Borys, PFR: Paszporty covidowe powinny być głównym elementem obostrzeń w omikronowej fali

Prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys w trakcie kongresu EEC Trends w Warszawie powiedział, że paszporty covidowe powinny być głównym instrumentem w ramach obostrzeń w fali pandemii zdominowanej przez wariant Omikron. Dodał, że w razie potrzeby PFR jest przygotowany na wznowienie pomocy dla firm.

- Jeżeli jest taka charakterystyka Omikrona, że to trwa rzeczywiście od 6 do 8 tygodni, to chyba nie ma potrzeby wprowadzania tak daleko idących obostrzeń (lockdownu - PAP). Firmy są przygotowane od strony finansowej i organizacyjnej. Popieram to, co mówi minister Niedzielski - wprowadzenie w jak największym zakresie paszportów covidowych jako główny instrument zapobiegania pandemii - powiedział Borys.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

- My jako PFR cały czas udzielamy wsparcia dla najbardziej poszkodowanych branż, czyli targi, turystyka. Dla dużych przedsiębiorstw udzielamy pożyczek preferencyjnych. Gdyby rząd podjął decyzję, że chce podjąć kolejne tego typu działania, to jesteśmy gotowi - dodał. 

Reklama

Gastronomia: Nie możemy weryfikować paszportów covidowych

- Urząd Ochrony Danych Osobowych (UODO) nie pozwala na weryfikowanie stanu zdrowia kogokolwiek. Dlatego w barach i restauracjach nie będzie można pytać klientów, czy posiadają paszport covidowy - ocenia w rozmowie z Interią Dorota Rydygier, właścicielka krakowskiej Restaurant Voila i wiceprezeska Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej (IGGP). - Konieczne są szybkie zmiany prawa - podkreśla.

Resort zdrowia zdecydował, że ze względu na wzrost zachorowań na COVID-19, od połowy grudnia w lokalach gastronomicznych będzie mogło być zajętych 30 proc. miejsc. A jeśli miałoby być więcej - to właściciele lokali będę mieli obowiązek sprawdzać, czy klienci są zaszczepieni.

- Nie mamy możliwości weryfikacji paszportów covidowych. Nie mamy takiego prawa. Weryfikacja jest jednocześnie zadaniem pytania o stan zdrowia danej osoby, a tego nie możemy robić. W tej opinii wspierają nas prawnicy - mówi Interii Dorota Rydygier. I wskazuje, że weryfikacja wymaga zatrudnienia dodatkowej osoby, która będzie stała przy drzwiach i sprawdzała paszporty. - Ja, mając jednego pracownika na sali, będę bardzo opóźniała cały serwis - argumentuje właścicielka Restaurant Voila. 

Podkreśla, że branża nie chce ignorować decyzji resortu zdrowia. - Rozumiem, że jest taka potrzeba i nie mówię, że my nie chcemy jej wypełnić. Tylko państwo powinno dać nam narzędzia do tego, żebyśmy mogli weryfikować. UODO zabrania weryfikacji w jakikolwiek sposób stanu zdrowia kogokolwiek - podkreśla. 

Proponuje rozdanie restauratorom czytników. - Żeby to jakoś uprościć, żeby nie było do nas pretensji. Choć wiemy, ze będą awantury z klientami, którzy będą żądali dowodów, że mamy prawo do weryfikacji - zapewnia Rydygier. I proponuje przyznanie pracownikom gastronomii funkcji pozwalających na weryfikację paszportów covidowych. 

Właścicielka krakowskiej restauracji zastanawia się też, w jaki sposób Sanepid będzie mógł zweryfikować limit gości w lokalu, jeśli przyjdzie na kontrolę.

- Mam na przykład 10 stolików, ale na okres pandemii dostawię sobie jeszcze 5. Bo przecież nikt mi nie powie, ile mój lokal może zmieścić stołów i krzeseł. A tak właśnie będzie na pewno robione - dopychane na full, bo restauracje będą chciały wykorzystać każde miejsce, żeby wpuścić więcej osób - wskazuje Dorota Rydygier.

Wiceprezeska IGGP nie wyobraża sobie, że odmawia klientom wejścia do swojej restauracji. - Nie mogę nie wpuścić gości, bo strzelam sobie w kolano. Ja wszystkich zapraszam, nie ograniczam nikogo. Jeśli zacznę sprawdzać paszporty, będę miała hejt. Rząd powinien nam pomóc zorganizować wprowadzenie tych obostrzeń. Niech z nami współpracują a nie narzucają swoją wolę - skarży się w rozmowie z Interią.

Informuje, że po ograniczeniu od 1 grudnia liczby klientów lokali do 50 proc., IGGP wysłała list do Adama Niedzielskiego, ministra zdrowia a także do prezydenta Andrzeja Dudy przekonując, że takie ograniczenia nie są możliwe.

- Proponowaliśmy spotkanie z rządem, gdzie wspólnie wypracowalibyśmy reguły, które będą mogły być respektowane. Nikt nie chciał z nami rozmawiać. Byłoby lepiej, gdyby traktowało się nas jako partnerów, a nie jako mrówki, które można zdeptać. To dyktatura bez porozumienia i jakiegokolwiek dialogu - skarży się właścicielka krakowskiej restauracji.

Ewa Wysocka, INTERIA.PL

7.12.2021



PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: pandemia koronawirusa | PFR
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »