ułatwiło życie pacjentom. Wymaga to jednak odpowiednich decyzji organizacyjnych i finansowych. Pierwsze musiałyby im zapewnić odpowiednie miejsce w systemie. Drugie - umożliwić właściwe wyposażenie gabinetów i pełną dostępność badań diagnostycznych. W dyskusji sejmowej o medycynie rodzinnej nie padło jednak ani jedno słowo.
Na te wszystkie pytanie powinniśmy usłyszeć odpowiedź w wystąpieniu programowym minister zdrowia, które - jak przypuszczam - będzie miało miejsce w dyskusji nad projektem ustawy o zakładach ochrony zdrowia złożonym do laski marszałkowskiej.
Stefan Ancerewicz