Chleb z tej rzymskiej piekarni jadł Jan Paweł II. Została zamknięta po 93 latach

Piekarnia Arrigoni w Rzymie, która od dziesięcioleci wypiekała chleb dla kolejnych papieży, musiała zostać zamknięta po 93 latach. To właśnie ten niewielki, rodzinny zakład, dostarczał pieczywo do Watykanu także w okresie pontyfikatu Ojca Świętego Jana Pawła II. Do upadku historycznej piekarni doprowadziły masowa turystyka we Włoszech oraz wysokie ceny energii.

Piekarnia Arrigoni od niemal wieku dostarczała chleb kolejnym papieżom. "Wpływ masowej turystyki okazał się zabójczy i teraz nie pomogą jej już żadne modlitwy" - podaje agencja prasowa AFP, informując o zamknięciu działającej od lat piekarni. 

Chleb z tej piekarni jadł papież Polak

- We wtorek wyłączyliśmy nasz piec - mówi właściciel zakładu, Angelo Arrigoni. Jego ojciec założył piekarnię w 1930 roku, kiedy papieżem był Pius XI. Od tego czasu, aż do tego roku, piekarnia mieszcząca się w dzielnicy Borgo Pio, tuż za murami Watykanu, dostarczała chleb kolejnym głowom Kościoła katolickiego. Pieczywo kupował tam też Jan Paweł II. 

Reklama

"Chcę taki chleb, jaki jedzą tutejsi pracownicy" - miał poprosić wybrany na papieża w 1978 roku Karol Wojtyła. Jak wskazuje właściciel historycznej piekarni, najpopularniejsze były wtedy chleb ciriola, tradycyjny rzymski chleb, który wypieka już niewiele piekarni oraz bułki rosetta. "Przez cały okres jego pontyfikatu, który trwał 27 lat, dostarczaliśmy mu taki chleb i takie bułki". 

Po śmierci papieża Polaka, kiedy jego następcą został Benedykt XVI, Arrigoni znowu zaanonsował się w Watykanie. Zakonnica poinformowała go jednak, że obecny papież pozostanie przy piekarni, w której kupował chleb jako kardynał. - Ale to ja jestem tym piekarzem, do którego chodził - powiedział jej Arrigoni. 

"Są tu już tylko turyści"

Historyczna piekarnia dostarczała pieczywo także obecnemu papieżowi, Franciszkowi. Teraz będzie musiał on poszukać innego dostawcy. Angelo Arrigoni zamyka bowiem swój biznes przez spadek liczby klientów i wzrost cen energii. Jak tłumaczy, klientów brakuje przez masową turystykę.

- Okolica się zmieniła - mówi. - Wszystkie domy, niegdyś pełne ludzi, teraz stały się kwaterami na wynajem dla turystów, którzy w przeważającej mierze nie kupują w lokalnych sklepach spożywczych. Zamiast tego jedzą w restauracjach - podsumował z żalem piekarz. 

Wiadomość o upadku piekarni, która działała od dekad, zasmuciła stałych klientów. - W Borgo Pio są już tylko restauracje dla turystów. Chce mi się płakać - mówi przewodniczka Francesca Pantusa. 

"Dlaczego miasto pijane nostalgią jest niezdolne do zachowania swojego dziedzictwa i ocalenia piekarni papieży, tego fragmentu historii Watykanu?" - zastanawiał się z kolei w mediach społecznościowych zajmujący się stolicą apostolską reporter Iacopo Scaramuzzi. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: piekarnie | piekarnia | turystyka | Rzym | Jan Paweł II
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »