Chiny. Lokalizacja, Trump i COVID-19

Wraz z początkiem III kwartału w centrum uwagi znalazła się zdumiewająca rozbieżność pomiędzy globalnymi stratami spowodowanymi COVID-19 (ekonomicznymi, społecznymi, politycznymi i humanitarnymi), a reakcją rynku - przekonuje Kay Van-Petersen, analityk Saxo Banku.

Podczas gdy recesje, niemal zerowa aktywność gospodarcza i utrata miejsc pracy osiągnęły najwyższe poziomy od kilkudziesięciu lat (tj. bezrobocie czy wzrost gospodarczy), klasy aktywów notowanych na rynkach po prostu poszły w górę. Niektóre indeksy, takie jak NASDAQ, odnotowały rekordowe poziomy.

Jak pisał ostatnio w jednej z grup makro doświadczony trader zmienności (o nicku Vega): "możecie być pewni, że to najgorszy okres gospodarczy w waszym życiu", nie powinniśmy zatem być może traktować giełdy jako barometru zdrowia, pęknięć i potencjalnej katastrofy całego systemu. Warto zaznaczyć, że ten trader w I kwartale zyskał +50 proc. - ma zdecydowaną świadomość rozbieżności pomiędzy cenami aktywów a fundamentami gospodarki.

Reklama

W miarę, jak świat będzie się otwierał do końca, pojawi się trochę naturalnie łatwych zysków i tłumionego popytu, ale również ryzyko związane z drugą falą zakażeń, dalszymi lockdownami itd. Moja opinia brzmi: prawdopodobieństwo kolejnego skoordynowanego globalnego zamknięcia gospodarki jest niemal zerowe - koszty ekonomiczne, polityczne i związane ze stabilnością w przypadku prawie wszystkich krajów są po prostu zbyt wysokie.

Wysoce prawdopodobne jest natomiast, że światowa polityka pieniężna i fiskalna jeszcze przez długi czas będzie luźna i akomodacyjna. Głównym czynnikiem wzrostu cen aktywów jest obecnie płynność, biorąc pod uwagę, że o fundamentach nie ma nawet co wspominać. W pewnym momencie sytuacja ta ulegnie odwróceniu, może to jednak nastąpić dopiero za 6-18 miesięcy, a może nawet za kilka lat. Po Abenomice, indeks Nikkei zyskał około +150 proc. w ciągu trzech lat.

Wszystko to jednak przysłania zasadnicza perspektywa lokalizacji, czyli odwrotności globalizacji - promowana przede wszystkim przez administrację Trumpa, ale obecnie zyskująca na popularności na całym świecie i niemal na pewno przewidziana do kontynuacji za kadencji Bidena.

Chiny zmagają się ze sztormem doskonałym w postaci przeciwności i wyzwań, w tym kosztów COVID-19, pogorszenia relacji z Waszyngtonem, poparcia Hongkongu przez Zachód kosztem Pekinu oraz - to dopiero przed nami, kiedy opadnie kurz po pandemii - globalnej debaty na temat tego, kto odpowiada za obecną sytuację (coś na kształt protestów ruchu Occupy Wall Street x 1 000).

Jednak przeciwności jedynie wzmocnią Państwo Środka i zwiększą jego innowacyjność, zmuszając je do realizacji swojego prawdziwego potencjału. Trump i COVID-19 - to będzie najlepsze, co kiedykolwiek spotkało Chiny, a pozytywne efekty netto przełożą się na resztę świata - ponieważ czynniki te przyspieszą plany Pekinu dotyczące przejścia z gospodarki zależnej od eksportu na konsumpcję krajową. W efekcie plany Chin na lata 2025-2035, które w całości dotyczą technologii, przesuną się w górę łańcucha wartości i w kierunku opracowania infrastruktury technologicznej, a następnie wyjdą na prowadzenie. Doprowadzi to ostatecznie do otwarcia chińskich rynków i przyspieszenia reform hamowanych dotychczas przez uzależnienie od eksportu.

W ujęciu ogólnym lokalizacja przyczyni się do wzrostu globalnej konkurencji. Globalizacja ogranicza światową konkurencję: po co dążyć do innowacji, skoro można po prostu poszukać tańszego producenta?

Możliwe konsekwencje bardziej lokalnej i opartej na krajowych konsumentach gospodarki Chin to:

- Przełomowe odkrycia w zakresie sztucznej inteligencji i pojazdów autonomicznych na skalę niemożliwą do osiągnięcia przez jakikolwiek inny kraj

- Innowacje i technologie odnawialne (np. elektrownie atomowe nowej generacji)

- Wzrost krajowej turystyki w Chinach plus ogólny rozwój branży turystyczno-hotelarskiej

- Chińskie obligacje skarbowe i korporacyjne

- Chińskie spółki technologiczne (od dawna niedowartościowane i odnotowujące gorsze wyniki niż spółki amerykańskie)

- Hongkong jako gra pod prąd (nie chcecie, żeby chińskie spółki były notowane w Stanach Zjednoczonych? Nie ma problemu, będą notowane w Hongkongu czy Szanghaju)

- Wzmocnienie ochrony inwestorów, zarządczości i państwa prawa, aby przyciągnąć kapitał zagraniczny

Kraje, które zdecydują się zignorować handel z 1,4 mld konsumentów i gospodarką, która jeszcze za naszego życia stanie się największa na świecie, poniosą olbrzymie koszty. Dla innych będzie to jednak korzyść - na przykład dla Niemiec i całej strefy euro, dzięki kapitalizacji zbliżenia z Państwem Środka.

Kay Van-Petersen, analityk Saxo Banku

Saxo Bank
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »