Czarny scenariusz dla Polski
Szefowie firm chcieliby rządu PiS i PO, choć taki układ wydaje się prawie niemożliwy. Ewentualny sojusz z Samoobroną oceniają źle. Jeśli zamieszanie potrwa dłużej, to jeszcze bardziej ucierpi na tym rynek kapitałowy i złoty.
Przedsiębiorców niepokoi spektakl odgrywany ostatnio na scenie politycznej. Nie spodziewali się, że wyniki wyborów pokażą nieudolność elit do stworzenia stabilnych warunków funkcjonowania rządu i parlamentu.
- Na politykach zawiodłem się już dawno, a to, co odbywa się w tej chwili, to smutny kabaret. Nikt nie jest bez winy, ale największa odpowiedzialność w takich sytuacjach zawsze spoczywa na zwycięzcach. Nie potrafię przewidzieć, co się wydarzy, a to, czego podobnie jak wszyscy bym sobie życzył, czyli koalicja z PO, wydaje się zupełnie nierealne. Jakimś wyjściem z sytuacji są być może wcześniejsze wybory, ale pod warunkiem, że w ich wyniku wyłoni się stabilny układ. Nawet większościowy rząd PiS, choć niektóre gospodarcze pomysły tego ugrupowania są co najmniej kontrowersyjne, byłby lepszy od obecnej sytuacji - niestabilnej i nieprzewidywalnej - komentuje Grzegorz Górski, prezes Electrabela Polska.
- Jestem zawiedziony tym, co dzieje się w polityce. Negatywnie reagują na to rynki finansowe. Jeśli zamieszanie potrwa dłużej, to jeszcze bardziej ucierpi na tym rynek kapitałowy i złoty - przestrzega Dariusz Orłowski, prezes ZPC Wawel. Wczorajszy dzień był kolejnym, w którym złoty tracił na wartości w reakcji na niepewność polityczną. Wzrosły też rentowności obligacji.
Czarny scenariusz
Stabilizacja polityczna jak najszybciej potrzebna jest też firmom. - Na pewno przydałoby się więcej spokoju w polityce. Dla przedsiębiorców to ważne, bo pozwoliłoby to na łatwiejsze planowanie przyszłości. Dlatego im wcześniej dojdzie do stworzenia stabilnego rządu, tym lepiej - uważa Jacek Faltynowicz, prezes Elektrobudowy. Jego zdaniem, mniej istotne jest, z kim PiS zawrze koalicję. - Bardziej będą się liczyły cele, jakie postawi sobie rząd - dodaje prezes.
Jednak te, jak wskazują analitycy, mogłyby być niepokojące, gdyby PiS zdecydował się na koalicję rządową np. z Samoobroną. Jej pomysłów na gospodarkę obawiają się inwestorzy. Zdaniem Grzegorza Leszczyńskiego, prezesa Internetowego Domu Maklerskiego, do takiej koalicji dojdzie. - Będzie to miało negatywny wpływ na rynki, zwłaszcza na giełdę i złotego - uważa prezes IDM.
Tak miało być
Przedsiębiorcy i ekonomiści są przekonani, że najlepszym rozwiązaniem dla gospodarki i przedsiębiorców byłaby koalicja, która jeszcze kilka miesięcy temu wydawała się oczywista - PiS z PO. - Jestem zwolennikiem takiego większościowego rządu. Rozwiązanie to gwarantowałoby dalszy rozwój gospodarki - uważa Przemysław Sztuczkowski, prezes Złomreksu.
Niektórzy nadal żywią nadzieję, że taki scenariusz może się ziścić. - Cały czas wierzę, że PiS i PO są w stanie stworzyć rząd koalicyjny - uważa prezes ZPC Wawel. Jednak optymistów jest coraz mniej. - Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że taka koalicja jest niemożliwa - przyznaje Jerzy Grabowiecki, prezes JC Auto.
Podobnie uważa Paweł Sobków, wiceprezes firmy Roleski. - Odpowiedzialność za obecną sytuację polityczną ponosi przede wszystkim PiS, który prowadzi rozgrywkę służącą zdobyciu pełni władzy, ale po części także PO, która po przegranych wyborach nie zdecydowała się na współtworzenie rządu z PiS. Moim zdaniem, koalicja tych dwóch partii byłaby najlepszym wyjściem z obecnej sytuacji, ale realnie oceniając rozwój wypadków, wydaje się jednak, że czekają nas przedterminowe wybory - mówi Paweł Sobków.
W koalicję nie wierzą także analitycy, a po wczorajszych deklaracjach liderów największych partii szanse na jej utworzenie znów zmalały. Najchętniej obstawianym przez nich scenariuszem są przedterminowe wybory. Zdania przedsiębiorców w tej kwestii są podzielone. - Sądzę, że gra pod wybory nie jest na rękę ani PiS, ani PO. Jeśli jednak doszłoby do tego, to przestrzegam te ugrupowania, że mogą osiągnąć dużo gorszy wynik niż uzyskany w ostatnich wyborach. To byłaby zła informacja dla przedsiębiorców - uważa Dariusz Orłowski. Jerzy Grabowiecki ocenia szanse przedterminowych wyborów na 50 proc.
Nie uważa jednak, że realizacja takiego scenariusza musiałby mieć negatywne implikacje. - Być może byłoby to dobre rozwiązanie ze względu na szanse na zwycięstwo PO - mówi prezes JC Auto. Przypomina jednak o dużych kosztach związanych z organizacją wyborów. Dla prezesa Elektrobudowy wcześniejsze wybory to ostateczność. - Jeśli miałyby zostać rozpisane, należałoby je przeprowadzić szybko i sprawnie - uważa Jacek Faltynowicz.
Szkoda pieniędzy
Zdaniem Jacka Wiśniewskiego, głównego ekonomisty Raiffeisen Banku, wybory nie będą miały wpływu na sytuację gospodarczą. W ich wyniku wyłoni się bowiem układ przypominający dzisiejszy, a zwycięskie partie będą musiały stawić czoła podobnym problemom, przed jakimi stoją ugrupowania, które zwyciężyły jesienią. Według prezesa Złomreksu, na przedterminowe wybory szkoda marnować pieniędzy. Tym bardziej że nie chodzi tylko o środki przeznaczone na ich zorganizowanie.
- Ważne są także koszty, jakie w dłuższym czasie poniesie gospodarka i przedsiębiorcy. Nie sądzę, by w okresie kampanii wyborczej politycy zajmowali się tworzeniem dobrego prawa, które np. ograniczałoby bariery dla przedsiębiorczości. Bardziej prawdopodobne wydają się próby przypodobania się elektoratowi za pomocą uchwalania nieodpowiedzialnych ustaw, z czym mieliśmy do czynienia w końcu Sejmu czwartej kadencji - przypomina Katarzyna Zajdel-Kurowska, główna ekonomistka Banku Handlowego. Grzegorz Leszczyński przewiduje jednak, że szybszych wyborów nie będzie. - Myślę, że wszystko zakończy się uchwaleniem w terminie budżetu i nie będą konieczne -mówi prezes IDM.
Bartosz Krzyżaniak