Co lepsze - składka czy podatek?
Zapowiadane przez PiS i ministra zdrowia finansowanie opieki zdrowotnej z budżetu państwa brzmi dobrze, bo formalnie wszyscy obywatele będą mieli równy dostęp do publicznych świadczeń, tak jak zapisano to w konstytucji. Jednak idealnych rozwiązań nie ma. Zarówno system ubezpieczeniowy, jak i budżetowy mają wady i zalety.
Minister Konstanty Radziwiłł ma tego świadomość. Na posiedzeniu senackiej Komisji Zdrowia (9 grudnia 2015 r.) powiedział, że "wstępna wizja rozwoju sytuacji jest taka, aby zacząć finansowanie budżetowe, wybierając pewnego rodzaju moduły czy pakiety z systemu ochrony zdrowia, które do tego lepiej się nadają niż inne". Wyjaśnił, że takim modułem może być np. opieka psychiatryczna, a w przyszłości np. onkologia i podstawowa opieka zdrowotna.
Czyli - jak należy wnioskować - nie wszystko naraz byłoby płacone z budżetu. W początkowym etapie byłyby to wydzielone segmenty ochrony zdrowia czy pewne rodzaje świadczeń. Inne opłacane byłyby na dotychczasowych zasadach, tzn. przez NFZ. Zresztą obecny system nie jest modelowo czysty - gros pieniędzy na zdrowie rozdziela Fundusz ze składek zdrowotnych, ale częścią dysponuje MZ. W praktyce mamy w Polsce system ubezpieczeniowo-budżetowy.
Według koncepcji resortu zdrowia, określone w ustawie budżetowej środki na finansowanie opieki zdrowotnej w danym roku byłyby podzielone na część przekazaną wojewodom (na zaspokojenie potrzeb zdrowotnych mieszkańców województwa) oraz część pozostającą w dyspozycji Ministerstwa Zdrowia - na zadania o charakterze ogólnopolskim, w szczególności na świadczenia wysokospecjalistyczne.
Ale rzecz nie w tym, jakimi kanałami wędrują pieniądze na opłacenie leczenia. Głównym celem jest objęcie świadczeniami wszystkich obywateli.
- Obecne zasady ubezpieczeń kreują grupę ludzi wykluczoną z tego systemu, z różnych powodów, często ze względu na formę zatrudnienia. Osoby zatrudnione na umowach śmieciowych nie mają możliwości skorzystania z bezpłatnych świadczeń zdrowotnych nie z własnej winy. Dlatego chcemy objąć wszystkich takim obywatelskim uprawnieniem - podkreślił Konstanty Radziwiłł na konferencji prasowej 3 grudnia.
Zanim został ministrem zdrowia, mówił o tym z większą ekspresją: - Sytuacja, w której prawie 2,5 mln Polaków nie ma uprawnień, jest krzyczącą niesprawiedliwością. Tak nie może być - oburzał się. Żądał, by "wszyscy obywatele mieli prawo do korzystania z opieki zdrowotnej w publicznym systemie, a nie tylko tzw. ubezpieczeni" (28.10.2015 r. w audycji "Z kraju i ze świata" na antenie Polskiego Radia).
Zapewnienie powszechnego dostępu do świadczeń zależy ostatecznie od wysokości nakładów na sektor zdrowia (PiS chce je zwiększyć do 6,5 proc. PKB), a nie od przepływu pieniędzy i sposobu ich pobierania. Tym niemniej decyzja, czy danina ma mieć postać składki zdrowotnej czy podatku zdrowotnego (charakterystycznego dla systemu budżetowego) ma kolosalne znaczenie. Składka jest pieniądzem znaczonym - ma iść (za pośrednictwem ZUS i NFZ) na zaspokojenie potrzeb zdrowotnych. Podatek zdrowotny trafia natomiast do budżetu państwa, który jest dzielony przez gremia polityczne. W literaturze przedmiotu nazywa się to nieodpłatnością podatku, co oznacza, że "państwo nie realizuje na rzecz podmiotu uiszczającego podatek żadnego bezpośredniego świadczenia zwrotnego".
Wynikają z tego zagrożenia dla stabilności finansowej sektora zdrowia.
Nie odbierając nikomu dobrych intencji związanych z jak najpełniejszym zabezpieczeniem potrzeb zdrowotnych, można wyobrazić sobie, że pieniądze na zdrowie trafią gdzie indziej.
- Warto zauważyć, że w czasach kryzysu finansowego 2008-2012, w krajach, gdzie istniał budżetowy system finansowania (Wielka Brytania, Hiszpania, Grecja, Portugalia, kraje bałtyckie) wydatki na ochronę zdrowia spadły od kilku do kilkunastu procent. W krajach z systemem ubezpieczeniowym takich spadków nie było - zwracał uwagę dr Adam Kozierkiewicz, ekspert rynku ochrony zdrowia. W jego ocenie oparcie finansowania na budżecie państwa jest niekorzystne dla systemu ochrony zdrowia.
- Jeśli posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego nie będzie uzależnione od płacenia składek, wielu pracowników zgodzi się na pracę "na czarno". Można oczywiście ścigać takie nielegalne praktyki, ale to także kosztuje. Podsumowując: przychody sektora finansów publicznych z tego powodu spadną - ostrzegał.
Ekspert zwracał też uwagę na konsekwencje zamiany składki na podatek w kontekście wyjazdów Polaków za granicę. - Obecnie, gdy ktoś przestaje pracować i odprowadzać składki w Polsce, po miesiącu traci uprawnienia do świadczeń. Przy finansowaniu z budżetu, wiele osób faktycznie przebywających za granicą będzie miało w dalszym ciągu prawo do świadczeń finansowanych z NFZ i nie ulega wątpliwości, że zechcą z niego korzystać.
Podobne zdanie ma ekspert w zakresie ochrony zdrowia z Uczelni Łazarskiego dr Jerzy Gryglewicz. W jego ocenie, w trudnej sytuacji budżetowej możliwe będzie przesuwanie środków przewidzianych na ochronę zdrowia na inne cele.
- System ubezpieczeniowy daje gwarancję, że bez względu na priorytety w polityce budżetowej rządu, w ochronie zdrowia są określone środki i nie mogą one ulegać zmniejszeniu - powiedział. Dodał, że obecnie z roku na rok odnotowywany jest wzrost wydatków publicznych na ochronę zdrowia, bo Polacy zarabiają coraz więcej.
Teraz NFZ dysponuje prawie 70 mld zł. Największy udział w przychodach ze składek na ubezpieczenie zdrowotne mają pracownicy (ponad połowa przychodów). Drugą w kolejności grupą są emeryci i renciści ( jedna czwarta), następną tworzą osoby prowadzące działalność pozarolniczą.
- Wprowadzenie podatku zdrowotnego w miejsce składki uprości ściąganie pieniędzy na służbę zdrowia - przekonywał z kolei Bolesław Piecha, eurodeputowany, były wiceminister zdrowia (Rzeczpospolita z 7.12.2015, "Nowy podatek zdrowotny zastąpi składkę na NFZ").
Przy okazji gazeta przeanalizowała konsekwencje finansowe zapowiadanych rozwiązań i oszacowała, że zmiana składki na podatek dotknie około pół miliona osób, których źródłem utrzymania są umowy o dzieło, od których nie opłacają obecnie żadnych składek, tylko podatki. Więcej zapłaci też część z około półtora miliona osób prowadzących działalność gospodarczą.
Wobec pojawiających się wątpliwości zapytaliśmy wprost MZ, czy zostanie wprowadzony podatek zdrowotny, czy jednak utrzymana będzie składka.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, przedstawiając na konferencji prasowej informacje dotyczące planowanych zmian w służbie zdrowia, mówił m.in. o rozważanych rozwiązaniach w zakresie finansowania systemu ochrony zdrowia w Polsce. Minister zapowiedział, że "pozostanie składka zdrowotna, która być może zostanie nazwana podatkiem zdrowotnym".
MZ podkreśliło, że prowadzone są prace analityczne dotyczące kierunków proponowanych zmian, a do rozmów minister będzie w najbliższym czasie zapraszał uczestników systemu ochrony zdrowia: instytucje, organizacje i grona ekspertów, a także specjalistów w dziedzinie finansów publicznych.
Prace w drugiej połowie 2016 r.
W udzielonej Rynkowi Zdrowia odpowiedzi czytamy też, że zgodnie z zapowiedzią ministra Konstantego Radziwiłła, wygłoszoną podczas posiedzenia senackiej Komisji Zdrowia, projekt ustawy dotyczący finansowania opieki zdrowotnej z budżetu państwa i likwidacji NFZ będzie przygotowany nie wcześniej niż w połowie 2016 roku.
Przedstawienie rozwiązań składających się na nowy model będzie możliwe po zakończeniu obecnego etapu prac i przygotowaniu założeń planowanych zmian.
Ryszard Rotaub
Więcej informacji w miesięczniku "Rynek Zdrowia"