Bezdroże po polsku czyli rogatka Europy

Jak się patrzy na mapkę Polski na której zaznaczone są autostrady, które ciasnym kordonem mają opasać nasz kraj i pociąć go gęstą siecią autostrad i dróg szybkiego ruchu w roku 2010, to rodzą się dwie refleksje: czy to na pewno jest Polska, i że wtedy to już nic nie będziemy robili, tylko jeździli i jeździli tam i z powrotem.

Jak się patrzy na mapkę Polski na której zaznaczone są autostrady, które ciasnym kordonem mają opasać nasz kraj i pociąć go gęstą siecią autostrad i dróg szybkiego ruchu w roku 2010, to rodzą się dwie refleksje: czy to na pewno jest Polska, i że wtedy to już nic nie będziemy robili, tylko jeździli i jeździli tam i z powrotem.

Spieszę jednak uspokoić zaniepokojonych rodaków: to tylko fantastyka i futurologia. W końcu co to szkodzi planiście machnąć jeszcze jedną kolorową kreskę - z pewnością ładniej będzie wyglądał rysunek.

Gdyby ilość programów budowy autostrad i dróg ekspresowych przekładała się w jakikolwiek sposób na liczbę kilometrów prawdziwych dróg, bylibyśmy potentatem na skalę światową. No może Stanów Zjednoczonych byśmy nie prześcignęli, ale z pewnością niewiele byśmy im ustępowali. Tymczasem mamy inne osiągnięcie; gdyby kolejne edycje programów ułożyć w jeden wielki stos, to zapewne byłby wyższy niż, nie przymierzając Pałac Kultury w Warszawie.

Reklama

Właśnie mamy nową odsłonę kolejnej dyskusji nad najnowszym programem budowy autostrad i dróg ekspresowych. Trudno jednoznacznie powiedzieć skąd bierze się natchniony optymizm urzędników Ministerstwa Infrastruktury i Dyrekcji Generalnej Dróg Krajowych i Autostrad w tej sprawie. Tym bardziej, że przecież jak nie wiadomo o co chodzi, to zawsze chodzi o pieniądze. Przy pierwszej prezentacji tego programu mówiło się o potrzebach kapitałowych rzędu 10 mld euro, czyli około 36 mld złotych. Teraz na budowę 523 km autostrad i 218 km dróg ekspresowych, zdaniem dyrekcji dróg krajowych i autostrad, potrzeba niespełna 16,5 mld złotych. A w tej kwocie kryją się jeszcze nakłady na obwodnice i wzmocnienie nawierzchni istniejących już dróg. Inna metodologia liczenia daje jeszcze mniejsza kwotę, bo zaledwie 14,5 mld. Jak tak dalej pójdzie, to okaże się, ze te autostrady za darmo same się wybudują.

Jedno wszakże pozostaje niezmienne: brak jasności w temacie skąd wziąć te pieniądze, i to niezależnie od tego czy jest 10 mld euro, 16,5 mld złotych, czy tylko 14,5 mld złotych. O programie koncesyjnym, tak naprawdę, można zapomnieć i odłożyć na półkę - niech porasta kurzem. System opłat winietowych za poruszanie się po drogach, chociaż nikt nie może zrozumieć dlaczego nie został w Polsce wprowadzony już wiele lat temu (chyba ze wstydu, że opłatę bierze się za przejazd po bezdrożach) jest jeszcze w powijakach. A znając przemyślność i operatywność naszych rodaków, ewentualne wpływy z tego nowego "parapodatku", szacowałbym bardzo ostrożnie. Planowane, w latach 2002-2005, 5-6 mld złotych mogą okazać się mocno przeszacowane.

Fundusz autostradowy oparty o resztówki Skarbu Państwa ciągle pozostaje w sferze projektowej i zapewne jeszcze długo nie przybierze określonego kształtu. Warto przy tym pamiętać, że apetyt na te resztówki jest tak wielki i płynie z najróżniejszych stron, że gdyby one nawet nie były resztówkami, ale całostkami, to i tak dla wszystkich by nie wystarczyło. Tak więc o zdolności kredytowej czy zdolności do emitowania obligacji przez taki fundusz mówić zdecydowanie za wcześnie. Wreszcie mityczne pieniądze z Unii Europejskiej. Tu można wpisać dowolną kwotę i będzie ona równie prawdopodobna co nieprawdopodobna. Ile wpłynie naprawdę? - pokaże przyszłość. Tak więc rząd ma prawdziwy dylemat: jak budować bez pieniędzy. Chyba jednak nie będzie łatwo.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: autostrady | Polskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »