Branża fitness: Większość klientów nie wróciła na siłownię

Właściciele klubów fitness liczą straty i odbudowują bazę klientów po ponownym otwarciu obiektów. Z badania rynku przeprowadzonego przez Polską Federację Fitness wynika, że w przypadku dwóch trzecich klubów swój karnet sprzed pandemii reaktywowała mniej niż połowa klientów.

- Widzimy, że w większości przypadków do klubów nie wróciła połowa klientów sprzed pandemii. Oznacza to przynajmniej o połowę mniejszy przychód i obrót rok do roku. Dla pozyskania nowych klientów większość klubów wyszła z licznymi promocjami, które często zakładają płatność od września, więc to działanie nastawione bardziej na marketing i jest teraz właściwie większym kosztem niż przychodem. Na przychody z tego tytułu trzeba będzie jeszcze poczekać - mówi Interii Tomasz Napiórkowski, założyciel Polskiej Federacji Fitness, która zrzesza obecnie ok. 1 tys. z 3,5 tys. klubów fitness w Polsce.

Reklama

Nie chcą wracać

Badanie rynku przeprowadzone przez Federację pokazało, że w 27,3 proc. klubów karnet reaktywowała mniej niż jedna piąta klientów. W przypadku 38,6 proc. do ćwiczeń na obiekcie sportowym wróciło ich między 21 a 50 proc. Na drugim biegunie są kluby, które zadeklarowały powrót wcześniejszych bywalców w 50-79 proc. Takie szacunki poczyniła jedna czwarta ankietowanych przedsiębiorców z branży.

Ostrożność klientów w powrocie do klubów fitness przekłada się na ciąg dalszy strat finansowych. 36,4 proc. przedsiębiorców fitness spodziewa się w lipcu 2020 przychodów rzędu 21-50 proc. tego, co rok temu. Taki sam odsetek szacuje, że lipcowy obrót będzie stanowił 50-79 proc. ubiegłorocznego. Jedna piąta przewiduje, że przychody spadną poniżej 20 proc. w porównaniu do sumy przychodów z lipca 2019.

Liczenie strat

  Są też szacunki liczbowe dotyczące poziomu strat. Najwięcej, bo 38,6 proc. klubów fitness ocenia, że ich straty finansowe poniesione w związku z lockdownem oraz pierwszymi miesiącami po otwarciu obiektów, uplasują się w przedziale 20-50 tys. złotych. Łącznie 43,2 proc. szacuje straty na więcej niż 50 tys. zł, w tym 11,4 proc. na 200 tys. zł i więcej. Przedsiębiorcy, którzy spodziewają się strat mniejszych niż 20 tys. zł, stanowią 18,2 proc. 

- Na ten moment straty finansowe są potężne. Nie wiemy jeszcze, ile klubów się zamknie, bo większość warunków najmu i ulg covidowych z tego tytułu wygasa na przełomie września i października. Ci, którzy do tego czasu odbudują swoją bazę klientów i politykę przychodową, przetrwają. Inni mogą nie przetrwać na przywróconych, pełnych opłatach i czynszach - ocenia Tomasz Napiórkowski.

Karta nie jest magnesem

  Istotnym ogniwem przychodowym dla branży fitness są użytkownicy kart sportowych. Badanie Polskiej Federacji Fitness ukazało, że w przypadku 63,6 proc. klubów do ćwiczeń w obiekcie wróciło mniej niż 50 proc. użytkowników kart systemów zewnętrznych. Porównania dokonano na zasadzie ilości wejść rok do roku.

- Tych ludzi też jest praktycznie dwa razy mniej niż wcześniej, czyli przychody z tego źródła też zmalały. Kluby otrzymują wynagrodzenie od pośrednika za każde wejście, a firma pośrednicząca w sprzedaży kart sportowych, otrzymuje pełną kwotę za abonament posiadacza karty bez względu na to, czy klient jej używa, czy też nie. Jeżeli ludzie nie chodzą do klubów, a mają opłaconą kartę, zarabia tylko pośrednik a kluby fitness już nie. Jako Federacja oczekujemy, żeby pośrednicy podjęli wszelkie działania aktywizacyjne wśród użytkowników kart. Dla niektórych klubów przychody z wstępu użytkowników kart to ponad 50 proc. wszystkich przychodów. Dla nich to być albo nie być, więc trzeba o tym mówić - podkreśla Tomasz Napiórkowski.

Apel do resortu rozwoju

Apeluje także do Ministerstwa Rozwoju o wsparcie dla branży. I wylicza przykładowe rozwiązania pomocowe, stosowane w innych krajach: zerowy VAT na 12 miesięcy, przedłużenie zwolnienia z ZUS-u, możliwość odliczenia od podatku dochodowego przez konsumentów wszelkich zakupów poczynionych na aktywność fizyczną. - Jesteśmy działalnością prozdrowotną, a w Polsce działalność prozdrowotna, na przykład rehabilitacja, ma zerowy VAT. My teraz mamy stawkę 8 proc. - wskazuje nasz rozmówca.

- Złożyliśmy też do Ministerstwa Rozwoju projekt dotyczący bonu na aktywność fizyczną. To kwestia budowania odporności organizmu poprzez sport. Dla nas największym problemem jest niewielka świadomość społeczeństwa w tym zakresie. A teraz ludzie dodatkowo boją się chodzić do klubów fitness ze względu na pandemię. Chcielibyśmy pomocy od państwa w budowaniu takiej świadomości. Teraz w Europie nie ma ani jednego ogniska wirusa w klubie fitness, jest więc bezpiecznie - przekonuje Tomasz Napiórkowski.

Dominika Pietrzyk

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: sport | fitness
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »