Cud na Żeraniu! FSO ma zysk

Warszawska spółka znowu zanotowała dodatni wynik! Szkoda tylko, że 250 mln zł na plusie to zasługa umorzeń długów.

Warszawska spółka znowu zanotowała dodatni wynik! Szkoda tylko, że 250 mln zł na plusie to zasługa umorzeń długów.

FSO, producent samochodów z warszawskiego Żerania, teoretycznie ma powody do zadowolenia. Pierwszy raz od 1998 r. firma zanotowała dodatni wynik finansowy. I to jaki! Według Wojciecha Janczyka, szefa rady nadzorczej FSO, spółka zarobiła netto w 2004 r. około 250 mln zł. Przychody sięgnęły natomiast 1 mld zł. Niestety, na razie są to jedynie zyski papierowe.

- Taki wynik jest jedynie efektem licznych umorzeń wierzytelności, w tym będących m.in. konsekwencją wykupienia przez AwtoZAZ zadłużenia FSO od polskich banków - mówi Wojciech Janczyk.

Dodaje, że uprawomocnienie ubiegłorocznego układu z drobnymi wierzycielami powinno mieć z kolei pozytywny wpływ na wynik spółki w 2005 r. Układ, zawarty pod koniec 2004 r. obejmujący kwotę blisko 200 mln zł, nie został bowiem jeszcze zaksięgowany.

Reklama

Oficjalnie wyniki finansowe mają zostać zatwierdzone podczas walnego, które odbędzie się 25 sierpnia. Wtedy ma też zostać podjęta uchwała w sprawie przeznaczenia zysku spółki. Przedstawiciele zarządu FSO nie chcieli jednak przed posiedzeniem zgromadzenia udzielić komentarza w tej sprawie.

Zacieśnianie więzów

Dodatni wynik finansowy to kolejny pozytywny efekt współpracy z ukraińską firmą AwtoZAZ, która 30 czerwca kupiła od skarbu państwa kontrolny pakiet akcji spółki. Obecnie trwają prace, które mają sprawić, że FSO zacznie przynosić realne zyski. Według Wojciecha Janczyka, powołano już mieszane zespoły, które mają wypracować zasady integracji obu producentów.

- Mają też przygotować zakład do produkcji nowego samochodu - dodaje szef rady nadzorczej.

Zgodnie z planami inwestycyjnymi inwestora jego produkcja miałaby się rozpocząć na przełomie 2006 i 2007 r. FSO musi najpóźniej wtedy rozpocząć produkcję nowego auta, gdyż z końcem 2006 r. traci ważność prawa do produkcji Matizów i Lanosów.

- Najważniejsze jest utrzymanie obecnej produkcji i jak najszybsze wdrożenie nowego biznesplanu związanego z uruchomieniem nowego modelu. Czasu nie pozostało wiele - komentuje Wojciech Drzewiecki, prezes Samaru, zajmującego się monitoringiem rynku motoryzacyjnego.

Umacnianie wpływów

Ukraiński inwestor powoli też zwiększa kontrolę nad zakładem. Z początkiem sierpnia do zarządu dokooptowano reprezentanta inwestora. Jest nim Jurij Pleczun, który był wcześniej dyrektorem technicznym w zakładach AwtoZAZ w Zaporożu. Z kolei podczas najbliższego walnego przewidziano zmiany w składzie rady nadzorczej.

- Inwestor będzie chciał mieć swojego przedstawiciela w radzie - mówi Wojciech Janczyk.

Na tym zapewne nie koniec. Na razie jednak inwestor czeka na zgodę UOKIK oraz MSWIA na przeniesienie własności akcji.

- Sądzę, ze nastąpi to za dwa-trzy miesiące - dodaje Wojciech Janczyk.

Druga szansa

AwtoZAZ to już drugi inwestor w dziejach warszawskiego FSO. W połowie lat 90. na Żeraniu pojawiło się Daewoo. Koreańczycy zmodernizowali zakład. Świetnie szła sprzedaż. W 1999 r. Daewoo-FSO znalazło się blisko pozycji lidera. Potem było gorzej, a bankructwo spółki matki szybko odbiło się negatywnie na wynikach FSO.

Paweł Janas

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: FSO
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »